wiadomo, podejście do amerykańskich komedii ostatnich lat musi być z założenia sceptyczne, inaczej się nie da,
Ale tym razem pomyślałam sobie: świetna obsada - Tina Fey i Steve Carell- może być dobrze, ale niestety, zmarnowano obecność utalentowanych aktorów komediowych, nie wykorzystano owego potencjału, bo nie było pomysłu na fabułę.
Sztampowe pseudo-gagi, te same dialogi, te same sceny pościgów, klata Wahlberga i tyle, ani razu człowiek się nawet nie uśmieje, no może tylko scena z seksem robotów;) - jak dla mnie, resztę już widzieliśmy w wielu innych, także kiepskich komediach....
Nie polecam!