mówię do Was - DO WAS - którzy tu stawiają te szóstki czy siódemki, czy Wy oglądacie jakieś inne kinematografie? Jakieś inne nurty kina? Bardzo mnie to ciekawi. I jakie.
Hmm... Oglądam różnorodne kino. I ambitne, i artystyczne, i komercyjne. Oceniam filmy w kategorii w jakiej się znajdują. Nie porownuję gruszek do śliwek, tylko komedie do komedii, dramaty do dramatów itp. Przecież Noc w przedszkolu i Easy rider to całkiem inne filmy. A ona są potrzebne i warte naszego czasu, który poświęcamy (lub zabijamy) przed ekranami. Pozdrawiam.
Uprzejmie dziękuję za odpowiedź. Oczywiście, nie będę się spierał, że "Noc w przedszkolu" to nie Tarkowski. Ani nawet Seth Rogen. To kategoria swoista, nazwałbym ją "wypłaszczoną imitacją kina gatunkowego", od samego początku niestety potulnie biorącą samą siebie w cudzysłów, pełną cringe'owych gagów, kabaretonowego aktorstwa i nudnych, stereotypów postaci, w znacznej mierze zresztą niespójnych: główny bohater to taki Walduś Kiepski łamane przez Jesse Pinkman - ławkowy bakacz, blokers i przygłup, który jednakowoż, gdy pojawiają się sprzyjające okoliczności, cytuje z pamięci Kaczmarskiego. Deal with it ( ͡° ͜ʖ ͡°) Musiałem to dzieło oglądać na raty, bo parę razy wywaliło mi żenadometr. Np. kiedy bohater fristajlował z Zamachowskim te jego nieszczęsne bardzie rymy. Kiedy Kazik (czyli Kamil Glik łamane przez Dwight Shrute. Co za inwencja, co za nowatorstwo) ze łzami w oczach, ściskając krucyfiks (mogli dać mu jeszcze większy, taki na pół kadru, żeby polski widz nie przegapił), opowiadał, jak pragnął abortować upośledzony płód. Albo kiedy Justyna spektakularnie się spierdziała, co miało zapewne być wielkim, ekstatycznym katharsis, ale wyszło jak wyszło.
Polska kinematografia podąża podobną ścieżką co polska futbolowa myśl trenerska. Świat nam odjeżdża, z każdym rokiem bardziej, kinematografie ościenne nas deklasują (już nawet nie mówię o Rumunach. Ale nawet Bułgarzy. Czy Ukraińcy) . Nikt o zdrowych zmysłach już tych terenów nie eksploruje, bo tam po prostu nic już nie ma, wieki ciemne, otchłań, nicość, pustka, a my jednak dzielnie nie zawracamy, dzielnie brniemy w górę jelita. A co tam, tu wesoło jest, tak swojsko i polsko.
Wszystko pięknie. Każdy ma prawo do własnej estetyki. W końcu nie to jest ładne co ładne, tylko co się komu podoba. Zastanawiam się tylko po co się tak męczyłeś? Taka robota?
Też się zastanawiam, po co ja to sobie robię :) Jakby mi było mało, dzień później wziąłem się za "Kryptonim Polska". Ale tu już skapitulowałem po jednym odcinku.
Nie będę bronił polskiego kina, bo 7 filmów na 10 to nieporozumienia robione dla widzów o małych wymaganiach. Ten film wyróżnił się jednak pomysłem i pozytywnie mnie zaskoczył. Jest Tarkowski, jest Rogen...czasem ma się ochotę obejrzeć co pomiędzy. Dla mnie to taki film.
Tak. Chyba mam za sobą seanse z większości krajów i kultur. Tak, oglądam filmy przeróżne...I mam dla Ciebie radę: zacznij czytać o kinie, zamiast prowokować dyskusję na portalu przeznaczonym dla widzów. Mam wrażenie, że wydaje Ci się, że wiesz więcej, niż wiesz.
Dziękuję za radę. A co mi polecisz? Tylko żeby to nie było takie coś, po którym ocenię "Mutanta" na 10, a "Noc w przedszkolu" albo "Świnię" ma 9. Bo wtedy na pewno to wrażenie, o którym piszesz, stracę na długie lata, i zajmie mi pewnie kilkanaście lat, by wrócić tu, gdzie jestem.
Ja oglądam tak różnorodne kino, że nie da się tego opisać. Ocen mam ponad 1400, także trochę już widziałam. ;) Może patrzę inaczej na film, bo mam dziecko i brakuje mi filmów, gdzie rodzicielstwo nie jest tylko słodkie albo tylko patologia. Oglądałam też ten film bardziej na luzie, bo to jednak czarna komedia, więc w swoim gatunku rewelacyjna. Co do bohatera to znam takiego na żywo – pali trawkę, czyta Dostojewskiego, ma głupie żarty i totalnie nieśmieszne kawały. Eksperymentuje z narkotykami i to nieźle, ale marzy o stabilizacji, cieple, domu. Ma pracę, normalny facet. Może też z racji tego bohater nie wydał mi się sztuczny. ;) Podobnie jak inni, chyba znam po prostu takich ludzi. :)