Pomysł na film nie taki zły - spodobało mi się zwłaszcza to, że wreszcie ktoś ruszył temat korporacji, choć można było lepiej pociągnąć ten temat, bez wpadania w niezamierzoną groteskę. Również samo skonfrontowanie poważnie traktowanych wartości chrześcijańskich, czy wiary w ogóle, z pewnymi aspektami współczesności to ciekawe i ważne posunięcie, które popieram. Mistrzowsko potrafi zrobić to np. Dumont, a Zanussiemu wychodzi z tego trochę taka "czytanka umoralniająca" - mało prawdopodobna i szeleszcząca papierem. W ogóle sporo dialogów, kilka scen i rozwiązań fabularnych w tym filmie jest na żenującym poziomie. Nie pomagają też zbytnio aktorzy - Grochowska jest tu wyjątkowo słaba: odniosłem wrażenie, że pogubiła się zupełnie w tej roli. Zabrakło reżysera? Dobrego scenariusza? Mimo wszystko jednak ogólne wrażenie lepsze, niż się spodziewałem. Nie żałuję wizyty w kinie. Choć jest to w gruncie rzeczy typowy "średniak", to jednak mnie nie zdenerwował i myślę, że nie zapomnę go tak od razu, jak zdarza mi się nawet z celebrowanymi i nagradzanymi polskimi filmami.