7,9 300 tys. ocen
7,9 10 1 299683
8,6 70 krytyków
Obcy - 8. pasażer "Nostromo"
powrót do forum filmu Obcy - 8. pasażer "Nostromo"

Dawno już temu chciałem obejrzeć "Obcego". Jakby nie było klasyka, której jeszcze nie znam. Z początku film zapowiada się nieźle. Kosmos ukazany w bardzo mroczny sposób. To oczywiście na plus. Dalsza akcja rozgrywa się nazbyt ślamazarnie. Nie wiem czemu ale w przypadku tego filmu strasznie mnie to irytowało. Na szczęście dalej się akcja rozkręciła. Całe zamieszanie z tą... ośmiornicą co się tamtemu facetowi do twarzy przykleiła jest bardzo fajne. Dalej kapitalna scena z "porodem" obcego. Potem jednak zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Facet w czapeczce szuka bardzo długo szuka kota. Miałem przeczucie że on zginie i nie mogłem się tego doczekać. W końcu i tak zginął. Dalsza akcja jest... nie powiem że nudna ale na pewno nie fascynująca. Film w całokształcie jest OK. Muzyka... mówiąc szczerze zupełnie nie pamiętam. Była w ogóle jakaś muzyka? Efekty klimaciarskie. Lubię takie. Wystrój wnętrza w statku kosmiczny także bardzo fajny. Zabrakło mi jakichś charyzmatycznych postaci. Z żadną nie złapałem jakiejkolwiek więzi. Było mi obojętne czy murzyn zginie czy nie. Sam obcy mnie także rozczarował. On jest straszny? Ehh może ja po prostu za stary na takie numery. Idę o zakład że większość miłośników obcego oglądała ten film we wczesnym dzieciństwie. Taaak, wtedy wszystko wydaje się straszniejsze. Poza tym liczyłem na to że bardziej będzie widać iż obcy to kawał drania. Za mało, za krótko. Ani go nie polubiłem ani nie znienawidziłem... Filmowi daję całe 6/10 i na pewno nie więcej. Na film patrzę bez sentymentu z dzieciństwa. Obejrzeć można, ale bez fajerwerków.

Tak się zastanawiam czy obejrzeć 2 część? Słyszałem że lepsza. Tak czy inaczej zamierzam obejrzeć.

ocenił(a) film na 10
Wolverin

"Całe zamieszanie z tą... ośmiornicą co się tamtemu facetowi do twarzy przykleiła jest bardzo fajne"

Facehugger przypomina mi kraba z długim ogonem, pająka... wszystko, ale nie ośmiornicę...

"Sam obcy mnie także rozczarował. On jest straszny? Ehh może ja po prostu za stary na takie numery"

Obcego stworzył od strony wizualnej sam Giger i jest on jak dla mnie (i nie tylko dla mnie) naprawdę sugestywny. Rysownik skompilował w jego postaci wszystkie ludzkie fobie. Widziałem go dzieckiem już nie będąc, a i tak się bałem.

"Taaak, wtedy wszystko wydaje się straszniejsze. Poza tym liczyłem na to że bardziej będzie widać iż obcy to kawał drania. Za mało, za krótko"

Mnie się takie przedstawienie Obcego bardzo podobało. Nie widać go przez większość filmu, i to jest plus - widz jest zawsze trzymany w napięciu, nigdy nie wiadomo, kiedy i skąd Alien uderzy, a wyobraźnia działa na najwyższych obrotach. Zaś kiedy Obcy wreszcie pojawia się w pełnej krasie, wszystko jest kwestią sekund, albo i ułamków sekund. Mistrzostwem była scena gonitwy w szybie wentylacyjnym, kiedy Dallas schodzi na niższy poziom z latarką. Świeci w jedną stronę - nic. Świeci w drugą... aaaaargh! Obcy pojawia się na ułamek sekundy, ale serce i tak podchodzi do gardła.
Nieprzyjemne są też sceny wycięte z kinowej wersji - jak choćby ta, w której Ripley, uciekając z Nostromo, natyka się na jedną z sal, która jest "zainfekowana" przez Aliena. I znajduje tam już martwego i zasuszonego Bretta, oraz Dallasa, który jest w takim stanie, że może tylko słabym głosem zajęczeć "kill me... kill me...".

"Tak się zastanawiam czy obejrzeć 2 część? Słyszałem że lepsza. Tak czy inaczej zamierzam obejrzeć"

Nie wynosiłbym jednej części ponad drugą. Zacznijmy od tego, że Aliens został nakręcony pod okiem innego reżysera, Camerona, i nastąpiła w nim zmiana konwencji. Alien jest horrorem, natomiast Aliens to film akcji. Tym razem mamy oddział marines, podejmujący nierówną walkę z ponad setką Obcych.

Osobiście oba filmy mają u mnie dziesiątki, a Aliens uważam wręcz za ideał w kategorii kina akcji. Niesamowite jest tutaj wszystko - począwszy od swoistego klimatu z dreszczykiem, poprzez świetny scenariusz, efekty specjalne, tudzież świetnie wpasowującą się w klimat muzykę, aż po niezwykle sugestywną grę aktorów.
Najlepszą moim zdaniem sceną w Aliens jest pierwsze starcie marines z Obcymi, kiedy pewni siebie wojacy doznają brutalnego zderzenia z rzeczywistością. Rozplanowanie przebiegu tej bitwy pod kątem scenariusza, pokazywanie rozpaczliwej walki ginących od niespodziewanych ataków marines, wzbogacone o drobne smaczki pokroju używanego przez nich sprzętu (monitory pokazujące widok "z oczu", jak w grze FPP, który to widok zmienia się w kaszę, kiedy żołnierz ginie, albo też wykresy EKG, które wydają z siebie ten charakterystyczny pisk po śmierci marine), niesamowity klimat podbudowany dodatkowo świetną grą aktorską (tu się nie widzi, że oni grają... tu się wierzy, że oni naprawdę walczą i są przerażeni), oraz pierwszej klasy oprawą muzyczną... cud, miód i orzeszki!

Kurczę, jak to teraz opisałem, to aż sobie narobiłem smaka, żeby chociaż tę scenę jeszcze raz obejrzeć... lecę po płytę z filmem :).

A propos - zdecydowanie zalecam obejrzenie wersji reżyserskiej Aliens. O ile w przypadku Aliena ma to nieduże znaczenie (pomijając tę wspomnianą wyżej scenę, której w wersji kinowej nie ma), o tyle w przypadku sequela film staje się dłuższy o pół godziny, i zyskuje kilka naprawdę świetnych scen (sekwencje z działkami - miodzio!). Aliena 3 też lepiej obejrzeć w wersji rozszerzonej.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Nic dodać - nic ująć. Duży browar dla Der_Speeder'a za tą wypowiedź i pozdro maniakom ksenomorfa ;)