Wiecie, jaki mam problem z tym filmem? Moim problemem jest Noe. Nie, nie mam nic do kamiennych golemów, dziwnego rozdziału na potomków Kaina i Setha... Nie. Reżyser ma prawo do zmian i swojej interpretacji. Ale robienie z Noe chorego psychopaty, który tak naprawdę wmawia sobie coś przez cały film i terroryzuje swoją rodzinę... No nie. Tego nie jestem w stanie znieść. Toż ja po jakiejś godzinie miałam go ochotę osobiście utopić, a pod koniec pałałam do niego nienawiścią i obrzydzeniem. Kto wymyślił, że to będzie dobry sposób na przedstawienie bohatera?! Kto wpadł na to, że będziemy kibicować tyranowi, który biega za swoją synową z nożem, żeby zabić jej dzieci? Czyj chory umysł stworzył tego potwora? Poważnie pytam. Czy jest ktokolwiek, kto uważa, że postępowanie tego gościa miało choć minimum sensu? Jak nawet nie wiem, skąd on wziął teorię, że wszyscy oni mają zginąć!