Film, nad którym rozpływają się tłumy. Obejrzałem i... cóż.
Klimat filmu jest naprawdę bardzo dobry - i tutaj zachwyt się kończy. Mam jednak wrażenie, że miał być o co najmniej pół godziny dłuższy. Szereg wątków, które zostały rozpoczęte i pozostawione niewyjaśnione albo "wyjaśniono" ją jednym zdaniem. Przykłady? Bardzo proszę :
- lunatykująca dziewczynka, którą ujęto na zdjęciu jak była prowadzona przez "coś". Wszystko super, ale nie wiemy co to było (można się domyślać, że chłopiec, który chował się w szafie gdy się bał). Potencjał ciekawego wątku praktycznie zmarnowano.
- chłopiec, tajemniczy "kolega" najmłodszej z dziewczynek. Wątek rozpoczęty, obiecująco się rozwijający i... umarł, tak po prostu. W ogóle go nie dociągnięto pomimo tego, że w pewnym momencie był motorem napędowym klimatu. Szkoda.
- wątek Lorraine Warren co do tego, co zobaczyła podczas poprzedniego egzorcyzmu. Kilkukrotnie przewijało się stwierdzenie "nie chcę, żeby TO znów się wydarzyło", mąż usilnie ją przed "TYM" chronił, dowiedzieliśmy się, że miało TO miejsce podczas innego egzorcyzmu, ale mąż nie chce jej pytać o to, co zobaczyła i.... koniec wątku. Co do diabła?! Kolejny motor napędowy klimatu tego filmu, wątek pięknie uzupełniający fabułę umiera w trakcie filmu i pozostaje niezamknięty.
- Ptaki. Skąd się wzięły? Dlaczego akurat gołębie ciągnęły do ducha i dlaczego bezmyślnie uderzały w dom od samego początku? Zero wyjaśnienia. Zero.
Takich drobiazgów jest jeszcze, niestety, kilka. Sprawnie poprowadzony główny wątek filmu był całkiem niezły ale sztampowy do bólu, a to, co miało stanowić dodatkowy smaczek i wybić ten film z szarości banałów gatunku zostało całkowicie zlane.
Czuję ogromny niedosyt po tym filmie.