Scenariusz jest tak kiepski, że nawet najlepszy reżyser świata niewiele mógłby wskórać. Film śmiertelnie nudny od pewnego momentu i potwornie kiczowaty. Na plus odważne sceny seksu w wersji homo, choć nie aż tak śmiałe, jak mogły być. Ogólnie sceny erotyczne dużo lepsze niż w "Letnim pałacu", wyraźnie można dostrzec postęp reżysera w tym zakresie.
Największą wadą zdecydowanie jest brak głębi i prawdziwych emocji. A film bez emocji, to żaden film. W "Nocach wiosennego upojenia" wieje z ekranu pustką. No ale trzeba nagradzać reżysera, ponieważ boryka się w Chinach z cenzurą. Chyba tylko to tłumaczy, dlaczego filmy Ye Lou są tak chętnie nagradzane na festiwalach.
Dodatkowo relacje pomiędzy homoseksualistami były niestety bardzo sztuczne; zdecydowanie brakowało mi tutaj pewnej neutralności, ukazania normalnych czynności, a scenariusz skupiał się niestety na przesadnym ukazaniu nieakceptacji, z którą borykają się mniejszości seksualne. Ciągłe chwile milczenia i spoglądania na siebie, a późniejsza gwałtowna miłość były raczej zbyt wydumane.
ja również czuje się nieco rozczarowana filmem pod względem sceneriusza, ale duży plus za zdjęcia i pracę kamery- te elementy nie pozwalały na monotonie
Zdjęcia były dobre, bo intymne. Niektórzy narzekają, że chaotyczne, ale ja nie miałem takiego odczucia. Natomiast historia w pewnym momencie zaczyna się rozłazić i przestaje być interesująca. Najgorsza scena, to ta w której jeden z bohaterów umiera, a reszta sobie śpiewa jakąś piosenkę. Sorry, ale ja nie kupuję takich bzdur. To już nie jest nawet infantylne, tylko po prostu płytkie i głupie.
Właśnie tego słowa mi brakowało "rozłazić" - rzeczywiście w takiej postaci, jak twórca ciągnął na siłę scenariusz to można by i Modę Na Sukces wyprodukować...
a może to kwestia różnic kulturowych? może we współczesnych (kiczowatych) Chinach śpiewanie w klubie karaoke rzewnych piosenek to wzruszający sposób na wyrażenie swych skrywanych uczuć. a obok śmierci obcych przechodzi się bez namysłu w tym kilku miliardowym kraju. ja - muszę szczerze przyznać - miałem inny problem z tym filmem: twarze bohaterów (ukazywane notorycznie w niedoświetlonych pomieszczeniach i przestrzeniach) często mi się myliły, co poważnie wpływało na zrozumienie fabuły i relacji między bohaterami. chyba będę musiał obejrzeć film jeszcze raz :)
Też muszę wrócić do tego filmu, bo już lubię tego reżysera i znacznie lepiej rozumiem kulturę Dalekiego Wschodu :)
Otuż właśnie nieakceptacji homoseksualistów, i wynikających stąd problemów nijak nie mogłem się dopatrzyć w tym filmie, a przynajmniej nie pojawia się ani jedno słowo, ani nawet jedna scena, co pokazywałoby tą nieakceptację wprost, bez niedomówień. Można to tylko wnioskować, a jedyną przesłanką po temu jest fakt, że aż dwoje z trójki homoseksualnych mężczyzn wchodzi w relacje z kobietami.
Bardzo ciekawe wydaje mi się pokazanie ludzi, którzy już są dorośli, ale wciąż mierzą sie z życiem, wciąż podchodzą do niego z niezwykłą pasją i emocjami. Po swojemu, nieporadnie, mierzą się z egzystencjaną smaotnością.
"Chwile milczenia i spoglądania na siebie, a później raczej gwałtowna miłość" nie są wcale "zbyt wydumane": każda z takich scen pokazuje nam pasję życia bohaterów, każda chwila erotycznego uniesienia połączona jest ściśle z pełnym oddaniem, a jednocześnie z niebywale silnym przeczuciem utraty ukochanej osoby. Co ciekawe: dotyczy to nie tylko relacji homoseksualnych, ale również tych "tradycyjnych" (choć film pokazuje je wprost jako fasadowe, to przecież uwikłani w nie ludzie też cos do siebie czują).
Otóż mam odmienne odczucia po obejrzeniu tegoż filmu. Pasja? Do pasji to mógł mnie momentami doprowadzić...
hmmm, to za co ta Złota Palma w zeszłym roku?... *
* - ...za scenariusz (heh, musieli się pomylić ;-)
Rzeczywiście ogląda się z mozołem.Ale miejscami jest intrygujące.5/10.Ukłony ,esforty