Obcy- 8 .... był super bo było mało "aliena" , a druga część też spoko ale było tyle alienów a w części pierwszej można by powiedzieć rozkoszowałem sie widokiem obcego :D Film ewidentnie powienien sie skończyć na 3 cz. która i tak była słaba o 4 cz. juz nie wspomne to wogóle osobny film
Obcy - 8 ... 10/10
Decydujące starcie - 9/10
Kolonia karna - 7/10
Przebudzenie 5/10 niestety
Zgadzacie się ze mną?????
Ja jedynie z notami się nie zgodzę :p
Obcy 8 pasażer-10/10
Aliens-10/10
Alien3-9/10
Alien resurrection-7/10
Oj tam częśc 4 wcale nie była taka zła. Ten potworek, który powstał z połączenia człowieka i aliena był naprawdę niezły. Poza tym fajny klimat Jeuneta. Ciekawe postacie. Nieudany klon Ripley itd itp. Było parę fajnych smaczków.
Czego nie mogę powiedziec o 2. Dla mnie jest najgorszą częścią. Denerwowali mnie ci karykaturalni marines. Na szczęści Cameron zawsze ma asa w rękawie i scena walki z obcym-matką za pomocą tej dziwnej maszyny do ładowania uratowała film.
...Oj tam częśc 4 wcale nie była taka zła. Ten potworek, który powstał z połączenia człowieka i aliena był naprawdę niezły. Poza tym fajny klimat Jeuneta. Ciekawe postacie. Nieudany klon Ripley itd itp. Było parę fajnych smaczków.
Czego nie mogę powiedziec o 2. Dla mnie jest najgorszą częścią. Denerwowali mnie ci karykaturalni marines. Na szczęści Cameron zawsze ma asa w rękawie i scena walki z obcym-matką za pomocą tej dziwnej maszyny do ładowania uratowała film...
a ja sie pod tym podpisze ;)
"Oj tam częśc 4 wcale nie była taka zła"
Była.
"Ten potworek, który powstał z połączenia człowieka i aliena był naprawdę niezły"
A wnosił coś do serii? Był jakiś SENS w jego powstawaniu?
"Ciekawe postacie"
Które? Bo ja nie zauważyłem, żeby w jakikolwiek sposób zajmowano się tutaj ich osobowością.
"Czego nie mogę powiedziec o 2. Dla mnie jest najgorszą częścią"
No cóż, po wstępie dotyczącym czwórki, tak absurdalny werdykt mnie raczej nie zaskakuje...
"Denerwowali mnie ci karykaturalni marines"
Zapytałbym, w czym się przejawiała "karykaturalność" marines w tym filmie. Zapytałbym, ale wiem, że to bezcelowe, bo sensownej odpowiedzi nie dostanę.
Sens w odpowiedziach tego delikwenta wyklucza chociażby bezsens rozumowania - żałosne patałachy w czwartej części filmu, które dają się rozgromić bandzie kosmicznych awanturników (nie oddając przy tym ani jednego strzału i stojąc w oczekiwaniu na zebranie od nich ciosu lub trafienia z gnata), i które spierdalają ze statku na samą wieść o wydostaniu się Alienów, nie podejmując nawet próby walki, są najwyraźniej według niego fajne - a bohaterów drugiej części, marines, co się zowie, z rozbudowywaną przez cały film warstwą osobowości, nazywa karykaturalnymi... kurde, litość bierze, jak się takich bredni słucha...
"scena walki z obcym-matką za pomocą tej dziwnej maszyny do ładowania uratowała film"
Ja tu naprawdę mam z jakimś dziwolągiem do czynienia... jedna ze słabszych według fanów serii scen w Aliens, według niego ratuje film...
Wow koleś nigdy bym się nie spodziewał takiego ostrego tekstu przy dyskusji o filmach akcji. Nie oplułeś monitora? Co to w ogóle za teksty ad persona? I co to za odpowiedzi:
"Oj tam częśc 4 wcale nie była taka zła"
-Była.
chyba Ci się coś pomyliło.
Ciekawe postacie nie oznaczają, że w filmie musi byc zrobiona psychologiczno-osobowościowa rozbiórka postaci.
Po prostu ręcę mi opadły jak czytałem Twojego posta. Nigdy bym się nie spodziewał, że ktoś walnie tekst: "sensownej odpowiedzi nie dostane"
Mógłbym napisac Ci to samo. Np: "Ktoś kto uważa Aliens za arcydzieło to cymbał i kretyn." I co byś wtedy napisał? Ja pisze co mi się w filmach podobało, a co nie. Ty natomiast wszystkie te argumenty sprowadzasz do absurdu i obrażasz, sam nie podając SWOICH!
Twój argument to np.:"jedna ze słabszych według fanów serii scen w Aliens"
Ale ekstra, coś jeszcze fani serii mają mi do powiedzenia? A może to ja jestem fanem serii i ja mam rację? A może Ty jej nie masz? Na pewno nie podałeś rzeczowego argumentu.
I co do tych bohaterów to widzę że nieźle oceniasz filmy:
Bohaterowie strzelający gdzie popadnie, żołnierze marines, duże giwery, męskie spojrzenia - dobrzy to i film dobry
Bohaterowie ratujący swoje życie, też strzelający gdzie popadnie, duże giwery, ale nie rzucający się z motyką na słońce - źli więc cały film zły.
Na przyszłośc doradzam trochę kultury i ogłady. Nie jestem dzieckiem, żebyś mi tu takie rzeczy pisał. Następnym razem napisz coś od siebie a nie od "fanów serii"
Przyznam, że moja wypowiedź była, eufemistycznie rzecz biorąc, mało uprzejma, ale nie spodziewałem się takiego wybuchu frustracji. Łzami się zalałeś przy pisaniu tego posta?
"Ciekawe postacie nie oznaczają, że w filmie musi byc zrobiona psychologiczno-osobowościowa rozbiórka postaci"
A mówiłem o czymś takim?
"Po prostu ręcę mi opadły jak czytałem Twojego posta. Nigdy bym się nie spodziewał, że ktoś walnie tekst: "sensownej odpowiedzi nie dostane""
Miło, że udowodniłeś, iż miałem rację.
Stwierdziłem, że uzasadnienia opinii o "karykaturalnych postaciach" się nie doczekam - i faktycznie nie napisałeś o tym ani słowa, zamiast tego rozwodząc się nad swoją okropną sytuacją, kiedy to padłeś ofiarą niecnego ataku, tudzież nad ucieczką produktów moich ślinianek z jamy gębowej.
"Na pewno nie podałeś rzeczowego argumentu"
A ty jakie rzeczowe argumenty podałeś?
"Scena walki ładowarki z królową ratuje film" tudzież "karykaturalni marines" to nie są argumenty. Ani tym bardziej rzeczowe argumenty.
"I co do tych bohaterów to widzę że nieźle oceniasz filmy"
Łał, następny, który nie rozumie, co się do niego mówi?
Takie rzeczy to tylko w Erze... tego, na sajcie pokroju FW!
"Bohaterowie strzelający gdzie popadnie, żołnierze marines, duże giwery, męskie spojrzenia"
Aha, i to są ci "karykaturalni marines"? Na razie jedyną karykaturą jest powyższy opis - równie wiernie oddaje postacie z Aliens, co dowolny odcinek kronik PRLu szarą rzeczywistość lat czterdziestych. Fakt, że kule wystrzelone przez marines lądowały dziwnym trafem właśnie w trzewiach Alienów, to faktycznie oznaka, że strzelali gdzie popadnie (a amunicja - w końcu od czego technologia przyszłości - wywijała pętle i spirale, magicznie skręcając w stronę Obcych, mimo że wystrzelono ją "gdzie popadnie", czyli na przykład w pobliską ścianę - bajer jak z filmu Fifth Element). A wyraz przerażenia na twarzy Hudsona, kiedy krzyczy do Hicksa "Sarge's gone!", to faktycznie baaaardzo męskie spojrzenie.
Może ktoś ci inny film podał, i zrobił cię w konia, mówiąc, że to Aliens?
"Bohaterowie ratujący swoje życie, też strzelający gdzie popadnie, duże giwery, ale nie rzucający się z motyką na słońce - źli więc cały film zły"
To wyjaśnię jak krowie na rowie... najwyraźniej za trudno było wcześniej, bo biedaczek całą swoją wątłą uwagę skupił na tym, jak by najlepiej zawrzeć własną frustrację w odpowiedzi...
Po pierwsze - sposób, w jaki przedstawiono bohaterów, jest jednym z wielu elementów składowych filmu, i bynajmniej nie jedynym powodem, dla którego Alien Resurrection jest plamą na honorze serii. Tu przedstawienie bohaterów jest marne - i również bynajmniej nie marne w sposób, jaki opisuje twoja karykatura numer dwa.
Po drugie, wyrażam współczucie dla twoich zdolności intelektualnych, które nawet po mojej tyradzie nie pozwoliły ci na to, aby ogrom idiotyzmu opisanej przeze mnie naonczas sceny dotarł do twojej świadomości - zamiast tego nakazały ci poprzekręcać to, co powiedziałem, po swojemu. Raz, że z opisu żołnierzy zrobiłeś - ni z gruchy, ni z pietruchy - opis walczących z nimi bohaterów, a dwa, że zręcznie uniknąłeś wyjaśnienia tego, jakim cudem cię nie rusza jawna bzdura w postaci wyszkolonych żołnierzy, którzy, zaatakowani, nie oddają ani jednego strzału w stronę napastników, ginąc po kolei i tylko patrząc - niczym bezradne dzieci - jak delikwent rozkłada swoją superhipermegawypaśną giwerę i celuje prosto w nich. Mimo jawnej głupoty tej sceny (i wielu innych), to nie tych patałachów przebranych za żołnierzy nazywasz karykaturalnymi, tylko marines z filmu Aliens. Gdzie tu sens, gdzie logika - zapytałem.
Oczywiście, nie odpowiedziałeś. Ważniejsze było, aby poużalać się nad sobą i porozwodzić się płaczliwie, jaki to ja niedobry jestem. Toteż skrzętnie uniknąłeś odpowiedzi na właściwe pytania, zamiast tego starając się udowodnić moją intelektualną i kulturalną niższość.
"Na przyszłośc doradzam trochę kultury i ogłady"
Dziękuję, a w zamian na przyszłość doradzam argumentować własną wypowiedź, żeby nie robiła równie żałosnego wrażenia, jak twój pierwszy post w temacie, pisać na temat w odpowiedzi na czyjegoś posta tudzież nie przekręcać cudzej wypowiedzi.
"Następnym razem napisz coś od siebie a nie od "fanów serii""
Bez wątpienia to zrobię. Jak tylko przeczytasz ponownie - tym razem ze zrozumieniem - to, co napisałem od siebie jeszcze we wcześniejszym poście.
""Ten potworek, który powstał z połączenia człowieka i aliena był naprawdę niezły"
A wnosił coś do serii? Był jakiś SENS w jego powstawaniu?"
Sugerował, że Ripley przez kontakty ze złem wcielonym, sama takie zło zrodziła. Zło, które jej nie odpowiadało i którego się wyrzekła, a które rosnąc w samotności, skazane na siebie, wybrało najgorszą z możliwych dróg.
Takie coś można zaakceptować, tyle że wtedy nic się nie zmieni, albo ukrócić temu łeb, by nie szerzyło zgorszenia w świecie.
Tym samym wychodzi, że uzyskaliśmy metaforę nieodpowiedzialnego rodzica/przywódcy/idei, która nie dba o swych dzieci/podwładnych/wielbicieli. Dostatecznie głębokie?
Film jak film. Seria o ksenomorfie to czysta rozrywka i żadnej z części dziesiątki nie przyznam. Cztery dobrze skrojone produkty rozrywkowe moim zdaniem, które oferują naprawdę dobrą zabawę.
Jest sens przekonywać ludzi, że coś im się podobało mniej, niż im się wydaje?
Ładniej by to brzmiało jednak ujęta w słowa 'schemat dziecka z rozbitej rodziny'. Zrodzony z dwóch przeciwstawnych charakterów, które się rozstają, bo nie mogą żyć razem. Zabija w sobie cechy jednego z rodziców, by w kontakcie z drugim okazać się jedynie dziwną, pokraczną namiastką idei drugiego rodzica. Też brzmi nieźle.
Nie będę krytykował twojej wypowiedzi lecz się z nią nie zgodzę
Obcy - Ósmy Pasażer Nostromo 10/10+
Obcy - Decydujące Starcie 10/10+
Obcy 3 10/10+
Obcy - Przebudzenie 10/10+
(Jestem Fanem :))
Zaiste, zgadzam się z tobą lordzie_pawliku, dlatego-iż-ponieważ-że dałem tym filmom takie same oceny jak Ty!
Alleluja!
Nie zgadzam się tak do końca... bo moje oceny, wystawione poszczególnym częściom serii, wyglądają tak:
Alien - 10/10
Aliens - 10/10
Alien 3 - 9/10
Alien Resurrection - 4/10 (i ani oczka więcej)
Ja uważam, że:
Obcy - Ósmy Pasażer Nostromo 8/10
Obcy - Decydujące Starcie 9/10
Obcy 3 8/10
Obcy 4 8/10
Jestem fanem tych filmów ale w każdej części, którą oglądałem brakowało mi czegoś. Mimo wszystko uwielbiam "Obcego".
Jako fan SF uważam że 4 część była bardzo dobra.Nie zasługuje na takie traktowanie.Porządne kino sf z elementami horroru. Trzecia część natomiast nie przypadła mi zbytnio do gustu.Za mało w tym filmie elementów sf które tak lubię.
Przepraszam, ale czwarta część Obcego to zdecydowanie "porządne kino" nie jest. Zawodzi przede wszystkim kiczowaty scenariusz, który jest banalny jak ten wzięty z szeregowego horrorku klasy B (albo i C). Wszystko sprowadza się do tego, żeby nasi bohaterowie dotarli na statek, a co się będzie działo w trakcie wędrówki, to już kwestia drugorzędna. Debilne były też w fabule co bardziej bzdurne motywy, a już w ogóle ten z klonowaniem Ripley oraz powstaniem Newborna.
Efekty specjalne są tutaj góra poprawne (a kreacja Alienów marna - przeistoczyły się tutaj niemalże w jakieś zmutowane dinozaury), gra aktorska pozbawiona rewelacji (oko można zawiesić praktycznie tylko i wyłącznie na postaciach odgrywanych przez Sigourney Weaver oraz Rona Perlmana), a na widok co niektórych scen litość po prostu bierze (wymienię tutaj chociażby "walkę" awanturników z żołnierzami w stołówce, tuż przed wydostaniem się Alienów, iście matriksowa sekwencja z Obcym uchylającym się przed strzałami podczas wiszenia na drabinie, oraz żołnierzy spierdalających ze statku od razu, kiedy tylko Obcy wydostali się z zamknięcia).
Co się zaś tyczy elementów horroru, to czwarta odsłona Aliena nie jest w ogóle straszna.
"Zawodzi przede wszystkim kiczowaty scenariusz, który jest banalny jak ten wzięty z szeregowego horrorku klasy B (albo i C)...Czym jest dla Ciebie scenariusz pierwszego obcego?...przecież ten też sprowadza się do tego: Statek natrafia na inny satek, przynoszą coś, to coś okazuje sie potworkiem i wyżyna wszyskich po kolei a na koncu główna bohaterka zabija złego potworka...mimo tego jest to klasyka.
Jest jednakowoż jedna drobna, ale bardzo istotna różnica.
Alien, mimo iż dało się w nim wyodrębnić ogólne założenie fabularne, miał zwroty akcji. Miał lepiej rozplanowany scenariusz, był bardziej zaskakujący.
W czwórce już tego brakło.
No i Alien, w przeciwieństwie do Alien: Resurrection, nie miał jawnych bzdur w fabule.
Nie ma sensu porównywać tych dwóch filmów...przeciez wiadomo że ósmy pasażer nostromo był pierwszym filmem o alienie więc zaskakiwał...przebudzenie to IV część sagi w której każdy film był inny lecz o tym samym :-) (jakkolwiek śmiesznie to brzmi)... a dlaczego uważasz że idioteycznym była natychmiastowa ewakuacja żołnierzy? przecież dowództwo doskonale zdawało sobie sprawę czym są obcy i do czego są zdolni...najlepszym wyjściem było opuszczenie statku i rozpieprzenie go...że niby nie walczyli?...no w 2 części walczyli i co? alieny załatwiły niemal cały oddział marines i też musieli rozpieprzyć wszystko i zwiać.
"Debilne były też w fabule co bardziej bzdurne motywy, a już w ogóle ten z klonowaniem Ripley oraz powstaniem Newborna."
hello...to jest właśnie kino SF...a klonowanie nie jest takie debilne:-)a że Ripley ... no miała w sobie aliena. Skoro powstała IV częśc to co twoim zdaniem powinni wymyślić twórcy?, zrezygnować z Ripley?To by były dopiero głosy oburzenia. Było to rozsądne rozwiązanie...może ty nie lubisz kina sf po prostu...przecież tam wszystko jest możliwe.
"a dlaczego uważasz że idioteycznym była natychmiastowa ewakuacja żołnierzy? przecież dowództwo doskonale zdawało sobie sprawę czym są obcy i do czego są zdolni..."
Przepraszam, a po co innego są żołnierze, jak nie po to, żeby walczyć? Film się zaczyna, i pierwsze, o czym się dowiaduję, to że na statku kosmicznym przesiaduje 42 żołnierzy, co stanowi znakomitą większość załogi. I teraz pytam - i po cholerę? Równie dobrze mogliby dać na pokład harcerzy z zastępu Wiewiórek albo dziecięcy chór ministrantów. Ale oni dali, psiakrew, ŻOŁNIERZY.
Może bym to przełknął, gdyby chociaż podjęli próbę oporu i wycofali się, gdyby większość z nich poległa już W WALCE. Ale tu nie było nawet krztyny - od razu rzucili się do kapsuł, nawet nie łapiąc za broń. To mają niby być żołnierze? Dupy wołowe raczej. Trzeba było faktycznie dać tych ministrantów, chociaż ta scena byłaby pod względem sensu bardziej realna. Bo dzieciaki poniżej lat 18 mogą w takiej sytuacji pierwsze, co robić, to wiać. Żołnierze - nigdy w życiu.
"że niby nie walczyli?...no w 2 części walczyli i co? alieny załatwiły niemal cały oddział marines i też musieli rozpieprzyć wszystko i zwiać"
To mnie ani trochę nie przekonuje. Po pierwsze nie przekonuje mnie zwłaszcza po informacji, że rzecz dzieje się w jeszcze odleglejszej przyszłości, i zapewnieniach, że przez ten czas wiele się nauczono. Tymczasem to, co oni pokazują, to jakaś komedia.
Poza tym - co to niby za logika? To może już w ogóle powiedzmy wszystkim żołnierzom (tym w rzeczywistym świecie), aby zostali pacyfistami, wyciągnęli wnioski z tego, co działo się w drugiej wojnie światowej i nie gonili już więcej tych terrorystów, bo albo oni, albo oni tylko zrobią sobie krzywdę? Albo powiedzmy funkcjonariuszom polskiej policji, żeby zrezygnowali z zawodu, pomni na to, co stało się w Magdalence?
Nie, w ten sposób na pewno mnie nie przekonasz. Prawdę mówiąc, w tej materii chyba nic mnie nie przekona, bo pomysł z ładowaniem kilkudziesięciu żołnierzy na pokład statku tylko po to, żeby od razu uciekli, kiedy tylko coś zacznie się dziać, jest po prostu głupi, kretyński i nielogiczny.
"hello...to jest właśnie kino SF..."
Nie gadaj. "Kino SF" nie musi od razu implikować bzdur w fabule. Z tego choćby względu, że to jest Science-Fiction - fikcja, ale NAUKOWA. Nie buduje się w tym gatunku założeń "bo tak".
"a klonowanie nie jest takie debilne:-)a że Ripley ... no miała w sobie aliena"
To też mnie nie przekonuje. Alieny to nie Genestealery, które podają ofierze swoje DNA, żeby we krwi Ripley była JAKAKOLWIEK obecność Królowej.
"Skoro powstała IV częśc to co twoim zdaniem powinni wymyślić twórcy?, zrezygnować z Ripley?"
Owszem, powinni z niej zrezygnować. Bo to, co pokazano w tym filmie, to wyraźne popłuczyny po oryginale, pomysł wciśnięty na siłę i dość bezczelne żerowanie na sukcesie poprzedników (jakby samo kręcenie marnego filmu pod marką Aliena to było mało).
Wolałbym już nie ujrzeć Ripley ponownie, niż obserwować ją w takim czymś.
"może ty nie lubisz kina sf po prostu...przecież tam wszystko jest możliwe"
Kino SF bardzo lubię, więc nie strzelaj tyle, bo kiepski z ciebie snajper.
I nie, w kinie SF nie jest "wszystko" możliwe. Jest możliwe tylko to, co jest możliwe z punktu widzenia nauki. Niektóre z pokazanych w A:R elementów to bzdury totalne.
Powtarzam...żołnieże uciekali przed obcymi!!!!!!Pewnie byli wyszkoleni wojskowo;raczej na pewno bo w końcu był sojusz wojskowy a nie korporacja...ale w walce z OBCYMI jest jedyna słuszna decyzja - ewakuacja statku i rozpieprzenie...0 procent strat 100 procent zabitych obcych...to nie jest debilizm.Mam wrażenie że czepiasz się na siłę, ja tez nie przyjmuję każdego filmy SF jako fajnego ale w tym wypadku był naprawdę fajny...przynajmniej dla mnie.Wątek z Ripley bardzo nowatorski i jakże piękna scena Ripley w objęciach królowej...O zdolnościach obcych wciąż niewiele wiadomo...każdy film prezentował nam nowe więc czemu by nie łączenie DNA przecież Obcy przyjmowali część DNA swoich nosicieli a za paręset lat, raczej na pewno , klonowanie byłoby bardziej zaawansowane ;-)
Bronię tego filmu ponieważ wszystkie argumenty za NIE mozna by przytoczyć do wszystkich filmów o obcych. Może po prostu powinno się przestać robić filmy o obcym i tym podobne bo i tak nie będą lepsze od jedynki?
"Powtarzam...żołnieże uciekali przed obcymi!!!!!!"
Przecież widzę... i o tym właśnie mówię, że ludzie, którzy byli wyszkoleni do walki, zamiast walczyć, uciekają. Czego się drzesz? Bo to argument nie jest.
"Pewnie byli wyszkoleni wojskowo"
Przepraszam, ale kur**, co to za różnica? Jak wyszkoleni "do walki z Alienami" to umieją z broni celować i naciskać spust, ale jak wyszkoleni wojskowo, to już nie?
"ale w walce z OBCYMI jest jedyna słuszna decyzja - ewakuacja statku i rozpieprzenie...0 procent strat 100 procent zabitych obcych..."
E, tam. Na siłę się nie czepiam, natomiast ty na siłę bronisz czegoś, co jest ewidentną bzdurą.
Już mówiłem - nie dali tam harcerzy ani ministrantów, tylko ŻOŁNIERZY. Nie byłoby na statku żołnierzy - nie czepiałbym się, że załoga wieje od razu. Ale skoro byli - znaczy, że po coś są, i tym "czymś" nie jest podpieranie ścian korytarzy.
"0 procent strat" - a statki kosmiczne rosną na drzewach i można je od tak po prostu rozwalić? To już lepiej poświęcić statek kosmiczny za grube miliony, zamiast poświęcić życie kilkunastu żołnierzy, żeby sami wytłukli Obcych? Ty MYŚL, bo jak ci się nie wydaje bezsensowna ewidentna bzdura w filmie, tak sam zaczynasz budować jakieś idiotyczne założenia. Już nie wspomnę o tym, że oni wcale tego statku nie wysadzali, tylko od razu rzucili się do kapsuł. A doktorek chciał go jeszcze wysłać na Ziemię.
"Wątek z Ripley bardzo nowatorski i jakże piękna scena Ripley w objęciach królowej..."
Wątek z Ripley jest zwyczajnie debilny, a robienie z niej jakiegoś mutanta świadczy chyba tylko o tym, że panom twórcom na mózg się rzuciły kiepskie filmidła klasy B, ze zmutowanymi postaciami obdarzonymi paranormalnymi zdolnościami. Albo też rzuciły im się na mózg komiksy o superbohaterach... tyle że to nie jest Superman ani Spider-Man, tylko Alien, na litość Boską...
"czemu by nie łączenie DNA przecież Obcy przyjmowali część DNA swoich nosicieli a za paręset lat, raczej na pewno, klonowanie byłoby bardziej zaawansowane"
Tyle, że oni Ripley klonowali, a nie Obcego, psiakrew. A klonowanie, wierz mi, NIGDY nie będzie takie zaawansowane, żeby pozwalało na tworzenie czegoś z niczego. Chcesz takiej magii, przerzuć się na fantasy.
Hehehehe...myslałem że możliwa jest normalna dyskusja ale się pomyliłem...Co z wami ludzie!Skąd ta frustracja?(chodzi mi o powszechne zjawisko forumowiczów którzy czepiają sie wszystkiego) tak naprawdę mało który film jest doskonały...z takimi argumentami powinieneś nienawidzić wręcz gwiezdnych wojen. Sam sobie psujesz życie taką postawą , bo masz z niego mniej przyjemności :-P.Ja lubie i SF i fantasy a jak style sie mieszją to jest jeszcze bardziej interesujaco (czekam na Avatara).Ja już dziękuję sznownemu panu za rozmowę bo najwyraźniej prezentuje on inny poziom-(ocenę pozostawiam innym).
Ręce mi już opadły do podłogi, prawdę powiedziawszy...
"Hehehehe...myslałem że możliwa jest normalna dyskusja ale się pomyliłem...Co z wami ludzie!Skąd ta frustracja?(chodzi mi o powszechne zjawisko forumowiczów którzy czepiają sie wszystkiego"
Hehehehe... myślałem, że możliwa jest normalna dyskusja, ale się pomyliłem... ludzie, skąd to wyzucie z poczucia dobrego smaku? (chodzi mi o powszechne zjawisko forumowiczów, którzy w obronie filmu będą wymyślać najbardziej absurdalne argumenty, a potem się obrażać, kiedy dyskutant nie łyka tych bzdur tak łatwo, jak oni.
"tak naprawdę mało który film jest doskonały..."
Powiedz mi, czy ty masz jakieś własne pole zakrzywiające rzeczywistość, które sprawia, że brednie bijące po prostu po oczach stają się dla ciebie niezauważalne - a tym samym sensowne staje się używanie takich pseudoargumentów?
"z takimi argumentami powinieneś nienawidzić wręcz gwiezdnych wojen"
Tylko, że my nie rozmawiamy o Gwiezdnych Wojnach, a już na pewno nie rozmawiamy o tym, jakie filmy ja lubię. Rozmawiamy o filmie ALIEN: RESURRECTION.
Już nie wspomnę, że argumenty o brak logiki w zachowaniach bohaterów należały do tych drobniejszych, a nie koronnych. To, co zrobiono z Ripley, zasługuje już na pomstę do nieba. Głupota i przewidywalność scenariusza też.
No stary!...pozwól że Cię zacytuję:
"0 procent strat" - a statki kosmiczne rosną na drzewach i można je od tak po prostu rozwalić? To już lepiej poświęcić statek kosmiczny za grube miliony, zamiast poświęcić życie kilkunastu żołnierzy, żeby sami wytłukli Obcych? Ty MYŚL, bo jak ci się nie wydaje bezsensowna ewidentna bzdura w filmie, tak sam zaczynasz budować jakieś idiotyczne założenia."
Człowieku, twój system wartości mnie rozwalił. Nazywasz moje wypowiedzi idiotycznymi gdy doceniam założenie reżysera o cenieniu wyżej ludzkiego życia (nawet żołnierza) ponad statek kosmiczny? Ty nazywasz to bzdurą! acha... i ty uważasz że twój argument jest na miejscu? acha...to dlatego między innymi nie zamierzam z tobą dyskutować na temat tego filmu a nie dla tego , tak jak myślisz, że sie obrażam. :-) daleko mi do tego ponieważ uważam że to jednak ja mam rację w tej dyskusji a widzę że mam do czynienia z człowikiem niezwykle opornym i nieuprzejmym więc pozostań w swojej frustracji ja zamierzam się dobrze bawić.
"Człowieku, twój system wartości mnie rozwalił"
Mój system wartości? To ja gram w tym filmie?
Ty nie myśl w takiej sytuacji, co TY byś zrobił. Ty myśl, co by zrobił koncern, co którego z pewnością to należało. To, że takie instytucje liczą pieniądze, a nie życie żołnierzy, wiadomo nie od dzisiaj.
Więc nie chrzań.
"to dlatego między innymi nie zamierzam z tobą dyskutować na temat tego filmu"
Czyli - nie zamierzasz dyskutować, bo nie rozumiesz, co się do ciebie mówi, albo rozumiesz po swojemu.
"widzę że mam do czynienia z człowikiem niezwykle opornym i nieuprzejmym"
A to zbieg okoliczności, ja sobie pomyślałem dokładnie to samo.
Może skrócę tą dyskusje. To statek wojskowy więc są tam żołnierze ale nie koniecznie po to żeby pilnować obcych a np. bronic statku przed abordażem, pilnować naukowców itd. Jeśli potraktujemy obcego jak skażenie biologiczne to ewakuacja ma sens. Ale fakt jest to głupie :-P Przeczytajcie sobie książkę Obcy przebudzenie, trochę spraw się wyjaśni. Nie jest ona tak dobra jak 2 pierwsze części sagi (na papierze) ale od książkowej trójeczki jest lepsza (choć bardzo, bardzo inna). Zakłada że to pomieszanie genów było dwojakie. Alieny (zwykłe drony i królowa) nauczyły się czytać i przejęły trochę ludzkich emocji (stąd groteskowe zachowania np. drabinka). Powiedziałbym że ta wymiana wyszła Ripley na dobre ale obcym na złe. W książce jest też trochę bardziej rozbudowana psychoanaliza bohaterów, motyw z filozofią androida itd.
Nie jest to najambitniejsze kino ani książka ale da się oglądać ( z trudem jak nie lubisz naciągania praw fizyki i rozsądku)
Niepotrzebnie się fatygowałeś. Dyskusja już się zakończyła, jako że Draven nie raczył odpisać na mój ostatni post, wycofawszy się z dumnie zadartym nosem i z tekstem o moim systemie wartości na pożegnanie.
"To statek wojskowy więc są tam żołnierze ale nie koniecznie po to żeby pilnować obcych a np. bronic statku przed abordażem, pilnować naukowców itd."
Też o tym pomyślałem, ale to ich wcale nie zwalnia od łojenia Obcych. Po co są żołnierze, jak nie po to, żeby walczyć z wrogiem? I jakąż to rzeczową argumentacją jest to, że by zginęli - przepraszam, ale to chyba ryzyko zawodowe w przypadku żołnierskiego fachu - a to, KTO ich zabije, ma znaczenie drugorzędne.
Z początku uważałem, że Dravenem da się normalnie porozmawiać na ten temat, ale jego argumentacja mnie powaliła - tyle było w niej sensu, co w sugestii, aby zamiast leczyć ludzi zarażonych w epidemii grypy i narażać personel medyczny, po prostu odizolować ich w szpitalach i pozwolić umrzeć - bo oni i tak by pewnie zginęli (w końcu, ilu ludzi grypa zabija), a przecież zero procent strat w personelu medycznym i jeszcze na dodatek epidemia się nie rozprzestrzeni. Jeśli według niego normalne dla ŻOŁNIERZY jest unikanie walki jak ognia, to chyba nie mamy o czym rozmawiać. Tak samo jak nie miałbym o czym rozmawiać z człowiekiem, dla którego żaden lekarz nie powinien starać się pomóc człowiekowi choremu na nieuleczalną chorobę - przecież i tak wiadomo, że faceta się nie uleczy, a lekarz też może się zarazić i zginąć. Porównanie trochę na wyrost, bo facet w końcu strasznie się oburzył, że korporacja przyszłości może cenić kilka milionów dolców wyżej niż życie kilkudziesięciu ludzi (widocznie naiwny jakiś i wciąż wierzący, że ten świat jest taki piękny, gdzie wszyscy wszystkich kochają), ale tak czy inaczej, w obydwu przypadkach jest to samo - RYZYKO ZAWODOWE. I nie ma, że można na tym ucierpieć. Taka praca.
Ja studiuję obecnie prawo i marzy mi się aplikacja sędziowska - chciałbyś, żebym w pierwszej lepszej sprawie uniewinnił skazanego za morderstwo kwalifikowane, usprawiedliwiając się faktem, że gdybym tego nie zrobił, mafia mogłaby na mnie wydać wyrok śmierci? Najwyraźniej Draven chciałby tego. Tyle, że on się naprawdę mało zastanawia nad tym, co wygaduje.
I dlatego jego argumentacja to po prostu śmiech na sali.
"Przeczytajcie sobie książkę Obcy przebudzenie"
Szczerze, książkowe spin-offy do filmów mało mnie obchodzą. Rozmawiamy tu o filmach, a nie o tym, co napisano w książce.
"Nie jest to najambitniejsze kino ani książka ale da się oglądać (z trudem jak nie lubisz naciągania praw fizyki i rozsądku)"
Pal licho prawa fizyki. Kiedy widzę, jak zawodowi żołnierze spierdalają ze statku, gdy tylko odzywa się alarm, kręcę tylko głową z niedowierzaniem. Kiedy widzę, jak inni zawodowi żołnierze (scena walki w stołówce) zaatakowani przed bandę sześciu awanturników dają się zabijać jak kilkuletnie dzieci, nie podnosząc choćby broni do strzału nawet wtedy, gdy facet przez kilka sekund rozkłada wypaśną giwerę i wreszcie w nich celuje - śmieję się radośnie z głupoty takiej sceny. Takie potknięcia w filmach wybacza się jednak po pierwsze, jeśli nie ma ich za dużo. A po drugie, jeśli te niedoróbki toną pod rozmachem i epickością dzieła (tak jest w przypadku Star Wars, co do których Draven uznał, że powinienem ich nienawidzić). W Alien: Resurrection tego jednak nie ma - całość jest zupełnie nijaka, a film ogląda się bez emocji. Klimat jest skutecznie zabijany przez schematyczny scenariusz oraz postać Ripley, którą w tym filmie przerobiono na mutanta o superzdolnościach (czego się bać, skoro Ripley-superwoman wszystkich uratuje?). A Dravena to nie rusza? I cieszy się, że ta żałosna parodia Ripley została na chama wciśnięta do komiksu? Cóż, gratuluję wyzucia z poczucia dobrego smaku. Ale za to, że otwarcie głosi chęć do wspierania procesu wytwarzania takich żałosnych filmideł, które powoli wypierają produkcje dobre - chętnie bym włóczył po papierze ściernym. Bo póki wyraża tylko własne uczucia - jest OK. Ale jeśli uważa, że powinno się więcej takich gówien kręcić - sorry, ale ja NIE chcę, żeby za kilka lat tylko takie filmy kręcono. Chcę, żeby producenci i filmowcy nadal się starali, a ludzie nie zadowalali byle czym - bo i ja na tym ucierpię (zresztą nie tylko ja, bo nie tylko mnie zniesmacza to, co się ostatnimi czasy w kinie wyprawia).
"A Dravena to nie rusza? I cieszy się, że ta żałosna parodia Ripley została na chama wciśnięta do komiksu?"
Poprawka - chodziło, rzecz jasna, o film, nie o komiks. Nie wiem, skąd mi się takie przejęzyczenie (zwłaszcza przy pisaniu) wzięło.
Oj przestań już na tego Draven'a najeżdżać. Jak na K-19 była awaria reaktora to załogę ewakuowano. Mimo że też żołnierze :-P A tak na serio to bardziej od tej ewakuacji śmieszy mnie właśnie wspominania scena strzelaniny w kantynie (ciebie zresztą chyba też)
Wielka szkoda ze nie lubisz czytać książek, te o których mówię są oparte na oryginalny scenariuszach (czasem są opisane sceny ominięte w filmie jak np. w jedynce jest opisane dobieranie się obcego do zapasu żywności co tłumaczy jak w ogóle mógł urosnąć skoro zostawił Kena prawie nienaruszonego). Wszystko nabiera wtedy więcej sensu. Nie polecam przebudzenia na początek, lepiej chronologicznie czytać (pierwszy tom najlepszy), a przebudzenie przeczytać na koniec jak już się człowiek wciągnie i przeczytałby sobie coś jeszcze. Naprawdę polecam, po przeczytaniu Obcego 8 pasażer Nostromo (czytałem nocą po ciemku na ekranie komórki więc klimat był), obejrzałem sobie film w wersji reżyserskiej. Ze zdziwieniem stwierdziłem że książka mi się bardziej spodobała! Wiem że to brzmi jak herezje nauczycieli z polskiego i innych nawiedzonych "umysłów humanistycznych" ale tak naprawdę było. Film wydał mi się zlepkiem scen pomiędzy którymi czegoś brakowało (przemyśleń bohaterów, czy też jakichś drobnych wydarzeń opisanych w książce).
Z twoim ostatnim, koronnym argumentem się całkowicie zgadzam. Też nie chce by kręcono taki chłam! Kręci się filmy przeciętne, płytkie, zbyt "lekkie" żeby jak najwięcej osób było "w miarę zadowolonych" a kilku mało wymagających było wprost zachwyconych. Nie spodziewam się raczej tu cudu, ustawicznie pojawia się jakiś oszołom który opisuje Obcego, Ojca chrzestnego czy inne arcydzieło kinematografii jako nudny chłam... ten proces postępuje. Jest tak dużo gów** że ludziom zaczyna ono smakować, a prawdziwy pokarm dla duszy i wyobraźni wzbudza w nich wstręt. Jak nazwać takie pokolenie? Pokolenie MTV i taniego Gore?
Jaka czwarta część? Dla mnie alien to 3 części, a resztę zostawiam popcornożercom. Przemysł filmowy ma niestety swoje wymogi. Jeszcze nie jest z nim tak źle, zwłaszcza jak się porówna go do dewastacji jaką komercjalizacja poczyniła na rynku muzycznym. Próbował może ktoś ostatnio oglądać MTV? To M to już na pewno nie znaczy music.