"Każdy z nas lubi się bać". Ta stara maksyma przeszywa moje myśli ilekroć zabieram się do
obejrzenia filmu z gatunku "horror". Czy "Obecność" faktycznie wnosi coś wartościowego do
kina grozy? Czy jest godnym polecenia horrorem, który rzeczywiście w jakikolwiek sposób
pozostawi na nas krwawy (w pozytywnym znaczeniu) ślad? Niestety nie i to jest jedyne
wyrażenie, od którego zacząć mogę swoją recenzję. Oglądając współczesne horrory zwykłem
je porównywać do tych, które obejrzałem i które mocno zaznaczyły się w kanonach klasyki.
Podobno nie powinno się zestawiać se sobą analogizmów odseparowanych od siebie
mgiełką dekad. Podobno, bo jest to zdecydowanie tylko utarta zasada, którą tylko głupiec
mógłby się kierować. Zanim zabrałem się na dobre za "Obecność" usłyszałem masę
pozytywnych opinii na temat tego filmu. Czytając fabułę nie do końca wierzyłem w faktyczny
sukces, jaki film osiągnął, pomimo tego, że jakimś wielkim wydarzeniem kinowym on nie był.
Promocja dosyć lakoniczna i choć drakońskich opinii na jego temat nie było, jego "szemrany"
sukces zmusił mnie poniekąd do obejrzenia tegoż obrazu.
Gdy upływały pierwsze minuty zacząłem się zastanawiać czy już gdzieś nie widziałem
podobnego filmu. Pamięć mnie nie myliła, gdyż, jak się okazało, podobny przebieg miał
"Amityville", remake z Ryanem Reynoldsem, który zostawił spory niesmak w filmowych
gustach. Jak się okazało, nie musiałem być prorokiem, żeby przyznać sobie rację. Film czerpie
niesamowicie dużo z poprzednich produkcji o podobnym klimacie. Widziałem wiele
elementów ze starego dobrego "Ducha", ale także wielkiego klasyka, jakim do dziś pozostaje
pierwszy "Egzorcysta" (o analogii do Amityville już wspomniałem). Nie trudno się domyślić, że
horror, w którym przewodnią rolę pełni jakiś niematerialny byt, raczej nie zaskoczy świeżym
pomysłem. "Obecność", oprócz tego że jest sztampową historią, wykorzystuje sprawdzone i
nieumiejętne już straszaki. Chwila ciszy, samotny spacer bohaterki/bohatera i już wiemy, że za
chwilę pojawi się widmo ociekające śluzem, ukazujące szereg pożółkłych zębów, które po
chwili warczenia zniknie w zastałym powietrzu starego domostwa. Sytuacji takich było
naprawdę wiele. Aktorzy wybitną grą się nie popisali. W zasadzie wszyscy biegali w kółko
tworząc na ekranie sztuczny chaos, który odstrasza wymagającego widza. Początek, przebieg i
końcówka niesamowicie przewidywalne. Ścieżka dźwiękowa zaskoczyć też nie może albowiem
została powielona w tak perfidny sposób, że aż nie można w to uwierzyć. Zachowania
bohaterów są czasami aż tak absurdalne, że wręcz rażą po oczach- kiedy żonę Rogera Perrona
opętuje demon, mężczyzna zachowuje się tak, jakby jego kobieta miała co najwyżej anginę.
Lekkie zaskoczenie, udawane przejęcie, po czym całkowity miszmasz emocji (niestety niezbyt
prawdziwie ukazanych). Absurdów jest sporo, ale dobrych cech kilka też wychwyciłem.
Rewelacyjnie został przedstawiony klimat lat 70tych. Charakteryzacja tego okresu została
przedstawiona perfekcyjnie (co ciężko było uzyskać twórcom w filmach, które poruszały ten
czas w filmach). Zdjęcia są równie dobrze wykonane, a gra świateł i barw na ekranie może
faktycznie cieszyć oczy.
Podsumowując, "Obecność" jest filmem, który przez konsumentów nie został chyba do końca
trafnie oceniony. O gustach się nie dyskutuje, to fakt, ale taka ocena jest moim zdaniem zbyt
wysoka, bowiem sam film jest tylko zespoleniem elementów, który już były wykorzystane i to
wielokrotnie. Na siłę już starałem się doszukać czegoś oryginalnego, ale niestety nie mogłem
tego znaleźć. Mam nadzieję jednak, że era horrorów przeminęła tylko chwilowo i za jakiś czas
odzyska swój renesans, by znów móc straszyć i pozwalać cieszyć się "pięknem" grozy, bo
przecież... Każdy z nas lubi się bać. Pozdrawiam.
Wiesz patrząc na twój punkt widzenia do można powiedzieć, że "Duch" to również szmira, a nie klasyka bo motyw był ograny. Można w zasadzie powiedzieć, że klasyka horrorów kończy się na latach 50 bo potem powielano już tylko wcześniejsze schematy, tak samo można powiedzieć też o literaturze i muzyce. Jak dla mnie horror ma być straszny, a nie ma wymyślać nowych konwencji bo to nie jest jego główną rolą. Jak byłem na "Obecności" to cała sala krzyczała ze strachu, ja tez się parę razy porządnie przestraszyłem. To odpowiedz sobie na pytanie: To ty się mylisz? Czy mylą się wszyscy. "Obecność" jest naprawdę dobrym straszakiem. Wracając do twojej recenzji to proszę cię nie używaj zwrotów, które nie istnieją bo to poważnie przeszkadza w odbiorze treści. Istnieje związek frazeologiczny drakońskie prawo, ale nie drakońska opinia.
Pozdrawiam
Rozumiem i szanuję opinię :). Każdy ma prawo mieć swoje zdanie, tak ja napisałem, subiektywna recenzja, to wszystko. Związek frazeologiczny "drakońskie prawo" znam, "drakońskie opinie" to wg mnie opinie surowe i nie ograniczam się do wyrażeń, które już są, wolę nazywać pewne rzeczy według mojego uznania, to nic złego. Pozdrawiam.