Wczoraj wieczorem byłem na seansie z moją dziewczyną, szczerze to bałem się troche, żeby nie było jakiegoś totalnego dna. Poczatek filmu super, potem chwila zwątpienia, gdy przenosimy się do kolonii górniczej, gdzie poznajemy główną bohaterkę i jej "brata" robota, pomyślałem sobie, kolejne gówno sci-fi od Netflixa, ale zaraz gdy wyruszają z misją i widzimy światło słońca, odetchnąłem z ulgą, będzie jednak dobrze. Generalnie powtórzę się, bo to już wielu pisało, że jest to puszczanie oczka do fanów, i zlepek wszystkich części, może to komuś przeszkadzać, ja bawiłem dobrze. Jedynym absurdalnym momentem była scena gdy strzela do obcych, wyłącza się sztuczna grawitacja a ona fruwa między kwasem z obcych, trochę mnie rozśmieszyło to. Dla mnie jako wielkiego fana serii Alien, bardzo dobre odświeżenie serii, po dwóch ostatnich filmach Ridleya Scotta, gdzie widać ze, w Obcy przymierze zabrnął już w ślepą uliczkę. Klimat, napięcie, uczucie grozy, obraz kosmosu, dobrze się to oglądało. Nie wiem czy jest to początek nowej serii, ale na pewno jeśli reżyser nakręci kolejny film, pójdę również do kina, bo bawiłem się wczoraj bardzo dobrze.