Okazuje sie że orbitujący statek nie jest w żaden sposób chroniony i nikt się nim nie przejmował mimo zniknięcia całej załogi. Wayland-Yutani mimo wszystko jest dobrze przedstawiony i jest to jeden z kilku plusów tego filmu.
Wesoła załoga z filmu która jest jak duch i mogą robić co chcą jest kolejna kopią z poprzedniego filmu.
David Jonsson świetnie się spisał jako aktor w roli androida. Andy jest przedstawiony jako android z super siłą (przedstawia to scena gdy złapał spadającą windę) ale nie był w stanie rozbić lub otworzyć drzwi które zostały rozbite przez facehuggery o strasznie drobnej masie.
Samo przejście przez pokój pełnym facehuggerów był warty śmiechu. Andy poinformował że nagrzał pokój do idealnej temperatury ciała i mają zachować spokój i być cicho. Nawet najmniejsza kropla potu może zawalić całą akcje i ich temperature po czym otwiera drzwi i cały klimat i temperatura w pokoju poszła się walić po zmieszaniu z powietrzem z zewnątrz jednak fizyka wyleciała przez okno dla ‘dobrej sceny’ według Fede Álvareza. Scena z wyłączeniem grawitacji to jedna z najbardziej absurdalnych scen w całym filmie. Pomysł jest dobry ale logika i zaprzeczanie starym filmom z tego uniwersum niszczy totalnie tą scenę. W starszych filmach jeden Ksenomorf był wielkim problemem ale Rain magicznie sobie poradziła gdy było ich kilkadziesiąt a latający kwas bryzgający we wszystkie strony jakimś cudem nie dotknął niczego.
Od samego początku gdy przedstawiono i poinformowano że Kay jest w ciąży wiadomo było co się stanie. Samo połączenie obcego z płodem było śmiechu warte. Przypominało to słabe CGI które wyglądało jak kanibale z gry The Forest. Jakim cudem matka to przeżyła i płód skoro jej łono było wypełnione kwasem?
Gdy Rain walczyła z obcym/dzieckiem to oczywiście musiała pociągnąć 4 dźwignie (przypomina wam to autodestrukcje Nostromo?). Jedna z dźwigni zahaczyła się o linię przypięta do bohaterki jednak nie pociągnęła się gdy bohaterka została rzucona przez obcego ale gdy już lekko szarpnęła za linę to już zadziałało.
Nie czuć tego napięcia ponieważ jest ono rozładowane przez okazjonalne jumpscary i to tyle. Sama ewolucja ksenomorfa i w jaki sposób się rozwija pogwałciło prawa z poprzednich filmów.
Klimat jest dobrze oddany a Andy został zagrany przez cudownego aktora jednak totalne zaprzeczenia poprzednim zasadom z starszych filmów rujnuje ten klimat. Dużo momentów same siebie zaprzeczają. Próbowałam podejść do tego filmu z czystą kartką jednak teraz jestem pewna, że raczej nie doczekam się na nowy dobry film z tego uniwersum.
3/10