PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=712896}

Nowy początek

Arrival
2016
7,3 198 tys. ocen
7,3 10 1 198107
7,1 94 krytyków
Nowy początek
powrót do forum filmu Nowy początek

Widziałam trailer, super film 10. 10. Noam Chomsky w kosmosie, módlmy się.

ocenił(a) film na 3
kejtnova

A gdzie widziałeś rekurencyjną gramatykę uniwersalną, jak się w niej mieści język siedmiornic.

Beel

Nie Chomsky, lecz B. L. Whorf. Relatywizm językowy, drogi kolego kejtnova. Powstała "Grupa wsparcia dla ofiar spotkania z heptapodami". Jest tam też między innymi o wpływie języka na myślenie. Nie naukowo, ale zaskakująco. Zapraszam. Link do strony wyślę prywatnie, ale można się go też domyślić po moim nicku. Beel, fajne słowo stworzyłeś: "siedmiornice". W książce Chianga jest o "siedmionogach".

ocenił(a) film na 3
Dz8

Ośmiornica - siedmiornica. Takie doświadczenie językowe.
W obronie Klejtnovy - Chomski to jest ktoś, może jego rekurencyjna gramatyka uniwersalna nie opisuje każdego języka, ale to większy wysiłek włożony w zrozumienie języka niż dość proste (żeby nie powiedzieć dziecinne) twierdzenie Whorofa.

Beel

Tak, oczywiście domyśliłem się tej kalki językowej, ale to sympatyczny pomysł. Wykorzystam go w mojej pracy. Dziękuję.
Co do Chomskiego to próbowałem o tym czytać dawno temu, ale dla nas heptapodów to zbyt skomplikowane. My wolimy takie proste, - jak słusznie zauważyłeś - dziecinne rozumienie wpływu języka na myślenie. Te najczęściej używane ludzkie języki świetnie się sprawdzają w opisie rzeczywistości zewnętrznej, obiektywnej. To dlatego nauka najlepiej rozwinęła się w Europie. Podobnie było z matematyką, muzyką i innymi naukami w świecie arabskim w złotym wieku tej kultury. Problem w tym, że te europejskie, tak forsowane teraz języki, zupełnie nie sprawdzają się w opisie rzeczywistości wewnętrznej. O ile do opisu świata zewnętrznego macie tysiące słów to do opisu świata wewnętrznego zaledwie kilka i to tak mało używanych: dusza, Bóg, podświadomość, intuicja, ego... Czy ktoś na co dzień ich używa? Czy ktoś na przykład mówi o problemach w pracy: "moje ego chciało mu zrobić na złość, ale w końcu moja dusza postanowiła nie wchodzić z nim w konflikt, bo wtedy moja osoba mogłaby mieć trudności z otrzymaniem premii"? Ludzie żyją tak, jakby nie mieli w ogóle przestrzeni wewnętrznej. Wszystko zawiera się w słowie "ja" i odpowiednio "ty", "on" itd. Niektórzy psycholodzy twierdzą, że cała ludzkość jest w stanie chronicznej nerwicy. (Np. Arnold Mindell - muszę w końcu poczytać jego książki.) Z naszego punktu widzenia ludzie są koszmarnie płascy, dwuwymiarowi. Właśnie dlatego, że wyrzekli się tej dziecięcej głębi. Jeszcze raz dziękuję za trafną uwagę. I przepraszam, jeśli razi cię ta moja zabawa w "siedmiornicę". Cóż, ludzie dziś potrafią zmieniać płeć, więc czemu nie pójść dalej i zmienić się w kosmitę?

ocenił(a) film na 3
Dz8

Zabawy to domena dzieci, dla nich przydatna. Kejtnova widzi Chomskiego w filmie, ja tam rekurencyjnej gramatyki uniwersalnej nie widziałem. Inna sprawa, że niczego tam nie widziałem.
Od rozmowy człowieka ze zdziecinniałą siedmiornicą będę trzymał się z daleka. Siedmiornice przyleciały wraz z panem Villeneuve i zaraz odlecą gdziekolwiek ich oczy poniosą. Pan Villeneuve też niech leci, gdzie chce. Oglądałem jego „Pogorzelisko”, „Sicario” i „Nowy początek”. Najwyraźniej nie potrafi robić dobrych filmów dla ludzi, niech robi filmy dla siedmiornic.

Beel

Rozumiem. Było mi miło. Mt 18,3

ocenił(a) film na 3
Dz8

Przekręcasz, dziecko z ewangelii Mateusza to nie Whorf. Pomysły na miarę Whorfa to i ja mam, ale w dziecięcej prostocie nie piszę pseudonaukowego twierdzenie imienia prostaczka bożego. Dziecięce rozumienie wpływu języka na myślenie nie wskazuje drogi do królestwa niebieskiego. Takie rozumienie to droga do piekła.
Denis Villeneuve to szatan, który robi nieistotne filmy. Nie warto w tych filmach szukać inspiracji.
Pozdrawiam

Beel

Zgadzam się. Biblia jest tak obszerna, że każde twierdzenie można nią poprzeć. Dlatego staram się nie nadużywać Słowa bożego. Jednak warto się zadumać nad tym, co Jezus rzeczywiście miał na myśli.

Co do reżysera też nie mogę się wypowiadać, bo widziałem tylko jeden jego film, wiadomo który. Dla mnie bardziej ważne jest to, co w oryginale napisał Ted Chiang.

Nie chcę dyskutować, bo pomimo tego, że ja też jestem człowiekiem, a nie heptapodem, to żyjemy w dwóch różnych światach. Nie możemy się porozumieć. Pozwolę sobie tylko na koniec na skromną uwagę, która może wyjaśni w czym jest problem. Zauważyłem, że kobiety ten film odbierają zupełnie inaczej niż mężczyźni. Faceci nie widzą w ogóle tego wątku matki i dziecka. W filmie jest on zminimalizowany na rzecz sensacyjnej fabuły. Wiadomo, Hollywood. W opowiadaniu jest on równorzędny – przynajmniej jeśli brać pod uwagę ilość tekstu. Dlaczego bohaterką opowieści jest kobieta i po co to dziecko? Myślę, że Ted chciał pokazać to, że my ludzie żyjemy w dwóch różnych światach. W świecie mężczyzn i kobiet. Już na poziomie biologicznym różnimy się od siebie. W akcie prokreacji mężczyzna niczego nie traci, nic to go nie kosztuje, a kobieta staje się inkubatorem nowego życia, daje samą siebie. To dwie skrajnie różne role. I to się przenosi na wszystko inne. Mężczyźni żyją w świecie zewnętrznym, w świecie przedmiotów, kosztem swego życia wewnętrznego. Kobiety odwrotnie, dbają o atmosferę w domu, o prezenty, o relacje – rzeczy z męskiego punktu widzenia nieistotne. Jest tak, bo kobiety patrzą w głąb siebie, w swoje uczucia. Niestety współczesny świat jest zdominowany przez męskie myślenie, które doprowadza do ciągłych konfliktów. Widzimy to na co dzień i widzieliśmy to w filmie. Ale w filmie – a nikt z facetów tego nie zauważa – na końcu zmienia się cały sposób organizacji społecznej. Patriarchat upada, Lousie poprzez język uniwersalny wprowadza matriarchat, system oparty na równości, na współodpowiedzialności, na służeniu jeden drugim. Ktoś już taki system nam proponował, co? Dwa tysiące lat temu to dopiero były męskie rządy. To dopiero były rewolucyjne słowa. Ale nawet teraz ta nauka jest trudna do przyjęcia. Parafrazując znany cytat z „Seksmisji” można powiedzieć: „Jezus też była kobietą”. (Mam nadzieję, że niczyich „uczuć religijnych” tym nie obraziłem.) Jeśli spojrzymy na współczesny świat z takiego punktu widzenia, z takiego założenia, że Jezus mówił o matriarchacie, to zrozumiemy jak daleko nam jeszcze do królestwa niebieskiego. Mężczyźni łudzą się myśląc, że rozumieją to, co Jezus miał na myśli o dziecięctwie. Żeby to zrozumieć trzeba być kobietą albo choćby trzeba myśleć tak, jak kobiety. Pańska reakcja jest więc zupełnie typowa, męska. To, czego Pan nie rozumie najlepiej określić jako „szatańskie”, „piekielne”, odrzucić i iść dalej swoją męską drogą do przodu. Słowem, nie dogadamy się, ale to nie nasza wina, bo przecież... "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" - jeśli już mówimy językiem "kosmicznym".

ocenił(a) film na 3
Dz8

Nie chodzi o obszerność Biblii, chodzi o to, że to ja dziecinność Whorfa wprowadziłem do rozmowy i to jest dziecinność inna niż z Ewangelii Mateusza. Wystarczy przeczytać Ewangelię.
O filmie „Nowy początek” niczego dobrego nie powiem. Film jest słaby. Być może scenariusz oparł się na bardziej przyzwoitej literaturze. Wtedy ją zepsuł. Być może oryginał też jest kiepski literacko. Nie będę sprawdzał.
„Nowy początek” nie wprowadza Chomsky'ego w kosmos, to pewne. W tym filmie najpierw upadła umiejętność robienia filmów, potem być może upadło coś innego. „Nowy początek” jest ze świata chały. Ale nie męskiej chały (reżyser i scenarzysta to mężczyźni). Na Filmwebie filmy wyreżyserowane przez mężczyzn mają u mnie wysokie oceny.
Najpierw rzuciłeś się na Ewangelię, teraz rzucasz się na swobodną interpretację zjawiska płci. Niepotrzebnie.

Beel

Cóż, może to wyglądać jakbym szukał argumentów do wygrania dyskusji w różnych dziedzinach, ale tak nie jest. Ani nie chcę wygrać dyskusji, ani nie szukam argumentów. To są moje aktualne przemyślenia, którymi się dzielę, bo gdy się chce coś komuś przekazać to trzeba to sobie poukładać, by było to czytelne. Wiem, że to trochę egoistyczne. Zresztą mniejsza z tym.

Chciałem sobie tu na forum zrobić eksperyment i poudawać heptapoda, ale to chyba nie ma sensu. Jestem kim jestem i każdy rozmówca zasługuje ode mnie na szczerość, więc przepraszam za te wygłupy. Bardzo szanuję Pana i pański sposób myślenia. Whorf z pańskiego punktu widzenia rzeczywiście był dzieckiem. Jego hipoteza jest naiwna. Zresztą nie był nawet „rasowym” lingwistą. Był raczej pasjonatem, fantastą. Jednak z mojego punktu widzenia był też wizjonerem. Otworzył mi drzwi do zupełnie nowych horyzontów myślowych. Docenienie go zajęło mi ćwierć wieku duchowego rozwoju. Bardzo szerokiego rozwoju. Wpierw opartego na duchowości Dalekiego Wschodu i współczesnych metodach, a potem już na duchowości chrześcijańskiej. Dostąpiłem tej łaski oddania swojego życia Jezusowi i chrztu w Duchu świętym. I nie piszę tego by przypisać zasługi swojemu ego. To kim jestem zawdzięczam tylko Jezusowi. Nie swojemu ego, nie heptapodom...

Ja wiem, że moje poglądy są nieposkładane, chaotyczne, ale jeśli zagłębimy się w duchowość świata to odnajdziemy często tę samą prawdę. Tak pięknie o istocie buddyzmu zen pisał światowy autorytet D. T. Suzuki wychodząc od myśli Pascala: „Człowiek to trzcina myśląca, lecz swych największych czynów dokonuje wtedy, gdy nie rachuje, nie myśli. Latami ćwicząc się w sztuce zapominania o sobie, należy odzyskać utraconą 'dziecięcość'”. Jezus ujmuje to w powyższym cytacie z Mateusza zupełnie inaczej, ale to ta sama treść, tylko wyrażona innym językiem. To, o czym buddyzm mówi w kategoriach bezosobowych, chrześcijaństwo mówi w kategoriach osobowych. Jezus mówił o woli Ojca, o konieczności wyzbycia się woli własnej. Tu akurat jednak nie mówi o tym, co mamy zrobić. Bardzo istotna jest forma tego zdania: „Jeżeli się (…) nie staniecie...” Przecież Jezus nie mówi nam, że my mamy starać się być jak dzieci, nie każe nam naśladować dzieci, bo to było by tylko udawanie. Nie możemy sami stać się dziećmi bożymi. Wszystko co możemy zrobić to wyrazić zgodę na to, by On nas uczynił na powrót dziećmi. Mamy raczej „zapomnieć o sobie” – jak pisał Suzuki. A nam, ludziom współczesnym, cywilizowanym wydaje się, że jeśli niczego nie będziemy robić to będziemy tylko „rośliną”, to nic się nie stanie.

Cały czas staramy się więc w naszym życiu do czegoś dojść, mieć nad kimś władzę, choćby intelektualną. Dopóki tkwimy w naszych jałowych dyskusjach nie ma na to szans byśmy się nawrócili i na powrót stali się dziećmi. Ale Pan powie, że „rzuciłem się” teraz na Jezusa. Nie, nie rzucam się. Jestem zakochany w świecie. Po prawie pięćdziesięciu latach życia wreszcie zaczynam rozumieć o co w tym wszystkim chodzi. „Skąd przyszliśmy? Kim jesteśmy? Dokąd idziemy?” - jeśli mogę użyć słów Paula Gauguina. Zainspirowany jego życiem W. S. Maugham napisał książkę „Księżyc i miedziak”. Jest tam taka piękna myśl: "Każdy z nas jest sam na świecie. Zamknięty jakby w twierdzy, może porozumiewać się z bliźnimi jedynie za pomocą znaków, a znaki nie mają wspólnej wartości, ich znaczenie jest niejasne i wątpliwe. Staramy się usilnie przekazać innym skarby swego serca, ale oni nie umieją ich przyjąć; idziemy więc samotni obok siebie, lecz nie razem, niezdolni poznać innych ludzi i nie znani przez nich. Jesteśmy jak ludzie żyjący w obcym kraju, którego językiem władają tak słabo, że choć mają do powiedzenia rzeczy piękne i głębokie, skazani są na banały z samouczka. W mózgu ich kłębi się wir myśli, a umieją jedynie powiedzieć, że parasolka ciotki ogrodnika znajduje się w domu."

Tak jak pomiędzy moim Whorfem a pańskim Chomskym jest przepaść, tak też jest między nami przepaść. Choćbyśmy skakali tu na forum do końca życia nie przeskoczymy jej. Lepiej po prostu róbmy swoje. Może Pan zajmuje się czymś wspaniałym, ważnym, fascynującym. Nie wiem tego, bo nie znam Pana. Pewnie bym tego i tak nie zrozumiał. Być może na świecie każdy jest potrzebny, dla bożego planu każdy jest niezastąpiony. Ufam, że tak właśnie jest i to jest... piękne. W bożych oczach wszyscy jesteśmy piękni.

ocenił(a) film na 3
Dz8

Proszę przyjąć do wiadomości jedno - jestem człowiekiem dla którego już samo pojęcie duchowości jest herezją.
Duchowość jest mętna i dlatego wydaje się dobrą okazją do łowienia ryb zagubionych w mętnej wodzie.
Główny nurt jest taki, że Bóg stworzył człowieczeństwo i każdego człowieka nim obdarzył. Człowieczeństwo jest wyposażone w cztery cnoty kardynalne: roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie, męstwo.
Chomsky nie jest mój, Chomsky jest, Whorf tylko bywa. „Nowy początek” niech znika. Z wymienionych w Filmwebie filmów Science Fiction (pierwsza dziesiątka) oglądałem „Stalkera” i czytałem „Mechaniczną pomarańczę” i niech nie znikają

ocenił(a) film na 9
Dz8

szkoda że nie wybrałaś rozumu..

ocenił(a) film na 9
Beel

ojej biedactwo a kogo interesują jakieś brednie co schizofrenicy uważają za swoje remedium na wszystko. Jacyś schizofrenicy w namiotach napisali książkę na bazie różnych mitów a teraz inni jemu podobni mu wtórują. Zgadza się ta wasza książka to plagiat więc brawo dla tych, którzy uważają to za świętość. Ta cała wasza książka jest tak samo fałszywa jak cała wasza religia. Na szczęście ten statek w końcu tonie i oby pociągnął za sobą całą resztę barbarzyńców schizofreników.

ocenił(a) film na 3
BigMelon

Baranie, kolega Dz8 użył cytatu z Ewangelii według św. Mateusza, aby pochwalić dziecinność, którą ja zaatakowałem. Twojego braku wykształcenie nie będę atakował; jesteś dla mnie baranem i koniec.

ocenił(a) film na 9
Beel

wow wielkiej księgi pisanej w szałasie. Jakże wielki to autorytet. To może ja też sobie poszukam cytatów z czerwonego kapturka. W tych czasach i głupi może zdobyć wykształcenie bo to jedynie papierek. Liczy się jedynie sensowność wypowiedzi. Pora dorosnąć i przestać wierzyć w bajki. Wiem, że to zrujnuje twój świat ale pora stawić czoła rzeczywistości a nie zasłaniać się tym waszym remedium na wszystko.

ocenił(a) film na 3
BigMelon

Baranie, powiedziałem „koniec”. Dz8 jest przynajmniej zabawny przedstawiając się jako heptapod. W Tobie nie ma nic poza baranim głosem.

ocenił(a) film na 9
Beel

Jak tacy przeciętni katolicy mogą mieć się za intelektualistów skoro nawet nie potrafią skleić zdania z jakimkolwiek argumentem bez sączącego się jadu i wyzwisk. Wielkie panisko ze wsi bo jest niby jakimś narodem wybranym. Przykro mi że muszę ci zburzyć twój piękny świat ale biblia to tylko książka.

ocenił(a) film na 3
BigMelon

Rozmawiam z Dz8 o dzieciństwie, skoro nie potrafisz się włączyć do wątku, to się zamknij.

ocenił(a) film na 9
Beel

Chodzi o to że włączanie tej całej biblii do tego wątku nie ma sensu bo nie jest to żadne naukowe źródło. To opowiastka dla słabych umysłów, która ma zero merytorycznych treści.

ocenił(a) film na 3
BigMelon

Filmweb wciąż powiadamia mnie o Twoim wpisie. Odpowiadam teraz z nadzieją, że po mojej odpowiedzi powiadomienie zniknie.

ocenił(a) film na 9
Beel

nie usprawiedliwiaj tym swój brak argumentów w dyskusji

ocenił(a) film na 3
BigMelon

Baranie, nie ma żadnej dyskusji. Udało się mi swoim wpisem zlikwidować powiadomienia Filmwebu, przestań się odzywać i nie będzie powiadomień.

ocenił(a) film na 9
Beel

U was taki zwyczaj w rodzinie, że do nieznajomego mówicie per 'baran'? Taki niby z ciebie wielki intelektualista a nawet się zachować nie umie. Widać wychowanie nie poszło po linii prostej. Zamiast stosować przeniesienie powinieneś wyjaśnić to ze swoim ojcem.