F. Alvarez rzekomo zgłosił swoją gotowość do nakręcenia kontynuacji Alien: Romulus przedstawiając wstępny pomysł na planetę Yvaga która wcale miałaby nie być rajem, a wręcz przeciwnie miejscem jak z koszmaru.
Nudząc się w pracy w mig wymyśliłem lepszą fabułę.
Ja bym zestawił idyllę jaką jest Yvaga z brutalnym horrorem jaki się na niej rozegra.
A mianowicie Rain szczęśliwie udaje się dotrzeć w okolice Yvaga skąd ściąga ją imperialna flota i wybudza ze śpiączki.
Po kolonii górniczej Jackosn Yvaga okazuje się małym rajem. Ludzie żyją w pokoju, są konie, rozwinięta technologia - miejsce wolne od zagrożeń.
Mamy wolne, wręcz nudne wprowadzenie filmu w którym Yvaga przedstawiona jest jako idylla, a Rain powoli poznaje ludzi tworząc pierwsze przyjaźnie.
Sama Rain po tym co spotkało ją na Coberlanie jest w traumie. Nie chce opowiadać o tym co się wydarzyło. Gdy tylko zaczyna o tym mówić napawa ją to taką grozą że dostaje ataku paniki. Męczą ją koszmary. Ale powoli adaptuje się do Yvagi. Zaczyna zapominać o tym co ją spotkało.
Po kilkudziesięciu minutach filmu przenosimy się do doków w których stoi nie infiltrowany od przylotu USCSS Corbelan IV. Przechadzający się w pobliżu statku dozorca słyszy dobiegające ze statku odgłosy - jakby stukot, chrobot. Gdy wchodzi sprawdzić co wydobywa te dźwięki ostatnie co widzi to skaczący mu na twarz facehugger.
Gdy nazajutrz przychodzi zmiennik znajduje swojego towarzysza z rozprutą klatką piersiową. Gdy próbuje wybiec Chestburster brutalnie zjada mu twarz zabijając.
Na Yvaga rozchodzi się wieść o dwóch zaginionych.
Początkowo bagatelizowane ale gdy informacje dochodzą do Rain wiedziona przeczuciem udaje się na USCSS Corbelan IV gdzie z przerażeniem odkrywa dwa trupy. Wtedy decyduje się opowiedzieć wszystko co spotkało ją na Romulusie.
Ani szeryf kolonialny ani burmistrz Yvagi nie dają wiary jej słowom. Sądzą że oszalała.
Zaczynają znikać ludzie.
Rośnie niepokój i panika. Gdy szeryf próbuje opanować sytuację próbując rozeznać się co się dzieje w spektakularnym wejściu pojawia się ksenomorf zabijając ważną postać.
Szeryf kolonialny decyduje się odciąć kosmitę w jednym ze skrzydeł wysadzając je razem z zamkniętymi w środku ludźmi. I gdy już triumfuje pojawia się za nim ksenomorf rozplatając go na pół na oczach Rain i burmistrza Yvaga. Gdy włączają czujniki ruchu z przerażeniem odkrywają jedną, dwie, trzy, cztery kropeczki symbolizujące obcych. Ksenomorf założył kolonię na Yvaga.
Po śmierci szeryfa kolonialnego wybucha całkowity chaos. Nikt nie panuje nad sytuacją. Yvaga jest bezbronne bo nigdy nie potrzebny był tutaj militarny sprzęt. Zaczynają się krwawe łowy ksenomorfów na bezbronnych ludziach.
Rain przekonuje burmistrza że Yvaga jest już stracone, trzeba rozpocząć całkowitą ewakuację ludności i eksterminację planety żeby anihilować jakiekolwiek ślady po Obcych - co miałoby być nawiązaniem do Decydującego Starcia.
Rozpoczyna się walka z czasem.
Dodałbym też wątek chciwego naukowca, który kontaktuje się z Weyland Yutani oferując im Obcego. W trakcie ewakuacji transportuje on jajo ksenomorfa na statek i odlatuje z planety. Po napisach końcowych widzimy jak jajo otwiera się i wypełza zeń facehugger co mogłoby być furtką do 3 części.
Dobrze nakręcone fabularnie powinno stać wyżej od Romulusa.
Sztampa, schemat i nuda. Samo wprowadzenie: nowy lore, raj, idylla i konie, zawieranie przyjaźni, trauma, ataki paniki, koszmary, zarazem adaptacja do nowych warunków. Pół kina juz wtedy śpi.
Dokładnie tak zaczynał się pierwszy Obcy który jest legendą filmów horror.
Początek dłużył się, był przegadany, wręcz nudny.