Ale, no właśnie. W porównaniu do części 1, 2 i 3 (4 pomijam) wypada nieco blado. Ale po ostatnich potworkach typu Prometheus i Przymierze, bije je na głowę. Wreszcie powrót do starego, poczciwego Obcego. Owszem, jest trochę niedociągnięć, twarzołapy są pierdołowate, nie potrafią złapać żadnego za łeb, skaczą jak przedszkolaki. Aktorzy też nijacy, ot zwykła zbieranina. Główna bohaterka chyba kandyduje na nową Ripley, niby cipka, a nagle potrafi i strzelać i nie boi się hord Xenomorphów. W ogóle Xenomorphy jakieś takie słabowite i mało przekonujący. Fajne parę oczek w stronę widza, mamy szczątki Nostromo, androida z serii Asha, parę perełek znanych z jedynki i dwójki. Ostatni Obcy niepotrzebny, taka sama durna hybryda jak ta z czwórki. Podobał mi się schemat dorosłego obcego wykluwającego się z kokonu (myślałem, że normalnie dorastają). Oceniam film na 7.