dla mnie : 1 - 10/10 , 2- 10/10, 3- 9/10, 4- 7/10 Najlepsza jest zdecydowanie druga część.
Jedynka jest zdecydowanie bezkonkurencyjna - za nowatorstwo, genialny, oryginalny pomysł na fabułę, najlepszego stwora wszechczasów (nikt nigdy w historii kina nie stworzył równie przerażającego monstrum), genialny klaustrofobiczny klimat + poczucie osamotnienia w bezkresnej przestrzeni kosmosu, surowy REALIZM przedstawionego świata (jest po prostu niesamowicie wiarygodny - nawet oglądając kultowe Star Wars nie miało się takiej identyfikacji z wykreowanym uniwersum), kapitalna scenografia autorstwa Gigera - dzieło sztuki w filmie będącym dziełem sztuki, niesamowite efekty specjalne - o ich jakości świadczy to że przetrwały ponad ćwierć wieku i nadal robią niesamowite wrażenie (obecne komputerowe CGI niech się schowa - po prostu razi sztucznością - za kilka lat powstaną gry komputerowe których grafika będzie porównywalna z tymi pseudoefektami osiągniętymi tanimi półśrodkami). Jedy film SF dorównujący klasą Alien to Blade runner nomen omen również Scotta - dla mnie ex equo dwa arcydzieła gatunku SF. Aliens - świetna kontynuacja, kapitalne rozwinięcie opowiadanej historii w postaci naładowanego adrenaliną kina akcji w klimacie SF. Nad pozostałymi częściami spuszczam zasłonę milczenia (dlaczego - wyjaśniłem w swoich postach - jeśli ktoś jest zainteresowany moimi przemyśleniami - sprawdzi). Choć uczciwie i obiektywnie przyznaję - że gdyby część trzecia autorstwa jednego z moich ulubionych reżyserów jakim jest David Fincher była samodzielnym filmem i nie miała nic wspólnego z serią Alien/Aliens tzn. na planetę/więzienie/klasztor spada kapsuła z nieznaną kobietą i jakimś stworem/jakąś obcą formą życia (Fincher mógł nawet poprosić Gigera o stworzenie takiej istoty) to pewnie oceniłbym film na 9/10 za klimat, pomysł i samo wykonanie.
Po prostu Fincher miał odmienną wizje Obcego od swoich poprzedników, i choćby za to należy mu się uznanie.Postawił na oryginalność i odwagę swojej koncepcji.
Uważam że jedynka jest rewelacyjna,ale niestety za kilka dni braknie go w top-100.Wiecie że jest w styczniu najsłabiej ocenianym filmem?.ostatnie 5 tysięcy osób zrobiło z niego najsłabszym dziełem w top-100.Od 1 lutego będzie już po nim i nigdy nie wróci.
Mam to w dupie - mam własny top 100 i własną półkę z filmami - własny gust i to JA decyduję co stoi wyżej lub niżej....
Uważam tak samo,ale to przykre że filmy z klasą ,mają w większości przypadków bardzo dziwaczną i bez pojęcia o dobrym kinie widownie.
Chyba się z Tobą zgodzę :) Mówię chyba, bo rzeczywiście jedynka jest pięknym pomysłem na piękny film z rewelacyjnym rezultatem końcowym. Wszystko zadziałało w jedynce: aktorstwo, rewelacyjne efekty, scenariusz, pomysł, realizacja, scenografia. Filmów o potworach (obcych... nazwijcie sobie jak chcecie) było mnóstwo, ale "Alien" stworzył klasę samą w sobie jako film grozy (przynajmniej jeżeli chodzi o filmy, które widziałem). I zawsze jakbym miał podać, który z filmów jest dla mnie najbardziej przerażający (to oczywiście subiektwna opinia) to bez zastanowienia mogę powiedzieć, że "Alien". Ale Alien jest nie tylko horrorem sci-fi, jest sztuką (tylko co to jest sztuka, ktoś pewnie zapyta). Sztuka to balansowanie, to znalezienie takiego punktu, aby wszystkie zmontowane elementy trzymały się siebie jak najsolidniej. W Alienie udało ta "sztuka" im się udała.
Kontynuacje przeważnie są gorsze od oryginału, ale w tym wypadku Aliens jest prawie dorównującą pod względem jakości sztuką. Wszystko zrobiło się większe, ale zauważcie, że w dwójce pomimo tego, że mamy cały zastęp komandosów i "rozpierduchę" przy okazji :) to ten klimat osaczenia przez czających się wszędzie "obcych" został utrzymany. Alien II to film zrobiony po prostu z większym rozmachem.
Co do 3-ki to mam mieszane uczucia. Bo niby to pewien powrót do oryginału, ale co mnie niezbyt przekonało do tego filmu to końcówka. Ta opowieść powinna się właśnie skończyć na 3-ce, ponieważ wszystko ma swój koniec jak i początek (chociaż niektórzy twierdzą, że nie ma ani początku, a co za tym idzie końca). Niektórych rzeczy nie powinno się ruszać... tzn. rozumiem, że świat ewoluuje, albo przynajmniej tak nam się zdaje i ciągle coś jest ulepszane, poprawiane itp. Moim zdaniem jednak jest tak, że jak się za dużo majstruje przy czymś to można narobić więcej szkody niż pożytku (z własnego doświadczenia wiem :)