Tak złego filmu już dawno nie widziałem. Bolało mnie całe ciało, dosłownie. Fatalna gra Agaty Buzek, sztuczne i słabe dialogi, fabuła toporna, a postać Włocha, który próbuje dostać się do zakonu, albo śpiewający operowo na koniec filmu już jakaś filmowa aberracja. Żenujące. Na sali kinowej ludzie wybuchali śmiechem, bo to było aż tak złe. Szkoda Zanussiego. Bo kiedyś wiedział, jak robić dobre kino.
Naprawdę? :) To w takim razie mamy prawdopodobnie baaardzo różne filmowe gusta ;)