O ile pamięć nie płata mi figla, to był pierwszy film, na jakim byłam w kinie. Miałam 5 albo 6 lat i zabrał mnie tata. Bałam się tak bardzo, że zasłaniałam oczy rękami, a tata kazał mi przestać się wygłupiać i patrzeć. To było okrutne, ale dziś wcale nie żałuję.
Od tamtej pory widziałam Obcego wielką ilość razy a teraz, po dużej przerwie, stwierdzić muszę, że ten film naprawdę i nadal jest rewelacyjny. I choć znam każdą scenę na pamięć, więc zaskakiwana nie jestem, potrafię sobie wyobrazić, jakie wrażenie musi robić na tych, co "po raz pierwszy". I jak bardzo muszą się bać.
Świetne, mądre kino, wcale nie tylko rozrywkowe, film z niesamowitym, gęstym klimatem. I cudowna Sigourney Weaver jako Ripley - jedna z moich najulubieńszych Bohaterek.
no sam obcy jest przepiękny no i ta słynna scena, gdy obcy wychodzi z brzucha - zapada w pamięć.
choć ja to na kasecie video oglądałem mając mniej więcej 11 lat.
Twój tata zabrał do kina na "Aliena" sześcioletnie dziecko? Wiesz, że tym traumatycznym przeżyciem mógł uszkodzić Ci psychikę na wiele lat? Ciesz się, że jesteś zdrowa. Poza tym, co to było za kino, że wpuścili go na seans z takim małym dzieckiem? O ile pamiętam, sam miałem problemy z wejściem na to do kina, a miałem wtedy lat 14. Kazali przyjść z kimś dorosłym. Bardzo nieodpowiedzialne to było z jego strony.
A kto powiedział, że jestem zdrowa? :P
Z dorosłą osobą do kina może wejść dziecko w każdym wieku. A rodzicom dziękuję, że zarazili mnie miłością do dobrego kina ;)
Twierdzisz, że można wejść z pięcioletnim dzieckiem np. na "Piłę 3D"? Rodzicom chwała, że zarazili Cię miłością do kina, co nie zmienia faktu, że pokazywanie takim małym bąkom tego typu filmów to niezbyt mądre poczynania.
Niektórych filmów , dajmy na to-omawianego , nie powinni również oglądać dorośli ;)
Ja pamiętam, jak będąc jeszcze we wczesnej podstawówce uparłem się, by oglądać "Obcego",mimo że mama mnie ostrzegała.Od małego interesowały mnie sci-fi, więc to było silniejsze ode mnie ;)
Do dziś pamiętam te nieprzespane noce ;P
Heh, miałem 12 lat jak poszedłem na to do kina ( miałem znajomego biletera ) - najbardziej się bałem podczas szukania kota przez Bretta :)
No to mamy podobne wspomnienia (rocznik 1972) - ze mną było dokładnie tak samo - tato zabrał mnie do kina bo zobaczył czarno-białe fotosy w gablocie przed kinem (szkoda że w dzisiejszych czasach już czegoś takiego nie ma) na których był statek kosmiczny i postaci w skafandrach - był przekonany że to taki "gwiezdne wojny" - nie spałem dobrych kilka nocy - film zapamiętałem i pokochałem podobnie jjak KINO na całe życie. Do Aliena i Alien wracam co jakiś czas - ostatnio przy okazji wydania Blu Ray (choć żałuję że musiałem dopłacić za 3 i 4 część w pakiecie, których nie trawię).
Pozdrawiam
Weaver to *bohaterka* mojego dzieciństwa. Może to nieco tłumaczy moje feministyczne podejście do wielu spraw (jestem facetem, żeby było przewrotniej). Film oglądałem jak miałem 7 lat (jestem rocznik 1986), natychmiast stałem się dożywotnim fanem, miałem sąsiada z mnóstwem VHSów - taka podręczna wideoteka i non-stop pożyczaliśmy od niego wszystkie części Obcego co jakiś czas. To naprawdę rzadki okaz filmu, który w tak wczesnym wieku fascynował człowieka, a po prawie 2 dekadach można w nim odkryć całkowicie inny i nowy rodzaj głębi, który pozostaje w Tobie na zawsze.