PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=800}

Ośmiorniczka

Octopussy
1983
7,1 34 tys. ocen
7,1 10 1 34377
5,2 21 krytyków
Ośmiorniczka
powrót do forum filmu Ośmiorniczka

Dobry odcinek

ocenił(a) film na 8

Muszę przyznać, że bawiłem się na tym filmie wyjątkowo dobrze. Ciągle się coś dzieje, dlatego czas szybko mija. Jeśli film ma jakieś wady, to takie, że właśnie za dużo tu wszystkiego. Aż trudno opisać.

Z jednej strony mamy intrygę - przemyt kosztowności i próbę wysadzenia amerykańskiej bazy, z drugiej strony to wszystko jest przykryte przez niekończące się wymyślne (a nawet humorystyczne) bójki, pościgi itp. W rezultacie zamiast szpiegowskiej historii (czy serię z 007 w ogóle można zaliczyć do filmów szpiegowskich?) otrzymujemy rozrywkę o bardziej przygodowym zabarwieniu, czemu sprzyja egzotyczna sceneria Indii.

Czarny charakter został tu podzielony na dwie osoby - Kamal Khana i generała Orłowa. Ten pierwszy jest dość opanowany, elegancki, wyrafinowany, oszczędny w ruchach. Drugi zaś energiczny, porywczy, szalony.

Nie bardzo rozumiem ideę, by w pierwszych scenach nie pokazywać twarzy głównej bohaterki - widzimy jedynie jej dłonie. Po co ten zabieg? Tym bardziej, że rolę odtwarza aktorka znana z poprzedniego odcinka serii. Muszę też przyznać, że nie przekonuje mnie Maud Adams - jest jakaś mdła, blada, nijaka. Trudno uwierzyć, że jest to kobieta z charakterem, bogata, robiąca interesy.

Tak więc, jak na mój gust, wszystko jest tu nad to wylizane, eleganckie, wyperfumowane. Brak odrobiny szorstkości. Zwiastuny tego były już widoczne w "Moonrakerze".

Tak sobie myślę, że oglądając ten odcinek widać, jak bardzo zmienił się Bond od roku 1962. Czy na lepsze? To już jest pytanie otwarte. Przyjemne są takie awanturnicze historie jak "Ośmiorniczka", mnie jednak chyba bardziej odpowiada skromny "Dr No".

ocenił(a) film na 7
wojteczek

Co do Maud Adams, to może jakieś nawiązanie do Connery'ego? W ''Diamentach'' początkowo też nie widzimy twarzy Connery'ego, dopiero, gdy się przedstawia, widzimy jego twarz. Pełno tu humoru, nie da się ukryć, ale to chyba ze względu dlatego, bo ''Tylko dla twoich oczu'' uznano za zbyt poważny film. Poza tym humor wydaje się być momentami bardzo stonowany, a to zasługa Gobinda, pomocnika Kamal Khana oraz braci Mishki i Grishki. Kolejny raz można było zauważyć u Moore odrobinę chłodu, podczas gdy zabił jednego z braci za śmierć 009. Kamal Khan, jakoś nie porywał, ale moim zdaniem na pewno był lepszy od Draxa. Podobne maniery, ale jego postać wydawała się bardziej interesująca. Natomiast Orłow, jak na tamten czas, stworzył chyba jednego z najbardziej nieobliczalnych wrogów Bonda. Ogólnie, co do Maud Adams, nigdy nie należała co moich ulubionych dziewczyn 007. W Zabójczym Widoku będzie jeszcze okazja by ją zobaczyć, ale dosłownie przez chwilę. :) Styl na pewno się zmienił. Poza tym czasy również. Moore chciał trochę rozweselić Bonda i odróżniać się od Bonda Connery'ego. Gdyby to Dalton grał Bonda od 1969 roku to te filmy byłby z pewnością bardziej szpiegowskie. Moore wykazał się sporym poczuciem humoru i publiczność to kupiła. Przez wielu uważany jest za najlepszego Bonda. Moim zdaniem dobrze, że Bond przechodzi pewne ewolucje, bo gdyby od 1962 roku kompletnie się nie zmienił to te filmy, jak i postać Bonda stałyby się nudne.

ocenił(a) film na 8
Heines

To fakt - bracia nożownicy i Gobinda wprowadzili do filmu więcej powagi i to jest ogromny plus. Tak samo generał Orłow. Wyważyli dzięki temu dowcip z powagą i film nie jest aż tak humorystyczny jak "Moonraker", gdzie takich postaci właściwie nie było (może tylko ten Japończyk od Draxa próbował być bardziej serio).

Może nie tyle o zmiany, ewolucje mi chodzi, bo te są konieczne - inaczej seria nie przetrwała by tylu lat, tylko podzieliłaby losy innych produkcji typu "Rambo" czy "Rocky". Bonda oczywiście ratuje humor, to bez dwóch zdań. Gdyby te filmy były robione na poważnie, podejrzewam, że nie dałoby się ich oglądać. Nawet Hitchcock podkreślał, że trochę humoru w filmach tego typu musi być.

Te moje czepliwe uwagi wynikają przede wszystkim, że znam te stare Bondy już niemal na wyrywki i szukam dziury w całym ;) Oczywiste jest, że są odcinki lepsze i gorsze. "Ośmiorniczka" jest gdzieś w połowie drogi. Poza tym lubię popisać te moje opinie, żeby trochę dyskusję ożywić, a nie zamykać wymianę zdań w stylu "Fajny film", "No, fajny". I tyle.

ocenił(a) film na 7
wojteczek

Dobrze mieć własne zdanie na dany temat. Bo nie da się ukryć, że żadna z częsci nie jest idealna i każda ma jakieś wady. Mimo tych wad, te filmy dalej ogląda się znakomicie i mnie osobiście jeszcze się nie znudziły. Nie jestem jakimś wielkim fanem ''Moonrakera'' czy ''Żyje się tylko dwa razy'', ale staram się akceptować pewne wady tych filmów i przez to czerpie przyjemność z oglądania. Odniosę się też do nowej części ''Spectre'', gdzie wrócono do klimatów Connery'ego i Moore'a. Wielu osobom nie podoba się ta część, tylko teraz zadaje sobie pytanie: Czy ludziom znudził się ten ''klasyczny Bond'' czy może bardziej odpowiada im konwencja zapoczątkowana w ''Casino Royale''? Osobiście jako fan Bonda, Spectre bardzo mi się podobało, właśnie przez powrót do korzeni. Film miał swoje wady, ale w końcu można powiedzieć, że Bond jest Bondem. Gdy wychodziło Casino Royale, ludzie narzekali na to, że to nie Bond. Teraz gdy wrócono do korzeni, ludzie domagają się Bonda z Casino Royale. Ciężko teraz powiedzieć, czego teraz ludzie oczekują od postaci Bonda.