Zaspoileruje tutaj ale mysle, ze nikogo tym nie skrzywdze. Brytyjski horror...hmmm.... raczej horrorzyna. Slaby, nawet gorzej niz slaby. Wszystko w tym filmie kompletnie nie trzyma sie kupy. Po pierwsze aktorzy...smieszne, bo najbardziej znane twarze kinowe tego filmu gina pierwsze albo maja szanse zagrac pare scen - bohater z Harrego czy nawet ten John Lynch. Bohater Harrego i dobrze ze nie pogral bo bym wystawil jeszcze gorsza ocene niz wystawilem. Co do absurdow filmu - lyse wilkolaki a raczej wilkolaczye.... straszne. To w jaki sposob akcja filmu nabierala tempa i jak sie skonczyla...straszne. Na usprawiedliwienie powiem, ze niski budzet filmu pozwolil na szczescie Feltonowi od Pottera zagrac tylko kilka minut, ale dzieki temu za zaoszczedzone pieniadze pokazano nawet fajna wilkolaczycza transformacje. Ale tak nawiasem mowiac, te lysa glowe wilkolaczki mogli jakos lepiej zrobic, bo wygladalo jakby na koncu szyi miala czepek kapielowy pobrudzony w gownie.... bo taki wlasnie film jest.
Końcowy efekt w moim mniemaniu ratuje film. Film się zaczyna uciekają, po kolei ginął nagle zaczyna się coś w moim mniemaniu dziać, gdy dochodzi do przemiany no ale to już praktycznie koniec filmu. Myślę, że budżet nie miał wpływu na grę Feltona, a szkoda, bo chciałam obejrzeć coś innego z nim, no cóż nie naoglądałam się.