Wyszło przeciętnie i do tej części już po prostu nie wrócę. Początek zachęcający, ale cały czas w głowie siedział mi cytat z jedynki, który brzmiał mniej więcej “firma wie wszystko”. No i nagle okazuje się, że nie wie wszystkiego. Jakiś statek pozostawiony sam sobie. Młodzież sobie lata bez żadnych ograniczeń. Nikt z Weyland się nie interesuje. Dodatkowo wywraca logikę z Aliens, przesłuchania Ripley, braku wiary w to co mówi itd. Gdy się dowiedziałem, że będzie akcja osadzona między 1 a 2-ka byłem ciekaw jak rozwiążą kwestię anonimowości obcego i braku wiary w jego istnienie. No i nawalka na całej linii. Powinni się uczyć jak rozwiązano pewne kwestie w Rogue One.
Ps. Jedno moim zdaniem naprawiono w kwestii Aliens. W filmie Camerona magazynki zawsze wydawały mi się zbyt małe (95). Tu w kwestii ilości rund zrobiono to moim zdaniem jak należy.