Ostatni raz mnie ktoś tak brzydko prowadził za rękę i wręcz rozkazującym tonem wskazywał "popatrz synu to jest dobre, a to jest złe". Męczące było to, że główni bohaterowie pokazani są tak karykaturalnie, wręcz ostatecznie osadzeni w swoich cechach, nie ma złudzeń kto jest dobry, a kto zły, a jeśli jeszcze się kurka nie połapałeś to w kolejnych scenach zostanie Ci to przypomniane. 
 
Zanussi po prostu boi się, że w tych mdłych czasach korpoludzie widzą pastelowo i mogą przez to niezbyt precyzyjnie połapać się w zawiłościach emocjonalnych bohaterów ;p