w czytaniu całkiem strawny, ale ten film, niestety nieudany. Peter O'Toole wygląda zawsze jak ciota, z tymi podmalowanymi oczami (przynajmniej na takie zawsze wyglądają), mało męska sylwetką i niemęskim sposobem poruszania się. Film mocno się dłuży, wiele scen niepotrzebnych; brak jakiejś spoistości tej całej filmowej historii. Do realiów historycznych się nie odnoszę, bo o to tu nie chodzi, chociaż filmowy von Stauffenberg tak dalece odbiega od pierwowzoru, ze aż to razi.
czyżby O'Toole wyzwalał u ciebie coś, czego się wstydzisz?
Mnie wizerunek kryptogeja-sadysty-generała przekonuje