James Mason jako niegdyś wzięty adwokat, który zatapia w alkoholu smutki po rozstaniu z żoną. Mieszka w wielkim, ale zapuszczonym domu wraz z córką, która nim pogardza. Pewnego razu zostaje tam zastrzelony znajomy dziewczyny, a podejrzenie pada na jej chłopaka. Ojciec ulega błaganiom córki i podejmuje się jego obrony.
W opisie brzmi to lepiej, niż wypadło w rzeczywistości. Film po prostu nie wciąga - mimo przyzwoitej gry Masona, piosenki nagranej specjalnie do filmu przez The Animals i paru smaczków z epoki. Całość sprawia wrażenie, jakby została wzięta w jeden wielki cudzysłów umowności, a finał jest nijaki.