Gdybym chciał obejrzeć film porno, to bym nie szedł do kina. Zawsze wydawało mi się, że kino z zasady powinno być wolne od seksu bez cenzury, tymczasem musiałem się męczyć oglądając męskie penisy w pełnej krasie, zwłaszcza scena z murzynami rozwaliła mnie na łopatki. Żeby chociaż dla równowagi były w takim samym stopniu eksponowane kobiece wargi sromowe, ale gdzie tam. Przez tę wulgarność film zupełnie stracił blask, a mogłoby to być całkiem udane dzieło, gdyby tylko zrezygnowano z tej seksualnej bezpośredniości, naprawdę wystarczyła odrobina "cenzury". Po co odpychać widza takimi scenami? Raziło mnie to okrutnie, bo jednak idąc do kina spodziewam się, że pewna granica nie zostanie przekroczona, a tu momentami czułem się jakbym oglądał rasowego pornusa. Nie polecam.
Szkoda, ze z tego filmu jedynie to wyniosłes..a poza tym kobiece genitalia tez były pokazane w kilku scenach
"Szkoda, ze z tego filmu jedynie to wyniosłes"
No właśnie w tym problem, że całą głębie tego filmu przesłoniła mi ta przesadna wulgarność rodem z filmów porno i to mnie denerwuje, bo mógł być to całkiem udany film, gdyby nie skrzywienie psychiczne von Triera. Tak sobie myślę, że gość może spełniłby się w branży porno, bo jak widać lubi te klocki, w Antychryście też nie szczędził nam podobnych scen.
dokładnie tak samo uważam, facet ma wyraźnie jakiś problem w relacjach z kobietami i niestety przenosi to do swoich filmów, a szkoda
A czego się spodziewałeś? Filmu Disneya?! Jak się idzie na tego typu film, to się trzeba liczyć z tym, że będą sceny. Poza tym Stacy Martin wyjaśniła w wywiadzie, że zamiarem reżysera było pokazanie seksu w sposób fizyczny, odartego z piękna. Poleca: http://www.filmweb.pl/news/EXCLUSIVE%3A+Stacy+Martin+opowiada+o+%22Nimfomance%22 -102138
To nie były sceny tylko tandetna wulgarność, którą mogę sobie na co dzień oglądać na czerwonej tubie, a od filmu kinowego wymagam jednak zdecydowanie więcej. Seks obdarty z piękna można było ukazać na milion lepszych sposobów, bez chamskiego porno w co drugiej scenie.
Od kiedy małe dzieci mogą oglądać filmy erotyczne? Mam zadzwonić do twoich rodziców? Wypad z tematów dla dorosłych.
"Film erotyczny"- jeśli się na niego zdecydowałeś, to chyba spodziewałeś się co tam zobaczysz, z resztą sam tytuł "Nimfomanka" mówi, jakiego rodzaju obrazy będą w nim pokazywane. Jeśli czujesz się zgorszony, to nie chodź na takie filmy do kina. Dla mnie w samych penisach nie było nic strasznego, a Lars von Trier jest symbolistą, to co oglądasz ma 'drugie dno". Szkoda, ze kino współczesne stara się zmusić niektórych do przemyślenia tego co oglądają, skoro skutkiem i tak jest zobaczenie przez widzów tylko tego, co chcą zobaczyć.
"Szkoda, ze kino współczesne stara się zmusić niektórych do przemyślenia tego co oglądają, skoro skutkiem i tak jest zobaczenie przez widzów tylko tego, co chcą zobaczyć." - świetnie powiedziane.
Wiem dlaczego na mnie zrobiły wrażenie bezżenadnie pokazane imponujące członki (nicely done), nie rozumiem jednak jak dla dorosłego mężczyzny oglądanie penisa w pełnym świetle może być druzgocące czy rozkojarzające do tego stopnia, że nie zauważa już niczego co dzieje się w tle, a co, paradoksalnie, jest głównym nurtem całej historii. "Przesadna wulgarność"? Litości, tak to wygląda w prawdziwym świecie. Z kolei łaknących "odrobiny cenzury" odsyłam do TVP1, nie bawcie się w prawdziwe kino.
Mnie osobiście jako faceta też to trochę wkurza. Jeśli film jest ponoć bezwstydny to skoro bez obciachu są pokazywane męskie przyrodzenia, erekcja, ejakulacja to ja nie rozumiem dlaczego pokazanie warg sromowych kobiety jest takim wielkim bólem i tego się praktycznie nie robi. To nie jest tylko kwestia Nimfomanki, praktycznie w każdym filmie jeśli jest ukazana genitalna nagość to zawsze jest to facet, aktorki jedyne co pokażą to owłosienie, naturalne albo sztuczne (np seriale Starz). Męski widz ma sobie wszystko wyobrażać. Nie ma nic pokazanego dla nas dosadnie. I nawet nie działa ten mit, że kobieta musi rozłożyć nogi żeby cokolwiek pokazać, nie działa bo na genitalia facetów robi się zbliżenia kamerą, często mają nawet rozłożone nogi co bardziej pasowałoby do kobiety. Nie ma żadnych sztuczek kamerzysty zastosowanych. Wracając do Nimfomanki widać tą głupią cenzurę też na przykładzie tego, że tylko wersja kinowa jest tych kobiecych "elementów" pozbawiona. Wersja uncut już z tym problemów nie ma żadnych. Jest wszystkiego po równo. Nie rozumiem co jest przyczyną tego podwójnego standardu. Film "Love" to też niezła bujda pod tym względem. Ciekaw jestem jakby kobiety się czuły gdyby poszły do kina a na ekranie były non stop pokazywane wargi sromowe a penisów nie byłoby wcale. Byłby pewnie większy lament niż ze strony facetów.
to nie był film porno i sceny też nie były porno. Filmy porno pokazują inne treści niż te eksponowane w filmie, o ile w ogóle mają jakąś treść. Poza tym filmy porno nie mają fabuły, no i temat jest inny, w porno chodzi o pokazanie seksu, a tu zupełnie innego problemu jakim jest chociażby opresywność płci głównej bohaterki, tego co to za sobą pociąga i tego jak ona z tym walczy i ostatecznie wygrywa.
każdy w filmie zobaczyto,co chce zobaczyć. Jak widzi tylko c-pę i ku-sy,to znaczy, że ma problem z percepcją. Scena z kłótnią murzynów godna Tarantino! Film całkiem niezły.
To pochwal się bystrzaku co ty widziałeś w filmie, tylko nie przepisuj jakiejś recenzji z internetów.
Obejrzyj film, niech ku-asy nie zasłoną ci treści. Zwłaszcza, że większość tematów kino wałkuje od zawsze. Niema co przepisywać, wystarczy oglądać.