Lekcja odrobiona. Wszystko trzyma się kupy. A jeśli ktoś popełnia błędy to ma to przynajmniej uzasadnienie w braku doświadczenia bohaterów i nie boli tak jak kiedy (wydawało by się) doświadczeni naukowcy maczają gołe palce w obcej substancji tylko po to, żeby dało się zawiązać akcję.
Ja rozumiem, że najbardziej w nowych odsłonach franczyzy brakuje ludziom tych emocji jakie towarzyszyły im kiedy mieli naście lat i oglądali obcego w kinie. To już nie wróci. Pogódźcie się z tym. Po zluzowaniu zwieraczy jest szansa, że film może się spodobać i okaże się że to akcyjniak w stylu części od Camerona.
Największym problemem dla mnie jest niezrozumiała wizja tego jak ma wyglądać android w tej części. Piszę o wyglądzie, zachowaniu, bo sama rola jest napisana ok. Kolejny problem to zbyt duża ilość tych nawiązań, odtworzeń. Daje to efekt fanowskiej produkcji tyle, że z dużym budżetem.
Cała reszta to przyzwoite kino akcji z kilkoma zapierającymi dech w piersiach scenami. Nie ma tutaj zbyt wiele nowego. Pisząc to myślę sobie, że trzecią wadą jest właśnie to, że twórcy filmu tak bardzo nie chcieli zostać posądzeni o odbieganie od "kanonu" że w efekcie film stracił na oryginalności. Gdyby film powstał w latach 80-90 byłby wymieniany jednym tchem obok reszty. Teraz wyznawcy, znawcy oraz specjaliści od Akiena pewnie objadą efekt końcowy.
Przez lata, kiedy wokół serii narastały legendy, historie, o których pojęcia nie mieli nawet twórcy i zaczęła ona nabierać charakteru niemal religijnego, wydawało się, że poruszające głębsze tematy pomilenijne odsłony uderzą dokładnie w te oczekiwania. Jednak się nie spodobały. Moim zdaniem dlatego, że tak naprawdę ludzie chcieli porządnego akcyjniaka. Lubię drugą odsłonę serii ale tak naprawdę to jest to jedynie sprawnie nakręcony akcyjniak. Dostajemy to co widać, nie ma głębszych przemyśleń. Potwierdziło się to kiedy piękna wizja Finchera (oczywiście wyłącznie wersja reżyserska) nie spodobała się widzom. A dlaczego? Bo już w pierwszej scenie Finchera zaszlachtował tę smarkulę z drugiej części. A przecież miała być sielanka i Ellen z dziewczynką powinny przeżywać przygody w kosmosie. Czyli z najniższych pobudek. To właśnie tego nie mogli wybaczyć Fincherowi fani serii. Fakt, wersja kinowa, odarta ze 40 minut filmu moze wydawać się niespójna ale reżyser jasno powiedział, że nie miał wpływu na decyzje producentów. Romulus jest chyba dokładnie tym czego chcą fani. Kinem akcji w kosmosie. Dla mnie jak najbardziej ok choć mogło być lepiej gdyby był też czas, żeby pomyśleć na filmie o tym i owym.
Dwójka jest o dwie klasy lepsza od trójki. Wszystko względem Scotta zostało w niej poszerzone i rozbudowane. Od postaci po świat. Czemu do tej pory dwójka jest zrobiona z największym rozmachem? Ma też swoje oczywiste problemy - fabuła jest naciągana jak guma od majtek i niezbyt wiarygodna. Ale też daje w zamian dużo dobrego w drugą stronę, min. dzięki temu naciągnięciu. W ten sposób Aliens zrodziło Dooma i cały gatunek FPS-ów zawdzięczamy temu, że ekipa z Id pożyczyła se pomysł z filmu do swojej gry. I zamiast jeszcze bardziej rozbudować ten świat dostajemy jakieś kameralne bieganie niepotrzebnej w gruncie rzeczy w tym momencie Ripley ( gdy są o niebo ciekawsze rzeczy do opowiedzenia ) z ziomkami po kopalniach, które mogłoby być zastąpione praktycznie dowolnie inną fabułą. I w tym tkwi problem trójki a nie że dwójka jest akcyjniakiem. Czwórka też była i nie robiła żadnego wrażenia poza przerobieniem Aliena na tanią pulpę.
Nie rozumiem co masz na myśli pisząc (bieganie) "mogłoby być zastąpione praktycznie dowolnie inną fabułą". Tak można napisać o każdej z odsłon - fabuła mogłaby być zastąpiona inną. Piszesz, że dwójka jest lepsza o dwie klasy od dwójki. TY tak uważasz - ja w ogóle tak nie uważam. Jest cała masa osób, które zgadzają się z tobą ale jest też bardzo dużo ludzi, nawet na tym forum, które sądzą, że właśnie trzecia część jest najbardziej ambitna. Moim zdaniem ona w ogóle nie jest o niepotrzebnym bieganiu po korytarzach. I Ellen Ripley niepotrzebna? Nie łapię - przecież to jest kontynuacja jej historii. Film (seria) jest o niej. Równie dobrze można napisać, że w drugiej części można by zachować ksenomorfa a Ellen Ripley olać i zastąpić kimś innym. To wszystko wskazuje na to, ze jesteś hard fanem drugiej części. I spoko - ja ci nie zabraniam. Ale jeśli chcesz tak koniecznie bronić swojego zdania to używaj argumentów, które faktycznie mają znaczenie albo napisz, że jesteś emocjonalnie najbardziej przywiązany do filmu Camerona, czy że jego wizja najbardziej do ciebie przemawia - to będzie o wile uczciwsze.
Na dłuższą metę oglądając Romulusa odniosłem wrażenie że działania twórców filmu sprowadziły się w dużym stopniu do tego że obejrzeli przede wszystkim 1,2 i 4 film z serii. Wybrali sobie w tych produkcjach trochę scen i motywów które wydały im się fajne. Tworząc nowego Obcego postanowili do nich po nawiązywać. W dużym stopniu recykling elementów ze starszych produkcji.
W odniesieniu do III i IV Obcego często pojawiały się zarzuty o to że w dużym stopniu przez fakt iż reżyserom bardzo zależało na tym aby ich główną bohaterką była Ellen Ripley u podstaw ich fabuł pojawiały się takie dosyć naiwne motywy. W trzecim Obcym mieliśmy te jaja które miała złożyć królowa na statku Sulaco pod koniec filmu Aliens których nikt nie zauważył. W Resurrection z kolei wątek sklonowania Ripley która spłonęła pod koniec trzeciego filmu. Tam jeszcze doszło do pomieszania DNA Aliena z DNA Ripley.
Liczyłem na to że twórcy Romulusa skoro w filmie mamy nowych bohaterów postarają się stworzyć taką względnie autonomiczną od strony fabularnej produkcję w stosunku do pozostałych filmów z serii. Nie ukrywam że w tym kontekście uznałem za mocną naciągane to że w filmie jest mowa o tym że naukowcy z korporacji Weyland-Yutani dostali w swoje ręce Ksenomorfa którego Ripley wywaliła w przestrzeń kosmiczną pod koniec pierwszego filmu z serii. Co więcej tego Obcego udało się w jakiś cudowny sposób rozmnożyć. Jak dla mnie niepotrzebnie na siłę postarano się o to aby powiązać tą nową historię z wydarzeniami z ''Ósmego Pasażera''. Można było na przykład powiedzieć że naukowcy z korporacji Weyland-Yutani na jakiejś nie występującej w którymś z poprzednich filmów planecie znaleźli jaja obcych na których zaczęli robić eksperymenty, z czasem coś się wymknęło spod kontroli etc.
Fajny komentarz, dzięki. Ogólnie zgadzam się, chociaż przyznam, że wyjaśnienie obecności twarzołapów na statku - laboratorium w najnowszej odsłonie uważam za wystarczające. Szczątki ksenomorfa były pobrane z wraku Nostromo. Tak wiem - teoretycznie po eksplozji jądrowej nic nie powinno tam zostać (chociaż tak naprawdę to kto wie?) ale może jestem mniej wymagający? W końcu to film rozrywkowy a nie dokument. Wyobrażam sobie, że jakaś część Nostromo została wyrzucona w przestrzeń podczas eksplozji i zachowało się tam wystarczająco materiału biologicznego, że naukowcy z Weyland Yutani byli w stanie odtworzyć obcego.