Z ducha lovecraftowskie, choć bez Lovecraftowskiej mizoginii. W tle mitologia Mezoameryki. Szukałam, cóż to za bóstwo zainspirowało twórców i wychodzi, że to któryś z bogów podziemi, być może Mictlantecuhtli, albo pomniejszy demon jakieś wersji Krainy Śmierci. Film nie wymaga zbytniego zaangażowania: wylazło, przylazło, zawładnęło i się panoszy - generalnie zaświaty przeciekają. Umęczona i zdesperowana dziewczyna mówi „nie”, a panowie z poważnymi problemami psychicznymi słyszą „czemu nie?”, co ostatecznie nie wychodzi im na zdrowie.
eeeee, nawet nie dodawałbym takiego tła dla tego straszydła. Ot totalnie generyczny straszak, z machinalną tajemnicą i machinalnym przepracowaniem traumy głównej bohaterki.
Przyzwoicie zrealizowane, no i to by było na tyle.
Tak się składa, że FujFilm ma rację i wielokrotnie w filmie były do tego przesłanki. Książka, która się pojawia plus pełno motyli i ciem w samym filmie nie pozostawiają wątpliwości, że chodziło o Aztecką boginię Itzpapalotl
Macie jakieś z tym problemy. A najbardziej to "angażuje" Bond Nie czas umierać gniot jak większość Bondów kina typowej rozrywki oceniony na 7,1. Jakie problemy społeczne porusza Bond. Fujifilm twój profil zalatuje faszyzmem.
Scharakteryzuj jeszcze bukiet zapachowy swojego komentarza, to może wynieść dyskusję na zupełnie nowy poziom.