Jak już parę osób zauważyło - denny ulep z czterech pierwszych części. Logika i konstrukcja świata przedstawionego jak z absurdalnej komputerowej strzelanki na cheatach. Bohaterowie na poziomie podrzędnego slashera. Nawet w świecie pełnym obcych i kosmicznych kolonii, powinny obowiązywać jakieś zasady logiki akcji żeby nie było tego absurdu. A tu co? Dzieciaki z kopalni nagle wskakują na prom kosmiczny i wiedza co dokładnie i jak czego używać. Wszystko jest na przyciski i na palec ale nagle ktoś znajduje kluczyk z breloczkiem bo bardziej pasuje do momentu. Obcy w piorunującym tempie goni parę bohaterów żeby zagryźć po czym nagle czeka cierpliwie w rogu pół minuty, żeby bohaterowie skończyli wyciszony, ckliwy dialog. Nagle na podłodze pojawia się jakaś błękitna poświata i jeden z bohaterów jej się przygląda... Po czym akcja się toczy dalej i w ogóle nie ma żadnego wyjaśnienia o co chodziło. Włączają i wyłączają grawitację w całym świecie przedstawionym żeby było bardziej dramatyczne ale bez żadnego logicznego uzasadnienia. To są takie niby scenariuszowe i montażowe drobnostki ale jak to oglądać przez dwie godziny to można zwariować.
Tym bardziej bolesne, że wizualnie sztos a pierwszy kwadrans robił solidne nadzieje na epickie rozwinięcie alienowej dystopii. Byłem pod wrażeniem, że historia jest wreszcie opowiedziana i przedstawia cały świat a nie tylko jego wynik czyli ganianie się z obcym po korytarzach. Liczyłem na Blade Runnera z obcym...
Przecież czekał w rogu na otwarcie drzwi. Już w innych seriach Obcego wykazywały one zachowanie świadomego łowcy. Wiedza jak używać bo statek operuje na tych samych systemach co każdy inny, które należą do korporacji w której pracują. Uzasadnienie grawitacji było tłumaczone na samym początku przed wylądowaniem.