Gdy czytam te słowne, dogłębne przekomarzania, to pierwsze co mi przychodzi na myśl to wszyscy tu siedzimy w Alienach po uszy i cosik o nich wiemy, skoro czepiamy się takich drobiazgów.
Wracając do tych nieszczęsnych mrygających światełek i cz-b monitorków. Dzisiejsze samoloty też nie mają na monitorkach radarowych żadnych bynajmniej kolorów, bo po prostu do niczego nie jest to potrzebne, zrozumcież wreszcie! Kolor się przydaje przy grze w Quake'a, albo przy Shreku.
O ile mi wiadomo maszyny liczące programu Apollo 11 miały moc obliczeniową nieznacznie tylko większą od dzisiejszych kieszonkowych organizerów, a mimo to człowiek zaparkował na Księżycu i szczęśliwie wrócił na Ziemię.
Z tą hibernacją to Lars7 palnął akurat kulą w płot. Bo przecież na tym właśnie polega istota hibernacji, że mocno przyhamowuje ona procesy życiowe, a zatem i porost włosów, proste. A nawiasem mówiąc w upiorny sposób twórcy filmu Planeta Małp (tego z 1968) ukazali scenkę, gdy po 2000 lat podróży kilku astronautów wychodzi z kapsuł cała i zdrowa, tylko jednej towarzyszce kapsuła już dawno się rozhermetyzowała...
Piotrburz ma rację sugerując, że z ekooszołomami się nie dyskutuje, natomiast nie jest prawdą, że elektrownie akurat jądrowe są całkiem bezpieczne, bo chyba właściwie nie ma takowych. Bądźmy obiektywni. Elektrownie jądrowe są moim zdaniem NAJBEZPIECZNIEJSZE, ponieważ każda inna równie dobrze może pierdyknąć. Pogardliwe jednak odcinanie się od doświadczeń z Czernobylem jest nierozsądne (choć w te TONY to też nie chce mi się wierzyć), bo teoretycznie nawet każda z tych kilkudziesięciu francuskich, przecież nowoczesnych, może ulec awarii. Istotnymi jednak ich zaletami, które stawiają mnie wśród zwolenników są ich olbrzymia wydajność i brak zanieczyszczenia środowiska, które wszak spędza sen z powiek miłośnikom elektrowni-kopciuchów. I jeszcze jedna rzecz, bo powie, że się czepiam. Elektrownie termojądrowe, które pewnie i tak jeszcze długo pozostaną na łamach powieści s-f owszem, uległyby w ten sposób samougaszeniu, lecz gdyby jednak reakcja wymknęła się spod kontroli i doszło do wybuchu, zainicjowana w ten sposób ogromna temperatura wytworzyłaby w amosferze radioaktywny azot, który jest... promieniotwórczy. Mówiły o tym badania okolic niegdysiejszych próbnych wybuchów bomb wodorowych. Mimo tych bolączek energetykę jądrową jak najbardziej powinno się wspierać. Tyle.
Mood20, masz rację, gdy piszesz, że rozstrząsamy tu takie duperszmity, miast skupić się na treści. Bo są gorsze, klasyczne już w kinie s-f (może poza Odyseją 2001) głupstewka, jak np. chodzenie po pokładzie niczym na Ziemi mimo braku grawitacji, czy szum silników słyszalny w próżni. Ale po co twórcy mieliby tym się rozpraszać?
Optymizmem napawa fakt, iż nawet android Ash w jedynce oświadczył, że Obcy to istota doskonała, niezniszczalna i załoga nie ma z nim szans. A jednak mylił się, bo nawet mimo jego inteligencji, grupka tępych typów spod ciemnej gwiazdy w części trzeciej dała sobie z nim radę. I pewnie w piątce - o i ile ją nakręcą - też będzie tak samo. Tylko niech się Sigourney streszcza, póki jeszcze nie podpiera się laseczką!