Ostatni film w dorobku S. Różewicza. Bardzo nastrojowy z klimatem ciągłego zagrożenia kreowanym przez posępną muzykę i zdjęcia. Jest to własciwie opowieść o zagubionej duszy w niespokojnych czasach która do końca walczy by pozostać wiernym własnym zasadom i przekonaniom. Jako Villon bardzo podobał mi się J. Mikołajczak. Oczywiście nie jest to łatwy film z resztą jak większość twórcy niezapomnianego Westerplatte jednak warto po niego sięgnąć by zobaczyć jak pożegnał się z kinem (w sumie wbrew własnej woli) jeden z najlepszych poskich twórców. Oczko wyżej za nastrój w nim panujący. 7/10