Oparcie kontynuacji na samym tylko potworku to nieporozumienie. Aktorstwo zerowe, no bo grać nie ma komu. Na pierwszym planie dyżurny Murzyn. Zdzierżyłem 10 minut (a potwór pojawia się dopiero w 35), przy reszcie seansu trzymały mnie pieniądze wydane na bilet.
Takie rewelacje kręci się obecnie w Budapeszcie. Zamiast tego gniota polecam komedię sf – również rodem ze stolicy Węgier – "Rozdzieleni" ("Distant" 2024r.). Tu przynajmniej jest śmiesznie.
Mam nadzieję, że nie nakręcą "Obcy: Remus".