Umoralniająca, infantylna narracja z offu niweczy wszelki efekt. Nie pomaga również fakt, iż została ona poprowadzona w języku narodu tchórzy. Starszy o dekadę "Death Mills" robi wrażenie po dziś, "Nuit et brouillard" prędzej śmieszy, niczym propagandówki z PRL-u. Lektor brzmi jakby ze swego oburzenia i samozachwytu miał się zaraz - za przeproszeniem - spuścić. Pretensjonalny chłam aliantów, którzy przez całą wojnę wpier*alali bagietki. Bez dźwięku daje radę.
"Francuska mastrubacja" nie jest adekwatnym porównaniem w kontekście obozów śmierci. To nadużycie z Twojej strony!.
Jednocześnie z tego posta wychodzi ledwie skrywana drwina z aliantów, którzy - wg Ciebie jedli tylko bagietki - a przecież ginęli na frontach II wojny światowej, podczas gdy polscy wojskowi spokojnie sobie grali w szachy przez pięć lat w oflagach jenieckich - mieli nie oddać ani jednego guzika, a oddali w miesiąc całe państwo.