Ten film jest przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby. Motyw przeprowadzki do nawiedzonego
domu był już poruszany multum razy. Pierwsza połowa nawet trzyma w napięciu i dobrze się to
ogląda, później staje się strasznie przewidywalny aż do mega banalnego zakonczenia rodem z
hollywood. Brakowało tylko napisu "i żyli długo i szczęśliwie". Co z resztą duchów??? Pozbyli
się jednego i koniec, a podobno było ich tam mnóstwo. Dodatkowy niesmak za informację na
początku, że film oparty na faktach. Może i był oparty, ale to oparcie było bardzo słabe. Może
gdyby oceniać w kategorii horrory ostatnich lat to faktycznie można przyznać, że taki zły nie jest,
jednak ja oceniam filmy ogólnie niezależnie od gatunku czy czasu powstania więc wg mnie
zasługuje na 5 gwiazdek. Polecam "Lśnienie", tematyka ta sama i mimo braku nowoczesnych
efektów film jest dobry i dopracowany w przeciwieństwie do tego tu.
To wszystko zależy od nastawienia, myślę że twoje mogło być porostu złe, to nic złego! mojego znajomego też nie zachwycił ten film tak jak mnie, za to inny film który oglądałem i był dla mnie średni on uważna za arcydzieło, czasem jest tak z horrorami
ok, złe nastawienie faktycznie mogło zaniżyć moją ocenę filmu, ale pozostają fakty: przeciętne aktorstwo, schematyczność, zero oryginalności, niedokończone wątki, brak logiki i mnóstwo zapożyczeń z innych filmów. Jeśli ktoś chce obejrzeć "Lśnienie" bo jeszcze nie widział to niech dalej nie czyta. Otóż jest to historia rodziny, która wprowadza się do hotelu, w którym wiele lat temu działy się makabryczne rzeczy. Ojciec rodziny grany przez Jacka Nicholsona zostaje opętany przez duchy, które zmuszają go do zabicia rodziny. Brzmi znajomo? To nie jedyny film, który wykorzystali twórcy "obecności" jednak ten najlepiej pamiętam więc o nim piszę. Filmów o egzorcyzmach też było wiele. Jak go oglądałem nie zobaczyłem nic czego już bym nie widział. On naprawdę nie zasługuje na zachwyty. Rozumiem, ze komuś mógł się podobać, są różne gusta, ale bądźmy choć trochę obiektywni.
było wiele takich filmów i bedzie wiele, nie oszukujmy sie. mi sie np podobał, wkręciłem sie, trzyma w napięciu a co mi sie podobało to sposób straszenia, mianowicie jak juz wyskoczyl nam jakis szpetny potwór przed oczy to nie trwalo to sekunde jak to zwykle bywa, i bardziej mozna podskoczyc bo dostajemy wtedy odpowiedni dźwięk dla takiej sceny, tylko kontynuowano tą scene. z tym duchem to było tak ze to jeden byl zły, reszta była tam bo poprostu zgineła w tym domu, ja tak to rozumiem.
no pewnie że to było, a fabuła faktycznie nie wydaje się być szczególnie oryginalna, ale ciężko jej się tak naprawdę czepiać bo ona faktycznie była na podstawię prawdziwych zdarzeń, przynajmniej z opowieści Eda i Lorraine Warrenów którzy są światowej sławy specami w tych sprawach. Poza tym to nie pierwszy film oparty na ich "doświadczeniach" najsławniejszym jest chyba Amityville. Nie wiem czy to coś zmienia w twoich oczach, ale rozumiem cie bo masz sporo racji:)
ps; nie jestem filmoznawcą ale jak dla mnie aktorstwo było bez zarzutu, co do reszty mogę się zgodzić ale schematyczność i brak oryginalności mnie nie dziwi, bo większość tego typu filmów była inspirowana ich działalnością w końcu rozpoczęli swą karierę w latach 70tych
http://en.wikipedia.org/wiki/Ed_and_Lorraine_Warren
znaczy wiesz chodzi mi po prostu o to że fabuła dla mnie tutaj nie ma wiekszęgo znaczenia dla odbioru filmu pod najważniejszym względem: straszności, o ile takie slowo istnieje :) skoro oglądam horror to po to zeby mi podniosł lekko tętno, a akurat obecność sie swietnie sprawdza. a wtórnosc czy schematycznosc pomijam bo akurat zawsze motyw nawiedzonego domu mi sie podobał wiec nie mam nic do tej historii, za to wlasnie swietna realizacja jest kluczowa i dlatego jest on wedlug mnie dobry
jeszcze taka ciekawostka to jest prawdziwe zdjęcie filmowej lalki Anabelle:)
https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/1049026_497872666954806_2 020818034_o.jpg
Filmy z innych kategorii takich jak przygodowe czy komedie również bardzo często mają powielany schemat i jedne są dobre, a inne nie. Zapewne większość odczuć opiera się na tym co już wcześniej się widziało i spodobało. Inaczej odbiera się film w kinie, a inaczej w domu. Wtedy jest zupełnie inna percepcja. Jeśli chodzi o sam motyw opętania i egzorcyzmu w moim osobistym i subiektywnym odczuciu wypadł znacznie lepiej niż np, w "Ostatnim egzorcyzmie" czy "Księdzu". Oczywiście nie przebije "Egzorcyzmów Emily Rose". Jak dla mnie plusem jest muzyka w filmie, która jednak w pewnym stopniu wprowadzała nastrój i niekiedy sprawiały, że pojawiały się ciarki. Nie mówię, że ten film jest mega super, ale nie przesadzajmy, nie jest też najgorszy (są gorsze np. "Pozwól mi wejść", 2010), ale oczywiście ile widzów tyle punktów odbiorów i ocen.
Owszem, nie jest najgorszy i nikt tutaj tak nie twierdzi.
W takim razie każdemu filmowi, który nie jest najgorszy dajesz 10? To ile dajesz dobrym filmom? 30?
Przypominam, że 10 oznacza arcydzieło. Taką ocenę powinno dawać się tylko filmom, które są według nas idealne, w których nic byśmy nie zmienili.
Nie, nie każdemu filmowi daję 10 to raz, a dwa pisałam o osobistym i subiektywnym odbiorze. W porównaniu z innymi horrorami, które widziałam to tak, oceniłam je jako arcydzieło.
Ok, ale sama piszesz tak jakby był słaby. Nawet wymieniasz przykłady gorszych filmów żeby udowodnić, że ten nie jest najgorszy.
Przeczytałam jeszcze raz swoje wypowiedzi i faktycznie mogłeś odebrać inaczej moją wypowiedź, niż miałam na myśli. Przykłady filmów (cóż wychodzę z założenia, że dany argument powinien byc poparty obrazującym przykładem ;)) podałam dla uchwycenia różnicy miedzy wszystkimi tymi filmami, które opierają się na tym samym motywie. I bądź co bądź owe różnice są zauważalne.
Tak z innej beczki... Odnośnie cyt., "przeciętne aktorstwo, schematyczność, zero oryginalności, niedokończone wątki, brak logiki i mnóstwo zapożyczeń z innych filmów." To co napisałeś w obecnych czasach jest domeną każdego gatunku filmowego i niestety wkrada również się to do książek. Ale wracając do cytatu, w każdej kwestii są dwie strony medalu: jedna scenariusz jest kiepski, więc przeznaczony jest niski budżet, w rezultacie aktorzy są jacy są; scenariusz jest dobry, ale ktoś przyznaje na niego( z jakiś tam swoich pobudek) mało pieniędzy, wyniku czego potencjalny film staje się przeciętny, są też filmy, które od samego początku zwiastują sukces- i część z nich się potwierdza a część nie. Dlaczego? to proste jedne przypadają w gusta widzów inne nie. A teraz druga strona medalu: nie oszukujmy się większość ludzi staje się coraz mniej wymagająca i pod tą część publiczności powstają filmy. Na ambitnym filmie producenci nie zarobią tyle co na produkcji komercyjnej. Dlatego oryginalne i potencjalne ciekawe filmy przegrają z tym co lekkie i nie wymagające, które stanowią rozrywkę dla zaganianego, zmęczonego szarego człowieka. I tak samo jest z wydaniem książki: wydawnictwo nie wyda książki przeciętnego,nikomu nieznanego jakiegoś pana Bratka, której fabuła byłaby naprawdę interesująca, jak mogą wydać beznadziejną książkę tylko dlatego, że jest autorstwa znanego/-ej celebryty/-ki.
To wszystko prawda, ja jednak nadal jestem bardziej wymagającym widzem i bardzo mi się taka sytuacja nie podoba. Na szczęście są jeszcze wyjątki i raz na jakiś czas pojawia się naprawdę dobry film. Nie wszyscy producenci patrzą tylko na pieniądze, niektórzy próbują pogodzić zyski ze zrobieniem czegoś wartościowego. Większość nowych filmów opiera się na starych schematach ale te horrory to już przesada. Nic, kompletnie nic nie wprowadzają własnego, dosłownie wszystko jest zerżnięte. To film zrobiony ze 100%owym nastawieniem na pieniądze. Twórcom nawet przez myśl nie przeszło, że mogą zrobić coś większego, wartościowszego, wprowadzającego cokolwiek do filmowego świata.
Zawsze się znajdą wyjątki (co wpływa na pozytyw),ale niestety nie zmienia to faktu, że jest ich mało. I obawiam się, że ci producenci, którzy stawiają na coś lepszego, bardziej wartościowego z biegiem czasu zostaną wyparci...albo takie filmy będą pojawiać się rzadziej niż raz na jakiś czas
Nie pokazał niczego nowego to prawda ale na tle dzisiejszych horrorów się wyróżnia.To była po prostu historia jakich wiele ale porządnie zrobiona, były efekty było trochę klimatu, był demon, można też poczuć lekki dreszczyk i czego chcieć więcej?
jestem dokładnie tego samego zdania! dawno nikt nie zrobił horroru tak dobrze zrobnionego
Horror nie musi być innowacyjny, by był dobry, nie potrzebnie się czepiasz tematyki. Gdybyś oglądał film uważniej to byś wiedział, że ten duch był jedynym zagrożeniem dla rodziny, Ed o tym wspominał. Brak logiki, niby gdzie!?
Brak logiki, owszem.
1.Medium mówi do opętanej; "weź się stara ogarnij, na plaży było cudownie" i w ten sposób opętana staje się sobą.
2.Egzorcyzmy nie są jednorazowym zabiegiem, trwają długo, miesiącami, a nawet latami i są podzielone na różne części.Co za tym idzie;
a) nie wejdziesz, pokropisz i zniknie.
b) trzeba lata doświadczeń, a cały Edek Worren sam nigdy ich nie odprawiał. Sam mówił "nie mam uprawnień, nie znam się, byłem tylko obserwatorem". Zupełnie jakbym ja zaczął brać udział w skokach narciarskich, bo widziałem kilka skoków. Więc tutaj brak logiki, ponieważ albo jego powinno opętać, albo pani Perron powinna zginąć w skutek złego egzorcyzmu.
3.CUDOWNE UZDROWIENIE! Laska za siniaczona, niby się egzorcyzm udał, wychodzi na słoneczko i siniaki jej znikają. Padło wówczas ode mnie pytanie, "może nie miała niedoboru żelaza, ani nie było to opętanie, a tylko za mało siedziała na słońcu?".
4. Pani Warren spadła ze strychu wprost do piwnicy i ni jej się nie stało, a jedynie się troszkę zakurzyła. Jednak tutaj scena z zapłakaną panią z nożem i wisielcem, była spoko.
Oczywiście nie komentując już dziwnych rzeczy na szafach, które skaczą na domowników (zapewne ta scena miała być straszna, a śmieszyła).
Reasumując; film zapowiadał się obiecująco, ale oczywiście musiano popsuć końcówkę (przewidywalna, nudna do bólu, wręcz absurdalna). Chyba reżyser nie miał na nią pomysłu i bezczelnie ją uciął, karmiąc widzów "grozą" znaną z lat 80 i 90.
Hm.. Faktycznie można się zgadzać z niektórymi niedociągnięciami, zwłaszcza tego ekspresowego skutecznego egzorcyzmu ... Ale może to tylko złagodzenie historii i chwila na odetchnięcie dla (amerykańskiego zwłaszcza) widza?
Co do upadku - to owszem, jest możliwe, że stało się niewiele, biorąc pod uwagę amortyzację drewnianej podłogi, czy tam się posypało, dokładnie nie pamiętam. Poza tym w razie szoku ludzie nawet nie odczuwają bólu lub nie zdają sobie sprawy z rozmiarów obrażeń (przykład: połamane żebra lub lekki wstrząs mózgu).
Ale szczerze mimo wszystko się zdziwiłam, że oceniłeś film na 7 przy tylu uwagach. Ja również dałam 7 i byłam naprawdę zadowolona, być może oczekiwałam o wiele mniej niż dostałam :)
Na ocenę wpływa także muzyka, gra świateł, otoczenie, wystrój, gra aktorska.
Film nie był też aż tak straszny, że mnie nudził. Wręcz mnie ciekawił, ale gdybym miał oceniać samą końcówkę i kilka tych scen o których pisałem, bez wahania dałbym 1. :)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Poltergeist
Dlatego śmiem twierdzić, że ten film tworzyła osoba, która nie ma zielonego pojęcia o ezoteryce i zjawiskach nadprzyrodzonych. Tak wiem, to brzmi, jakbym ja miał, ale nie do końca mam.
Co do 1 punktu, nie jest aż tak bardzo nie logiczny. Medium odwołała się do najpiękniejszego momentu jej życia, które można by potraktować jako pewnego rodzaju zakotwiczenie, które miało w niej wyzwolić siłę do walki ze złem. To ma sens.
Punkt 2 jestem w stanie przyznać tu rację, jednakże film jest filmem i raczej nie da się pokazać wszystkich etapów krok po kroku, chyba że byłby to dokument, ale nawet w nim nie wszystko zostałoby zawarte. Pomijając fakt, że taki film powstawał by lata.
Punkt 3 niedopatrzenie scenarzystów, to się zdarza i powinni popracować nad tego typu wpadkami.
Punk 1 jest nadal nielogiczny, gdyż osoba opętana nie włada nad swoim ciałem, ani nad stanem swego umysłu. Oczywiście, ma czasami przebłyski świadomości (wręcz powiedziałbym, że jest cały czas świadoma), jednak, nie może wpłynąc w żaden sposób na to co mówi, robi. Jest jakby obca w swoim ciele. Zatem chcesz mi powiedzeć, że w magiczny sposób przezwyciężyła swoją siłą woli ustrojstwo, które ją opętało? Niewykonalne. Pierwszy punk ściśle łączy się z drugim.
Nie. Chodzi o to, że siła może nie tyle samej świadomości, co podświadomości jest silnym bodźcem, jak wcześniej napisałam zakotwiczeniem, które może pobudzić do walki. Jasne od ręki to nie zadziała, ale teoretycznie zanim medium powołało się na to wspomnienie, kobieta została poddana egzorcyzmowi, który de facto w jakiś sposób osłabił złego ducha. Inną sprawa jest to, że wieloletni proces egzorcyzmów został hmm skrajnie skrócony. Więc właściwie wychodziłoby na to, że twórcy filmu przedstawili ten ostatni etap egzorcyzmów, pomijając wcześniejsze kroki. Więc z tego punktu widzenia podtrzymuję swoje zdanie, ze nie jest to aż tak bardzo nie logiczne. Wiadomo każdy wszystko odbiera inaczej.
Mimo iż rozumiem, co chcesz mi powiedzieć i rozumiem to, było to tak przedstawione w filmie, że mi się nie podobało. Cóż, gusty i guściki.
Dokładnie tak. Jak to się mówi: wszystkim się nie dogodzi. Ogólnie to dobrze, że jest kilka odmiennych punktów widzenia czy to przy filmie czy książce. Jest wtedy pole do dyskusji. Pozdrawiam.
Film jest przez wielu wychwalony z jednego prostego powodu- wciągu ostatnich kilku lat nie powstało nic lepszego. Rzeczywiście, Lśnienie jest o wiele lepszym filmem, ale zwróć uwagę, że to film z 80 roku. Minęło już ponad 30 lat, i ludzie by chcieli aby w końcu w kinach pojawił się jakiś dobry horror. Niekoniecznie jakiś odkrywczy, czy przełomowy jak Lśnienie, ale po prostu naprawdę solidnie wykonany horror, przy którym można się bać. Masz rację, że Obecność powiela mnóstwo schematów, ale robi to zdecydowanie lepiej niż większość (żeby nie mówić wszystkie) horror jakie powstały wciągu ostatnich 5 lat.
"Others" ma już 12 lat. Szmyrgiel pisał o ostatnich 5.
Mi bardzo podobała się "Mgła" z 2007 (nie mylić z "The Fog" z 2005). Bardzo mnie dziwi słaba ocena tego filmu. Dużo lepszy scenariusz od "Obecności". Jak go oglądałem byłem ciekaw co dalej się wydarzy, wciągnął mnie, a w "Obecności" tylko czekałem aż się skończy bo wszystkie sceny były strasznie przewidywalne. Oba filmy arcydziełami nie są, ale przepaść między nimi jest jak dla mnie ogromna.
Jakbym miał być upierdliwy toteż nie nie porównywał Mgły do Obecności, bo nie nie powstał w ciągu ostatnich 5 lat, ale niech Ci będzie ;) Wg mnie Obecność na pewno jest lepsza od takich ostatnio powstałych horrorów takich jak Kronika Opętania, Mama, Demony, Dom Snów czy Sinister. Wszystkie wymienione filmy były przerysowane, najbardziej w finale, również powielały znane schematy ale wg mnie gorzej niż Obecność, czasami nadużywały CGI i jump scenes. Jedynie Sinister jakoś się wybijał, ale liczba jump scenes przekraczały granice zdrowego rozsądku.
Ja widziałem tylko koreański oryginał i wolał bym, żeby tak pozostało. Nie przepadam za amerykańskimi remakeami.
W sumie racja, amerykańskie produkcje pełne są słabego kiczu, a na dodatek używanego "nieświadomie". No, chyba, że Tarantino, którego kicz jest świadomy, czy starych horroów ("Evil Dead", "Martwica mózgu", "Toksyczny Mściciel"). Po co psuć sobie opinię o danym tytule?