Pomysł na zrobienie filmu z Predatorem i Obcym od początku wydawał mi się trudny do zrealizowania. Jeśli już ktoś miał się za niego zabrać, to powinien nim być reżyser z wizją, talentem i pomysłami. A takim zapewne twórcą nie jest Paul Anderson. Kiedy dowiedziałem się, że to on wyrezyseruje "AvP", moje zainteresowanie tym obrazem drastycznie zmalało. Obejrzałem film bez większych oczekiwań, więc trudno powiedzieć, abym był wkurzony jego marnym poziomem. Ale po seansie i tak miałem żal, że za tak ciekawy obraz wziął się podrzędny wyrobnik i fan gier komputerowych a nie jakiś zdolny gość z konkretnymi pomysłami. Film okazał się oczywiście słabiutki, nielogiczny (zwłaszcza założenie, że Predatorzy zaatakowali ziemię kilka tysięcy lat temu i kazali ludziom składać ofiary) i kompletnie niewciągający. Kilka scen walk obu gatunków kosmitów też nie zachwyca. Fani Obcego i Predatora powinni być obrażeni na twórców tego gniota, że ci w tak bezczelny sposób chcieli zarobić na ukochanych przez tych pierwszych bohaterach. Zaś o reakcji fanów bardziej ambitnego science-fiction wolę w ogóle nie wspominać. Bo też i pierwszy "Obcy" był kamieniem milowym w tym gatunku, choć bardzo inteligentnym filmem on również nie był, ale miał to, czego "AvP" brakuje; styl, wizualną perfekcję, grozę i świetnych aktorów. A tego supernowoczesne efekty CGI nie są w stanie nadrobić.