PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=712896}

Nowy początek

Arrival
7,3 189 407
ocen
7,3 10 1 189407
6,8 44
oceny krytyków
Nowy początek
powrót do forum filmu Nowy początek

Dlaczego jedni "Początek" oceniają jako zjawisko, a inni biorą go za kicz?
Film jest ciekawy, ale nie powala. Sceny czasami sprawiają, że zamarliśmy z emocji, a czasami znużeni wpatrujemy się w ekran. Po co ten szum? Aktorstwo daje radę, dialogi ciekawe, fabuła świetna, ale miejscami banalna i naciągana. "Arrival" jest dość oryginalny, ale potępiam zarówno tych, którzy nie wiedzieć czemu uważają go za arcydzieło (widocznie oceniacie go względem "geniuszu" dzisiejszych adaptacji komiksowych), a inni mówią, że jest to kompletna porażka (może oczekiwaliście przełomu dekady bądź tępej napie*dalanki). W każdym razie mój mierny umysł nie pojął ani jednych, ani drugich.

ocenił(a) film na 8
Polski_Znafca

Panie Znafco oceniłem film na 7,5 i powiem Panu: Dobre socjologiczne podsumowanie. Pozdro.

ocenił(a) film na 9
Polski_Znafca

Twój "mierny umysł" nie pojmuje sensu tego filmu, a dokładnie refleksji z jaką nas autor zostawia. Jak dla mnie bomba ;)

ocenił(a) film na 7
PrinceMorfex

To może Twój geniusz raczy wytłumaczyć mi z jakąż to refleksją pan reżyser inny geniusz nas zostawił? Jaka niby puenta wynika z tego cudnego tytułu? Hm? Kosmici to tak naprawdę latające kałamarnice? Chiny są złe, ale jeżeli przypomnisz dyktatorowi słowa zmarłej żony uratujesz losy świata? Nieważne, że twoje dziecko umrze w młodym wieku na "rzadką chorobę", ważne, że będziesz się pieprz*ć z Jeremy'm Renner'em? No powiedz mi proszę, co poza Amy Adams, klimatem i niezłym pomysłem na film robi z tego arcydzieło? A nawet jeżeli nie zrozumiałem "refleksji z jaką nas autor zostawia", to chyba nie wpływa to na CAŁY film. Widzisz, to tylko jeden argument, a i tak go nie pojmuję. Chyba rzeczywiście jestem skończonym idiotą.

ocenił(a) film na 5
PrinceMorfex

Określenie "mierny umysł" użyte względem kogoś przede wszystkim świadczy o samym tobie i o tym, że masz chyba jeszcze nawyki wyniesione ze szkoły, gdzie nauczyciel wpajał ci jedyną i możliwą interpretację powieści/wiersza/sztuki, a kto myśli inaczej, ten kretyn; pozwól innym na własne interpretacje bez potrzeby obrażania ich. Sam sobie dajesz natomiast prawo do wyrażenia własnej opinii bo dla ciebie film był "bomba". Na tym właśnie polega piękno oglądania filmu, czytania książki, przeżywania obrazu, że każdy widzi w tym, co widzi, odczuwa na swój sposób i ma do tego pełne prawo. Nie jesteśmy kolektywnym umysłem i duszą, aby czuć to samo do wszystkiego i zgadzać się we wszystkim. To tyle. Denerwują mnie tacy ludzie, którzy nie mają nic więcej do powiedzenia na temat własnych przeżyć jak tylko obrażanie tych, którzy tych przeżyć nie podzielają.
Mnie samej osobiście film zupełnie nie przypadł do gustu. Uwielbiam iść do kina na film, o którym nie wiem nic, nie czytałam, idę po ktoś mówi "a chodźmy", a ja "no dobra". Co tam słyszałam tylko, że tutaj to jakieś sci-fi, że kosmici i że super. Polecam czasem takie pójście bez wiedzy o filmie, bez oczytania się za każdym razem, bo wtedy idzie się z czystą głową. W każdym razie wracają... Poszłam tak właśnie na Interstellar; zachwycił mnie, coś pięknego i absolutnie trafił w moje gusta potrzeby rozważania nad sensem ludzkiej egzystencji, nad pojęciem człowieczeństwa i jakie są jego granice; zaangażowałam się w oglądanie, w przeżywanie postaci i weszłam we flow, do którego zaprasza reżyser.
W przypadku Arrival tak nie było.
Filmy oceniam głównie przez pryzmat, jak bardzo empatyzuje z postaciami, jak bardzo wciąga i zaciekawia mnie fabuła, jak bardzo ogólny przekaz do mnie trafia, a film trzyma w napięciu. Dla mnie osobiście postacie były mało emocjonujące, z niekiedy zachowaniami tak schematycznymi do bólu, że zaczynało mi to przypominać kolejny film o superbohaterach. Niepotrzebne dłużyzny, dziury w fabule... - mam tu przede wszystkim jedno konkretne pytanie co do fabuły właśnie: skoro bohaterka ponoć zaczęła inaczej postrzegać czas, dlaczego miała przebłyski jedynie ze swojej przyszłości? Dlaczego nie miała momentów przeskoku do przeszłości? Nauczyła się języka obcych i nagle zaczęła inaczej postrzegać czas? Well, sounds like a bullshit to me (i pewnie ktoś mi tutaj teraz wyskoczy, że mam ograniczony umysł, dlatego nie zrozumiałam). Niestety, do mnie takie pomysły nie trafiają; zresztą sama kwestia nauczenia się języka obcych miała służyć innemu zabiegowi, a mianowicie puencie, że "co byś zrobił, jakbyś znał swoją przyszłość?", a nie była wątkiem istotnym samym w sobie. Sama puenta, do której dążył film też raczej wrażenia nie zrobiła, bo nic mi przed nią nie zbudowało klimatu za bardzo. Ogólnie pomysł na film całkiem ciekawy, jednak moim zdaniem nie był zbudowany tak, aby stopniowo budować klimat; za dużo skupiania się na próbie wyjaśniania kwestii języka, a za mało na przeżyciach bohaterki i jej radzenia sobie z dziwnymi wspomnieniami, które nagle ją nawiedzają. O, tego mi tu trochę nie pasowało. Jej brak przeżywania, że umysł płata jej figle i próba zrozumienia tego. Po prostu pojawiały się wizje, ona budzi się nagle zdziwiona, ale spoko-spoko, wraca do pracy, mimo że czuje jakieś tam zmęczenie i ciągle omdlewa. I tyle.
Rozumiem, że komuś podoba się ten film i trafia do niego przekaz. I ok, chętnie na ten temat porozmawiam, jednak mnie osobiście rozczarował.

ocenił(a) film na 9
skrzacikowo

morał z filmu: wszystko ch.... z prochu powstałeś w proch się obrócisz, wyluzuj poślady i przeżywaj życie jak byś miał tylko jedno i tak jak by każdy plan miał się udać, niezależnie czy zginiesz - vide scena z C4

użytkownik usunięty
Polski_Znafca

Dla mnie kompletnym absurdem jest gadanie "Nie podobał ci się film? Nie pojmujesz jego refleksji i hurr durr pewnie oczekiwałeś kolejnych Transformersów". Retoryka na poziomie zachłyśniętego "arcydziełem" gimbusa, tym bardziej, że w swoim gatunku nie jest to żadne odkrywcze dzieło, emocje wywoływane są najprostszymi środkami przekazu (miętolenie skrzypcami, gdyż zabrakło czasu na gruntowny character development), a na dodatek to twór pełen niepotrzebnych odstępstw od pierwowzoru [przedstawienie wizji Louise jako flashbacków z jej przeszłego życia, obcy potrzebujący pomocy ludzkości za następne 3000 lat(?), groźby ze strony rządu m in Chin] na rzecz nolanowych twistów ( telefon do generała Shanga - skojarzył ktoś pamiętną scenę z "Zagubionej autostrady"? ) i lichej dramaturgii.

ocenił(a) film na 9

Wiesz, nigdy wcześniej nie spotkałem się z filmem sci-fi, który skłoniłby mnie do jakiejkolwiek refleksji. Arrival rzuca zupełnie inne światło na tematykę przybyszów z kosmosu. Każdy film o UFO, to wojna, inwazja, heroiczni bohaterowie, którzy niszczą przybyszów itp. Arrival pokazuje zetknięcie dwóch obcych cywilizacji, bez żadnego konfliktu. Co by się stało gdyby rzeczywiście doszło do takiego zetknięcia? Automatycznie religia przestaje istnieć, na świecie jest globalny konflikt... mam wymieniać dalej? Naprawdę nic wam do głowy nie przychodziło, jak wychodziliście z kina?

użytkownik usunięty
PrinceMorfex

Mówisz do mnie czy do wyimaginowanej audiencji? Przychodziło, ale na długo przed seansem i najwyraźniej będzie przychodzić jeszcze nie raz. Natomiast sytuacja przedstawiona w tym filmie nie jest czymś, po czym akurat dostałbym olśnienia. To o czym napisałeś zostało w nim ledwo liźnięte i zepchnięte na dalszy plan. Co więcej, to nadal tylko mainstreamowe kino, jego uproszczenia i fantazje, dopisywanie sobie intrygujących fabuł, zwrotów akcji i jedna z wielu wariacji różnych twórców X muzy, NIE rzeczywistość.
Nie każdy film z motywem obcych to wyłącznie to, co opisałeś, chyba że po prostu to jedyne, co zwykłeś oglądać i jesteś mało rozeznany w temacie.

ocenił(a) film na 9
PrinceMorfex

Promka sobie obejrz, główna bohaterka tak wierzyła, że 2 mają nakręcić z tej wiary

ocenił(a) film na 7
PrinceMorfex

Ja polecam Kontakt z 1997 roku

ocenił(a) film na 8
Ged24

Oczywiście. Ja przez cały film ciągle myślałem o tamtej produkcji chociaż oglądałem ją wiele, wiele lat temu. Odruchowo szukałem podobieństw, chociaż to w sumie dwie odmienne historie.

ocenił(a) film na 8
PrinceMorfex

Jeśli nie spotkałeś się z filmem s-f skłaniającym do refleksji to znaczy, że nie obejrzałeś nigdy prawdziwego filmu s-f :D Ten gatunek po to powstał by skłaniać do refleksji! Wpis sprzed paru lat, więc pewnie już obejrzałeś parę filmów co prawdziwym s-f są

ocenił(a) film na 7
Polski_Znafca

Dokładnie ja też jestem chyba najbliżej Twojej opinii.Jestem świeżo po filmie,przejrzałem wszystkie komentarze na filmweb też mi się zdaję ,że mój umysł może tego nie ogarnia.Chyba z "Nowym początkiem" tak to jest;Ci którzy szukali "głębszego sensu" są zadowoleni (szukając w nim swojej interpretacji i 2,3 dna) natomiast fani dnia niepodległości mówiąc delikatnie są lekko znużeni.Mi szczególnie podobał się film ze strony wizualnej i dźwiękowej pomysł też ciekawy.Natomiast nie da się ukryć ,że "dziury" logiczne są i po prostu momentami jest to historia dość naiwna.Nie zmiania to faktu ,że budzi skrajne emocje.Widz nie przechodzi koło tego filmu obojętnie i jestem pewny ,że będzie się o nim rozmawiać jeszcze długo...

ocenił(a) film na 7
flisek1987

Gdzie konkretnie są dziury logiczne?

ocenił(a) film na 8
ikcibaZlewaP

SPOJLER ! SPOJER !

Pierwszy z brzegu przykład. Bohaterka ma porozmawiać z dowódcą chińskich wojsk, ale nie zna jeszcze ostatnich słów jego żony, więc przypomina sobie "wspomnienia" z przyszłości w której tenże dowódca szepcze do niej te słowa podczas konferencji międzynarodowej. Podczas tego potania wyraźnie widać, że bohaterka początkowo nie zdaje sobie sprawy o co chodzi chińskiemu dowódcy, a ten, pojmując sprawę, szepcze do niej odpowiednie słowa.
To nielogiczne. Skoro w "naszej teraźniejszości" bohaterka nie wiedziała co powiedziała żona dowódcy, to nie mogła tego powtórzyć w rozmowie telefonicznej z dowódcą, tak więc nigdy by nie doszło do międzynarodowej konferencji i spotkania jej z dowódcą. A tym samym nigdy by nie poznała tych słów, które powtórzyła w rozmowie telefonicznej i która to rozmowa doprowadziła do osobistego spotkania i poznania tych słów.

ocenił(a) film na 7
OmniModo

To nie jest dziura logiczna tylko ''parodoks dziadka'', ktory wystepuje w literaturze i kinematografii zapewne dluzej, niz stapasz po tej Ziemi. Serio, nie widziales nigdy ''Terminatora''?

ocenił(a) film na 8
Mathias_13cool

To racze złe porównanie. W Terminatorze nie było takiego błędu - przywódca partyzantów wysyła swojego "żołnierza" w przeszłość z misją ochrony kobiety, która zainicjuje ruch partyzancki. Podczas wykonywania tej misji zakochują się w sobie i później z tego związku narodzi się dziecko, które stanie na czele ruchu partyzantów. A ten przywódca wyśle do przeszłości swojego "żołnierza" i tak pętla się ładnie zamyka.
Czyli w terminatorze mamy logiczny ciąg zdarzeń . Następuje podróż w czasie w wyniku której powstaje seria wydarzeń, które w przyszłości wywołają tę właśnie podróż w czasie.
Z kolei paradoks jest tego przeciwieństwem. Cofnięcie w czasie ma spowodować śmierć dziadka podróżnika, w wyniku której nie jest możliwe cofnięcie się w czasie, ani śmierć owego dziadka.

PS: Świetnym przykładem jak kogoś zabić w przeszłości z jednoczesnym uniknięciem takiego efektu paradoksu jest film "Przeznaczenie".

ocenił(a) film na 5
OmniModo

No jak? Przyczyna poczęcia przywódcy nie może leżeć w przyszłości – skutek (poczęcie) nie może występować przed przyczyną (podróż w czasie)...

Na tej samej zasadzie można założyć, że naukowiec znalazł w garażu plany wehikułu czasu, zbudował go i cofnął się do przeszłości by zostawić sobie te plany w garażu.

Znowu skutek (plany w garażu) leży przed przyczyna (podróż w czasie). Zastosuje Twoje wywody do tego przykładu aby unaocznić błąd: Naukowiec wysyła się w przeszłość z misją zostawienia sobie planów budowy wehikuły czasu. W ten sposób naukowiec z przeszłości uzyskuje wiedzę jak zbudować wehikuł czasu, którym wyśle się do przeszłości i tak pętla się ładnie zamyka. Następuje podróż w czasie w wyniku której powstaje seria wydarzeń, które w przyszłości wywołają tę właśnie podróż w czasie.
To, że zaczynasz opis od wydarzeń z przyszłości nie wpływa na logiczność ciągu zdarzeń.

Oczywiście w omawianych przypadkach paradoks nie występuje w formie tak drastycznej jak w przypadku zabijania siebie z przeszłości ale to nadal nie ma to sensu.

Żołnierz został wysłany tylko dlatego by chronić kogoś kto istniał w przyszłości. A ten ktoś istniał tylko dlatego że żołnierz został wysłany.

Ale gdyby nie został wysłany to ta osoba nigdy by nie istniała, więc nikt by nie wysyłał żołnierza, żeby go chronić, więc by nie istniał.


Chronologiczny i logiczny ciąg wydarzeń wygląda następująco:
Jest sobie kobieta - nie ma tatusia - nie rodzi się dziecko - nie ma przywódcy - nie wysyłają tatusia


W przypadku podróży w czasie bardzo trudno uniknąć wszystkich paradoksów i niespójności.

ocenił(a) film na 8
Berengar_fw

No, nie byłbym tego taki pewien. Dlaczego ciąg zdarzeń ma przebiegać "Kobieta nie poznaje wysłannika z przyszłości więc nie ma tatusia i nie rodzi się dziecko , więc nie ma przywódcy który nikogo nie wysyła" ?
Akcja filmu w 2029 r (to już całkiem niedługo, hehe) pokazuje ruch oporu, natomiast wydarzenia z 1984 r. również pokazują wysłannika ruchu oporu, więc na logikę został wysłany i pętla się zaczyna i jednocześnie zamyka. Ciąg zdarzeń jest spójny. Nigdy nie doszło do alternatywnej linii czasu w której nie rodzi się przywódca. W sumie to sytuacja jest jeszcze gorzej zapętlona. Gdyby sztuczna inteligencja nie wysłała Terminatora celem zabicia Sary to nie zostałby on zniszczony , a jego elementy nie posłużyłby na stworzenie sztucznej inteligencji, która później spowodowała zagładę świata ludzi i ruch oporu , którego zniwelowanie miało nastąpić przez wysłanie Terminatora...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones