Bardzo lubię filmy o egzorcyzmach, o opętaniach, które naprawdę mogą przydarzyć się ludziom (chociaż uważam, że nie wszystkie rzeczone sytuacje to nawiedzenia złego ducha). Byłem pod wielkim wrażeniem „Egzorcysty” czy „Egzorcyzmów Emily Rose”. Jeszcze dzisiaj pamiętam jak budziłem się kilka dni po obejrzeniu tego drugiego obrazu o złowieszczej godzinie 3:00 w nocy (sic!). Pomimo tego, że film „Egzorcyzmy Emily…” ma świetny klimat nie lubię go, bo mnie prawdziwie straszy…
Czy będę się budził o 3:07 po dzisiejszej seansie „Obecności” – nie sądzę. Dlaczego? Tłumaczę: Film jest dobry aktorsko i reżysersko, ale scenariusz jest przewidywalny , a afekty zapożyczone. W filmie pojawia się śmieszny synkretyzm, poprzez nagromadzenie środków grozy, która to łączy się z karykaturalnością, co nie daje dobrego efektu. Poza tym jest miejscami przegadany, propagandowy i – jeśli to film na faktach – naciągany. Za dobrą pracę reżyserską i grę aktorską oraz kilka naprawdę dobrych scen, które mnie przestraszyły, a… i za charakteryzację daję 7/10 – chociaż liczyłem na coś więcej.
DO wybitnych koneserów kina nie należę, ale Zgadzam się. Również uwielbiam horrory tego typu, na faktach i demonach - szczególnie Emily Rose jest moim ulubionym, wybitnym i smutnym horrorem. A co do Obecności - sugerowałem się opinią ludzi( która mnie bardzo zdziwiła, bo przewaznie kazdy na filmwebie wszystko skresla) i liczyłem na coś wiecęj. Niektórzy pisali, ze jest podobny do Emily i to mne najbardziej skusiło. Moze troszke się rozczarowałem przez to nastawienie, ale film polecam chociażby przez ciekawą historię, dobry klimat. Ma byc sequel, więc czekam na dalszy ciąg;)