Filmu nie widziałem,ale po przeczytaniu zdawkowego opisu mam skojarzenia z filmem "Wenus w futrze" Polańskiego. Dobry trop?
Moim zdaniem nie. Te filmy łączy tylko fakt, że w obu mamy do czynienia z dwójką aktorów :)
Widziałam film na Festiwalu w Gdyni, ale tak jak napisał InsideOut jedyne co łączy te dwa filmy to, to że akcja rozgrywa się w jednym miejscu i jest dwóch aktorów.
Dokładnie zgadzam się z przedmówcami, tylko dwie osoby, chociaż de facto w "Nocy Walpurgi" występuje jeszcze dwójka aktorów. ;) Ale film jest pozycją obowiązkową, jest genialny, zaskakujący. Moim zdaniem relacja zbudowana pomiędzy dwójka bohaterów jest znacznie bardziej ciekawa i zasługująca na uwagę niż, w "Wenus w futrze"; "Noc..." jest o niebo lepsza i zupełnie inna.