Co prawda myślałem, że gorszego filmu z Obcym i Preatorem niż AVP już nie zobaczymy, ale kiedy zobaczyłem AVP-R okazało się, że film Andersona wcale nie był aż taki zły - zły owszem, ale do dna trochę mu brakowało, w sumie był tu o wiele lepszy scenariusz niż w seuqelu, fabuła jest ciekawsza, występuje cos takiego jak stopniowanie napięcia, akcja się jako tako rozwija, niestety występujące co chwile bzdury nie pozwalają się filmem cieszyć, ale ten film jeszcze da sie obejrzeć, w przeciwieństwie do ścierwa zapodanego fanom przez braci Strause.
O ile pierwszy AVP zbliżył sie tylko do poziomu dna, to drugi film z tej serii zarył w nie z impetem. Aż strach pomyśleć jaka będzie trójka XD
He he - trójka odgarnie muł, wyjrzy, "o kurde, Australia" :P
Do tej pory film Andersona na tyle urośnie w swojej klasie, że ten i ów będzie go z rozczuleniem wspominał, a dla sporej grupki będzie już niemal kultowy. W tym samym czasie bracia Strause po raz pierwszy swobodnie wyjrzą na ulicę nie narażając się przy tym na celnie bite charki i soczyste "wypierdalaje" - gdyż ich dzieło okaże się "wcale znośne" :P
Ja z kolei uważam, że jest odwrotnie - co prawda oba filmy są beznadziejnie żałosne, ale dwójka jest minimalnie lepsza niż jedynka.
Na pewno każdy zarzut, jaki można skierować pod adresem AvP2, dotyczy też jedynki.
Że głupia fabuła - w jedynce też była głupia, durna kompletnie i bez sensu.
Że żałosna gra aktorska - przecież w jedynce też taka była, mało tego, postacie były równie wyraziste (czyli wcale) i równie żywotne (czyli ginęły po kwadransie filmu), jak w dwójce.
Że mieszanie z błotem i Aliena i Predatora - w pierwszej części tego również nie brakowało.
To samo dotyczy na przykład oprawy muzycznej. Efekty specjalne stoją również na podobnym poziomie. A scenariusz w obu filmach jest taką samą żałosną amatorszczyzną.
Jednak różnica - przynajmniej w moim wypadku - polega na tym, że choć AvP2 miał wszystkie możliwe wady, którymi mógł się "pochwalić" jego poprzednik, to jednak nie był aż tak śmiertelnie nudny. Zwłaszcza kilka akcji z udziałem Predatora oglądało się w miarę przyjemnie.
"Że głupia fabuła - w jedynce też była głupia, durna kompletnie i bez sensu."
Owszem, ale była przynajmniej zbudowana trzymając się pewnych zasad, które przy odrobinie szczęscia i umiejętności pozwalają uzyskać dobry efekt, tu się nie udało, ale przynajmniej się starali. W AVP-R nie ma nawet śladu po tych staraniach.
"Że żałosna gra aktorska - przecież w jedynce też taka była, mało tego, postacie były równie wyraziste (czyli wcale) i równie żywotne (czyli ginęły po kwadransie filmu), jak w dwójce."
Owszem. Ale jedynka miała Lance Henriksena, a gośc mimo że jego kariera filmowa się stoczyła, to jednak mimo to zostawia daleko w tyle całą tą aktorską chołotę tak z pierwszej jak i drugiej części AVP.
I dlatego moja ocena jest obecnie taka:
AVP - 2/10
AVP-R - 1/10
"Owszem, ale była przynajmniej zbudowana trzymając się pewnych zasad"
Moim zdaniem była raczej zbudowana tak, jakby scenarzysta był zdrowo naćpany - piramida pod lodem?
"Owszem. Ale jedynka miała Lance Henriksena, a gośc mimo że jego kariera filmowa się stoczyła, to jednak mimo to zostawia daleko w tyle całą tą aktorską chołotę tak z pierwszej jak i drugiej części AVP"
Jeden Henriksen, grający postać, która pada trupem po kwadransie filmu, nie czyni wiosny.
Napiszcie coś o głównych bohaterach tych opowieści a nie ciągle skupiacie się na ludziach :/
Obcy - w jedynce nie są wcale takie groźne, w dodatku często komputerowe i jakieś takie...nijakie. W dwójce jest już dużo lepiej - Cameronskie stworki są dużo skuteczniejsze i nie komputerowe. Predalien gdzie się tylko pojawiał było (dla ludzi) beznadziejnie - strach i rzeźnia. Dodatkowo dźwięki jakie wydają Obcy jest w końcu taki jaki powinien być. Olbrzymi plus za jatkę w szpitalu - tacy powinni być prawdziwi Obcy.
Predator - w jedynce ociężałe czołgi, mało skuteczne (oprócz Scar'a) nastolatki :/ W dwójce natomiast mamy Łowcę z krwi i kości, lepszy onawet od tego z Predatora 2. Dodatkowy plus za pokazanie ich planety.
Odnośnie Obcych i Łowców wygrywa ZDECYDOWANIE część druga. Także to jest moje zdanie. Przekonajcie mnie jeżeli jest inaczej.
"Obcy - w jedynce nie są wcale takie groźne"
Tja, co prawda jeden zdjął dwóch Predatorów (choć to żałosny absurd), ale co tam.
"W dwójce jest już dużo lepiej - Cameronskie stworki są dużo skuteczniejsze i nie komputerowe"
W wyrzynaniu ludzi wcale nie zyskały od pierwszej części, a co do Predzia to już sobie z nim dać rady nie mogą - pozbawione więc logiki jest stwierdzenie, że są skuteczniejsze.
Widzę też, że jak przystało na prawdziwego konesera, wiesz, komu przypisać stworzenie Obcego (dla niekumatych - to była ironia).
"Olbrzymi plus za jatkę w szpitalu"
Gdybym chciał oglądać takie kretyńskie sceny, odpaliłbym sobie któryś z filmów z Jasonem Vorheesem. A w filmie sygnowanym Alienem i Predatorem nie mam zamiaru tolerować takiej profanacji i takich żałośnie porąbanych pomysłów w stylu "całusa" Predaliena. Nie było to ani straszne, ani specjalnie szokujące, tylko po prostu durne. Na widok tej sceny wybuchnąłem radosnym śmiechem.
"w jedynce ociężałe czołgi, mało skuteczne (oprócz Scar'a) nastolatki"
Z tym jestem w stanie się zgodzić.
"W dwójce natomiast mamy Łowcę z krwi i kości"
Który nie umie walczyć inaczej, niż z użyciem plasmacastera, w walce kontaktowej jest totalnym łamagą, a jakby tego było mało, jego zachowanie jest pozbawione logiki. W jednych scenach usuwa ślady, w innych nie. Nie ma dla niego znaczenia, czy dany człowiek jest uzbrojony, czy bezbronny. Do tego na przemian daje dowody profesjonalizmu (ale nie "mistrzostwa") oraz żałosnej amatorki, np. kiedy bez trudu daje się podejść Obcemu i zrzucić z pomostu.
"lepszy onawet od tego z Predatora 2"
Bez komentarza...
"Przekonajcie mnie jeżeli jest inaczej"
To ja już wolę próbować wyciskać wodę z kamienia.
Bo już wielokrotnie udowadniałeś, że do ciebie nic nie dociera, a rozmowy z tobą prowadzą donikąd i szybko przeradzają się we wzajemne plucie.
Stawiam pół dolca, że również odpowiedź na ten post będzie się roić od wyzwisk i złośliwości.
Nieeee, nie będę dyskuyował już z kimś, kto tych filmów po prostu nie rozumie...
adios
"Nieeee, nie będę dyskuyował już z kimś, kto tych filmów po prostu nie rozumie..."
To żeś mnie zagiął, pierwsze, co mi się na myśl nasuwa, to
BUHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!
Bo, jak powszechnie wiadomo, AvP to przecież film głęboki i psychologiczny, tudzież tonący w symbolice - a ja zwyczajnie nie mam dość rozumku, żeby go zrozumieć...
"Filmów nie rozumiesz" - niezły pseudoargument w sytuacji, kiedy owymi filmami są durne rzeźnie, w dodatku nudne.
"Widzę też, że jak przystało na prawdziwego konesera, wiesz, komu przypisać stworzenie Obcego (dla niekumatych - to była ironia)."
Tylko, że tu akurat użytkownik ma rację. Ksenomorfy z AVP-R były w typie Camerońskim - z charakterystycznym, a nieobecnym u Gigera, żebrowaniem główki.
Ja preferuję czysty styl Gigera. :)
Ślepy jestem do kwadratu. :] Wypowiedź jednak tyczyła się tych z dwójki. Oj chyba muszę nad umysłem zapanować, bom rozkojarzony jak seksoholoik na orgii.
"Przekonajcie mnie jeżeli jest inaczej."
Po cholerę się wysilać i wypisywać argumenty jak potem się okaże że napiszesz "nie będę dyskutował bo się nie znacie i nie rozumiecie tych filmów" co jest przykrywką do tego co myślisz naprawdę czyli "nie będę z wami dyskutował bo nie mam argumentów i dyskutować nie potrafię" XD
"co jest przykrywką do tego co myślisz naprawdę"
Maximus myśli? Uhuuuu, Gieferg, ty pochlebco :).
Ta część miała potencjał - niezły pomysł na film i stopniowanie napięcia, dobre, równe proporcje w skuteczności zabijania między rasami, oraz dobre zdjęcia walk. Niestety zawiodła realizacja, nijakie, zbyt szybko uśmiercane postaci oraz scena finałowa nie pasująca do sloganu reklamowego.
Requiem ma bardzo dobry brutalny i mroczny charakter, przez co o wiele lepiej się starcie bestii ogląda. Tym razem jednak zawiodło wszystko inne. Nawet bestie zostały zmarnowane przez nierówne proporcje sił (ksenomorfy) i nielogiczne postępowanie połączone z mierną skutecznością technik strzelniczych (łowca). Przynajmniej ma ciekawsze nawiązania do oryginałów.
Reasumując oba filmy "AVP" są kiepskie, tyle że pierwsza część chciała być czymś więcej niż prymitywnym zaspokojeniem potrzeb, a dwójka już się na mydlenie oczu nie siliła. I tak oba filmy wyszły do obejrzenia na raz.