Noroi

2005
6,4 3,5 tys. ocen
6,4 10 1 3518
6,6 5 krytyków
Noroi
powrót do forum filmu Noroi

Film baaardzo nudny. Końcówka trochę lepsza ale też bez rewelacji. Ta ostatnia scena, gdy Kobayashi zamiast złapać tego psychola, to on kameruje jak bije chłopaka kamykiem - WTF?

Nie mam pojęcia co to ma wspólnego z horrorem, tu krzyk, tam jakiś martwy gołąb - eh, do dziś nie mogę spać przez te gołębie... Ten film straszy, ale nudą. Plusy? Poziom gry aktorów, piękne Japonki :). Jako film "dokumentalny" byłby całkiem niezły, ale jako horror - WTF#2.

To już to _niedobre_i_niestraszące_ Paranormal Activity było straszniejsze, bardziej działało na wyobraźnię widza. A w Noroi nie mamy nic ciekawego.

Tylko nie piszcie, że się nie znam, że nie zrozumiałem filmu itp., itd. - nawet jeśli to i tak to nie zmienia tego jak JA to widzę.

7/10.

marwy

Spoiler
Zgadzam się z Tobą, również się rozczarowałem. Człowiek czeka cały film na coś zaskakującego i się rozczarowuje 7 minutową grozą która nie jest poprzedzona budowaniem klimatu, ale myślę że to kwestia gustu.
Co mnie drażniło:
- dark ambientowe dźwięki jak facet porywa gołębia z balkonu, niby miało być strasznie, inne sceny też są przyprawione takim dźwiękiem, niestety obraz nic nie ma wspólnego z tym podkładem,
- aktorka która obwinia się za samobójstwo sąsiadki z góry, jest z nią coś nie tak, jest opętana(?) .Nagle jest spontanicznie zapraszana do domu autora filmu, może autor chciał się pozbyć żony(?), choć na końcu gdy się podpalał nie wyglądało na to,
- sreberkowe medium psuje klimat, pasuje mi bardziej do mangi niż do takiego filmu,
- autor filmu widzi na kamerze najpierw maski demona, później twarz chłopca, później spontanicznie adoptuje chłopczyka nie widząc w nim żadnego zagrożenia, znowu nasuwają mi się myśli że chciał pozbyć się żony :),
- teleturniejowa wstawka - porażka,

Film nie buduje klimatu tylko działa jak sinusoida, ja osobiście wolę schodki lub jak w "rec" z grubej rury. Skróciłbym o połowę i dałbym 8/10 w tej wersji 6/10.

ocenił(a) film na 6
soundmaniac1

Rozwaliły mnie te komentarze "pan Kobayashi przygarnął ją do domu", "pan Kobayashi adoptował chłopca", zupełnie jak by koleś zbierał z ulicy bezdomne koty, poza tym sreberkowy facet żeczywiście był irytujący. Koniec końców mało wiadomo o tym demonie i z kąd się wogóle wziął oraz na czym polegały te magiczne rytuały. Czarnoksiężnik przyzywał demona, oddawał martwe płody medium i ot prosze, demon opętuje ludzi i rzuca w okna gołębiami. Ektoplazmatyczne robaki rlz.

ocenił(a) film na 5
marwy

Też się zgadzam. :]

Yafatboy

Teleturniejowe wstawki doprowadzały mnie do szału, odrazu na myśl mi przyszły jakieś chore japońskie teleturnieje.

Dla mnie film był nudny, bez klimatu, czasem nawet śmieszny (czego nie oczekiwałem po HORRORZE), gdy widziałem pajaca w sreberku i jego pokój obklejony sreberkami...

marwy

jak jednemu nie pasuje to nagle się pojawia setka ludzi z tym samym zdaniem xD /

damian240190

Śmieszne, to samo zaobserwowałam :D

ocenił(a) film na 5
KeiChan

Większość osób przedstawiających jakiś poziom na filmwebie nie tworzy tematów, uzasadniających negatywną ocenę, bo zwykle kończy się to dość chamskimi atakami psychofanów. Przez to dominują wątki gdzie najgorsi antyfani piszą "syf", a w odpowiedzi najgorsi fani piszą "jesteś idiotą".
Taka smutna prawda ;p

marwy

Mnie również zawiódł! Patrzyłem na komentarze i w góle, że niby lepszy od PA, a tu dupa! Nudny, długi i nijaki, nawet ta końcówka mnie nie zaskoczyła.

marwy

Film nie był zły, ale również się na nim zawiodłem. Uwielbiam japońskie horrory, a horrory w formie dokumentu czasem też mi się podobają, więc miałem dość spore wymagania. Wkurzył przy tym i rozbawił mnie motyw teleturnieju, scena rodem z komedii, coś takiego jak zdolności nadprzyrodzone powinny budzić lęk, niepewność, a nie robić z nich taki cyrk. Film ma jeszcze jedną poważną wadę, która dała mi najbardziej we znaki w lesie pod koniec filmu, która mocno przypominała mi scenę z filmu Blair with project. A mianowicie muzyka. Jak można wczuć się w nastrój dokumentu jak często przegrywa w tle typowa muzyka z horroru, przez to film jako dokument nie przekonywuje, traci swój klimat. W BWP mocą filmu był chociaż by brak muzyki, głucha cisza towarzysząca w przez cały czas tworzyła momentami potężny klimat. Dodam jeszcze, że jeden utwór z Noroi jest bezczelną kalką motywu przewodniego z filmu Coś. W filmie wg mnie trochę za mało było scen przy których można się bać. Na szczęście Noroi nie jest, aż taki zły. Plus za niezłą i ciekawie poprowadzoną fabułę. Często horrory udające filmy dokumentalne są fabularnie niezwykle proste i monotonne, więc fabuła w Noroi tym bardziej na tym zyskuje. Dobrze wypadło również aktorstwo. Czasem jest również dość strasznie i klimatycznie. Film był by naprawdę super gdyby twórcy darowali by kilka głupich scen i zrezygnowali całkowicie z muzyki.

ocenił(a) film na 10
szmyrgiel

Japończycy są zdolni do zrobienia talk show, które ma wynaleźć medium. To są JAPOŃCZYCY ;)
co do Twojego zarzutu o muzyce - wydaje mi się, że to, co oglądaliśmy, poza sceną końcową jest filmem w filmie - całość ostatniej produkcji Kobayashi'ego, po której następuje epic ending. Co za tym idzie - jeżeli "film wewnątrz filmu" miał być przekazany "telewizji wewnątrz filmu" jako dokument, muzyka musiała być - dziennikarski trik ku wzbudzeniu emocji. Gdyby nie było żadnej melodii w trakcie, wówczas pewnie padłyby zarzuty, że nierealistyczny ;D

anhed

Ale w takim razie z filmu robi się parodia. Horror (taki autentyczny, przy którym się trzeba bać) powinien być subtelny, a zabiegi jakie mieliśmy w filmie niszczy magię horroru. Czy gdyby z BWP zrobić również show, to by na tym zyskał? Mocą BWP jak i innych mount footage jest maksymalne ograniczenie środków, dzięki czemu jest bardziej klimatycznie. Gdyby ktoś wpadł na taki ciekawy pomysł, aby zrobić pastisz tego całkiem nowo narodzonego gatunku i wykorzystać takie patenty to czemu nie. Ale Noroi jest horrorem, który ma straszyć, budować napięcie, więc takie sceny jak talk show, czy dramatyczna muzyka w tle psują klimat grozy. Osobiście przyznam, że jak oglądam dokumenty w których dołącza się jakąś muzyczkę dramatyczną itd to film wywołuje u mnie uśmiech politowania, staje się tandetny i kiczowaty, a takie nie jest raczej zamierzony zabieg twórców nawet jeżeli historia którą opowiadają jest straszna i przejmująca.

marwy

Właśnie obejrzałem i nie mogę zrozumieć tych właśnie zachwytów ,,, jestem bardzo tolerancyjnym widzem i jak cos zaczynam to koncze , ale tu przez 1 godzinę można było myśleć co zjeść na następny dzień na śniadanie ... to chyba moja najniższa ocena w stosunku do oceny filmweba ... daje 5 ... zachwyt innych no hmmm miłe że komuś się podoba ... dla mnie strata czasu ... nuda jak w " zjaebistym " gerry mimo iż lubie ciężkie kino to nie można widza bombardować nudą nawet jeśli film ma nieść jakieś przesłanie czy ma być próbą do skłonienia naszego umysłu do dziwnych nadinterpretacji ...