Ale jak kocham całą serie obcy to muszę wytknąć filmowi mały błąd otóż akcja wszystkich części dzieje się w kosmosie a w kosmosie jest takie coś jak próżnia,w filmie słychać oczywiście strzały ale w próżni jest to niemożliwe po prostu w próżni nie można usłyszeć strzału jakiegokolwiek z karabinu,pistoletu itp.
Wiem że to tylko film no ale...
a może prom posiadał taki system który oddziaływał tak w próżni...skoro było słychać strzał z harpuna to najprawdopodobniej z promu nie uleciało jeszcze całe powietrze....
Hm racja, szukanie logiki w tego typu filmach może być interesujące i prowadzić do obalenia filmowych bzdur. Wiadomo, że próżnia w ciągu kilkunastu sekund wysysa tlen nawet z komórek, więc każdy organizm potrzebujący tlenu szybko zostanie pozbawiony przytomności i zamrożony, wstrzymanie oddechu spowoduje rozerwanie płuc, błyskawiczne upośledzenie pracy organów, i zatrzymanie pracy serca a to wszystko w czasie zaledwie nieco ponad minutę.
Mnóstwo ludzi powinno zginąć w tych filmach, ciśnienie próżniowe jest zbyt potężne, nieszczelności statków, czy otwarte drzwi/włazy to śmierć. A przecież Obcy żyli poddani działaniu próżni, również Ripley w Decydującym starciu jest poddawana działaniu próżni, a tym samym promieniowania rentgenowskiego i zabójczych promieni gamma, mało tego, gdy nie jest narażona na promieniowanie słoneczne, w którym można zostać usmażonym to w miejscach nienasłonecznionych temperatury dochodzą do (minus) - 200 st. Nie ma bata, już wtedy na tej drabince przy włazie Ripley powinna być zabita przez ekstremalne warunki kosmiczne.
Racja ale to nie przeszkadza uzmysłowić twórcom filmu, że perfidnie robią ludzi w balona. jednakże z tamtych lat jest to najlepszy film s-f i nic tego nie zmieni, wręcz zaryzykuję przedwczesną być może nawet błędną opinię, ale "Prometheus" go nie pobije. W jednym czym go prześcignie to będzie więcej nierealistycznych zdarzeń a la James Bond. Ósmy pasażer Nostromo jest filmem kultowym, tworzony przez artystów, nie przez głupich grafików. Dlatego trzeba przymknąć japę na pewne niedociągnięcia. Nie chcę rozczarowywać fanów bo sam oczekuję od Scotta lepszego, bo nowoczesnego kina. Jeśli jednak będziemy świadkami kolejnych komputerowych montaży a la Avatar to można założyć że nowy dalej nie doścignie starego. Wszyscy mają takie obawy bo obecnie z lenistwa generuję inne rzeczywistości komputerowo, widać różnicę miedzy Star Wars - trzy nowe części z lat 1999-2005 są aktorską i realizatorską ciężką porażką i gwałtem na wspaniałej trylogii 1977-1983. I tylko o to chodzi jak Scott sprosta zadaniu by nie dopuścić do nadmiernego skomputeryzowania i nadużyć komputerowych grafików. Jeśli chodzi o moją opinię to na dzisiejszy dzień (oglądając trailery) mogę podejrzewać, że Scott zrobił bajkę dla dzieci