Nie porwał mnie, choć oglądało się dobrze, płynnie. Zrealizowany w detalach bardzo sprawnie. No ale dziś to żadna filozofia nie powinna być. Jakieś to wszystko niespójne, rzadkie. Motywy wszystkich części poprzednich powciskane. Po cholerę ta w ciąży wstrzyknęła sobie ten genom? zwłaszcza, że była w ciąży. Już nawet myślałam, że sama ma zmutować i ruszyć na pomoc Rain walcząc w ostatnim pojedynku z obcym ;).
Niekończące się naboje, pomimo iż wystrzelali już cały magazynek.
Sam Xenomorph tutaj zresztą jakiś taki na marginesie mimo wszystko. Jakby nie grał głównej roli. Andy- robot przez pół filmu się tylko przewracał :) czy to z wgranym już upgradem czy bez.
Pomimo to jego rola chyba najbardziej mi się podobała i tej laski, która niestety zginęła jako pierwsza.
Nie chcę truć, ale nie ma to już tego klimatu, ciężaru, grozy, gęstości co poprzednie Alieny.
(Na błędy też często przymykam oko, nie czepiam się tak szczegółów jeśli reszta w filmie wynagradza)