mi się ten film podoba,jestem mężatką i choc faktycznie wątpię żę napotkałyby mnie takie przygody to to co robia dla siebie ci małżonkowie jest bardzo pozytywne,budujące związek,takie sa etapy w związku i trzeba z nimi pogodzić,to nic złego.choć jak najbardziej trzeba dbać w kazdym stadium rozwoju o związek i patrnera .randki w małżeństiwe to recepta na szczęście,można wtedy i się odprezyc i tez szczerze porozmawiac poza domem o różnych problemach.jeden błąd popełniali taki że chodzili cały czas w jedno miejsce,ale to sie pożniej zmieniło.fajna komedia im jak się bierze do siebie to i daje do myslenie co ja mogę zrobić dla swojego partnera?polecam,można poglądać z mężem w ramach randki :)
Ale wszystko sie dobrze skonczylo i wyszlo na dobre. Rozwalil mnie Carrell z tekstem "And for the love of God put on the f*** shirt!" :) Co tu bedzie jakis Marky Mark klata swiecil przy jego zonie.