Naprawdę gdy zasiadałem przed ekran aby zacząć oglądać ten film, wyobrażałem sobie momenty z komiksów (pod tym samym tytułem) gdy predatorzy chcą wykraść matkę obcych z gniazda. Wspaniała wojna dwóch ras. Masa obcych i gromada predatorów. Mnóstwo krwi, laserów i emocji. Tak, tak właśnie sobie wyobrażałem ten film, że będzie wielka wojna. No cóż moje pragnienia okazały się bardzo płonne. To co obejżałem to zaledwie gromadka 3 predatorów (nie licząc statku) walczących z trochę większą gromadką alienów plus matka. Nie było rozmachu, nie było emocji, nie czuło się tej adrenaliny. Czyż nie o to chodzi w super produkcji? Czy tylko chodzi o wspaniałe efekty specjalne? Na co nie mogę nażekać, bo rzeczywiście tak jest. Lecz niestety dla mnie efekty to za mało! Chciałbym aby film był przynajmniej takiego pokroju gdy jeden z naukowców czytał hieroglify i zaczęła się odsłaniać historia piramidy. Zobaczyłem wtedy dużo predatorów walczących z hordami obcych! Tak powinno być! Alien vs. Predator to zawsze było odwieczne polowanie! Bardzo duże polowanie! A to co zobaczyłem w filmie to była majówka predatorów do piramidy plus niezdarni ludzie z których zawsze musi wyłonić się jakiś bohater. Musiało trafić na panią przewodnik żeby ukazać że tylko ona przez swoje doświadczenie była najlepsza. Nie podobało mi się to, że ten predator ją tak szybko zaakceptował! Czy jeden alien to wyczyn? Pamiętacie pamiętny komiks z 1993roku? Tam była taka dziewczyna Mahiko zabiła matkę obcych i została za to przyjęta do klanu predatorów. Też bym ją przyjął bo zabicie matki to jest wyczyn. Ale nie zabicie jednego aliena! Została zaburzona w tym filmie cała legenda o Predatorach i Alienach. Bardzo się nie zawiodłem bo kocham Alien vs. Predator! Ale jednak dla takiego człowieka jak ja to było bardzo skromne jak na superprodukcje. Teraz to mogę nazwać bardzo dobrym filmem i stawiam 8 z samego sentymentu.