Trzeba obejrzeć wszystkie części.
Zatem trudno oceniać jedną.
Co najważniejsze to reżyser postarał się i kolejne filmy nie są duplikatami i odcinaniem kuponów,a to rzadko się zdarza w przemyśle filmowym.
W serii kwestia obcego jest przedstawiona inaczej niż powszechnie (może podobnie jak w "Gwiezdych Wojnach"), czyli jego obecność/zaistnienie jest ważne na równi z ludźmi.
Czyli ma swój cel istnienia i nie gorszy niż ludzki.
Następuje zderzenie a nie klasyczne safari typu "zabij głupiego zielonego złego ludzika".
Zarówno ludzie jak i obcy chcą żyć, tak jak ich ukształtowała natura, czemu nie sa w żaden sposób "winni", morderczy lub głupi.
Cenne jest i to w tym filmie (lub serii) że szanse sa wyrównane..
Wygrywa silniejszy , ale silniejszy na kilku poziomach ,a nie ten co ma większa lufę lub pazur.
Ale ta wygrana dotyczy tylko potyczek,a wojna nigdy nie zostanie rozstrzygnięta, ponieważ życie samo ze sobą nigdy nie walczy, a przestrzeń daje nieograniczone możliwości istnienia i przetrwania.
I na koniec (w całej serii) doskonale jest pokazana kwestia ludzkich wad vs drapieżność obcego, gdzie niestety okazuje się że ludzie są jednak gorszym gatunkiem i paradoksalnie bardziej drapieznym i zabójczym niż "obcy".
Są większym pasożytem niż ten filmowy... ;)
Moim zdaniem kolejne części Aliena SĄ odcinaniem kuponów. Nie wnoszą tak naprawdę nic nowego do gatunku filmowego. To jedynie opowiedziana po raz drugi, trzeci i czwarty ta sama historia, niestety w coraz banalniejszy sposób.
Do gatunku filmowego...?
A takie "star warsy" to co wnoszą i czym są? A w porównaniu ?
Miałem na myśli czyste Sci-fi, więc nie wiem czemu piszesz o gwiezdnych wojnach. I nie chcę ich tu porównywać, bo to zupełnie inna klasa. A co do gatunku - Scott stworzył nowy nurt, który można by nazwać "kosmicznym slasherem". Wprowadził do filmu obok klasycznych elementów sci-fi specyfikę horroru, łącząc to z przygodowym filmem akcji. A to odbiegało od wcześniejszych filmów (chociażby "Star Trek"). Takie zasługi ma tylko "Ósmy pasażer". Reszta to kontynuacja zarówno wątków, efektów jak i sposobów realizacji produkcji.
Moim zdaniem stworzył nurt w którym akcja nie jest bajkowa i jednocześnie "zieloni" nie są typowo i głupio krwiożerczy (a takie dwa nurty dominują od dziesięcioleci), oraz kwestia "dobrych" co flagą powiewają jest sprowadzona do realizmu, czyli naturalnej życiowej szarości.
Więc de facto SF filmowe w jego wydaniu przestał być prostym przewidywalnym bajkowym komiksem (o prostych zasadach).
Niestety oczekiwania i potrzeby większości skupiają się jednak na bajkowości pokroju SW i ST i nic tego nie zmieni, ludzie nie lubią ambitnych filmów, a już szczególnie z zakresu SF - czego przykładem może być "Awatar", jako klasyczna nowoczesna wata cukrowa (vide oczekiwania).
Poza tym, ostatnia cześć filmowej serii zostawia doskonałą furtkę fabularną do rozwinięcia, choć...nie jestem pewien czy zostanie wykorzystana,a warto bo ma potencjał.