Czy nowy Obcy jest filmem dobrym? Biorąc pod uwagę leżącego (i kwiczącego) scenariuszowo Prometeus'a czy niewiele lepszego Covenant - owszem, jest. Jest produkcją zgrabnie wyreżyserowaną, ze scenariuszem raczej nieskomplikowanym i przewidywalnym, który wręcz garściami czerpie z wcześniejszych odsłon cyklu. Czy film zaskakuje? Niezupełnie, doskonale przecież wiemy z czym przyjdzie się spotykać bohaterom, film jest natomiast sporym ukłonem w stronę oryginalnego Obcego (z 1979) oraz Obcych (Aliens), dość zgrabnie poprowadzonym pomostem zwłaszcza pomiędzy wydarzeniami z pierwszej części aż do teraz tj. do wydarzeń na stacji Romulus. Czy obraz wprowadza jakieś nowe, interesujące postaci? Właściwie jedną - androida Andy'ego. Syntetyk jest zdecydowanie bardziej ciekawy niż główna protagonistka (chociaż ciężko nazwać ją "główną") gdyż przy harcach Ripley nadal jest daleko w tyle. Czy film rozczarowuje? Z jednej strony ciekawie rozwija nieśmiertelny motyw Weyland-Yutani, z drugiej strony - za bardzo przekombinowuje, zwłaszcza w końcówce. Resumując - jako wielki, wręcz maniakalny fan tego uniwersum - wyszedłem z kina ostatecznie zadowolony, chociaż z tyłu pozostał nadal lekki posmak próby narzucenia chyba niepotrzebnego fanserwisu.