takich filmów, niech ludzie wiedzą że nie są sami, że zawsze jest ktoś kto pomoże, że zawsze jest ktoś kto ma bardziej przesrane niż ty, że zawsze jest ktoś komu ty możesz pomóc, że nigdy nie jesteś sam :)
wiem bo sam przez to przechodzę, moja podróż jeszcze się nie skończyła...
Film jak najbardziej trafił w mój gust. Nie dlatego, że fascynuje mnie owa tematyka, ale właśnie dlatego, że utożsamiam się z bohaterką. Cieszy mnie fakt, że tematy poruszane w filmie przestają być tematami tabu i swobodnie wychodzą na zewnątrz.
Mam nadzieję, że wytrzymasz całą swoją podróż.
Ja ci życzę,żebyś wyszedł ze swojego uzależnienia,bo każde uzależnienie zabija człowieka psychicznie i fizycznie. Ja zmagam się ze swoim już od 5 lat i nie potrafię wyjść. Wierzę,że w końcu mi się uda. Na razie jest tragicznie i ciężko. Po tak wielu straconych latach swojego życia mam straszną depresję,wielokrotne próby samobójcze za sobą,blizny na rękach jak bohaterka,bo podciąłem sobie żyły pewnego dnia,lecz nie umarłem,bo Jezus mnie ocalił. Próbowałem póżniej jeszcze kilka razy się zabić,ale za każdym razem nie mogłem umrzeć. Ostatni raz próbowałem otruć się gazem. W momencie jak pod kołdra zacząłem wciągać gaz do płuc to zacząłem od razu umierć,straciłem momentalnie czucie i władze w całym ciele. Zacząłęm umierać i nagle słyszałem bicie własnego serca od wewnątrz jak bym był w środku własnego ciała. Póżniej zacząłem słyszeć straszne dzwonienie w głowie.
Takie rzeczy przeżyli ludzie,którzy doświadczyli doświadczeń z pogranicza śmierci. Pamiętam,że przed tym jak zacząłem umierać i zesztywniało i znieruchomiało mi całe ciało to zdążyłem popatrzeć i złapać za medalik świętego Benedykta,który nosiłem od jakiegoś czasu. Nagle po dłuższym umieraniu wróciłem do świadomości i zacząłem oddychać i powróciła mi władza w ciele.
Po tym doświadczeniu czułem niesamowitą ekstazę w sercu i zapragnąłem żyć. Bóg naprawdę istnieje i wtedy uratował mi życie,oraz dał nowe życie.
Więc masz rację. Nigdy nie jesteś sam,bo istnieje ktoś kto kocha nas bardziej od naszych rodziców,żon,dzieci itd.
Jeśli macie problemy ze swoim życiem to oddajcie je Jezusowi tak jak ja uczyniłem,a On na pewno zmieni wasze życie.
Nigdy nie jesteś sam,bo Jezus jest z Tobą i z każdym nie ważne czy w Niego wierzysz czy nie,bo On wierzy w ciebie.
jeżeli jesteś na tyle silny i odważny aby wyznaczyć kierunek własnej śmierci i sam o niej decydować to spójrz na ile silniejszym możesz być wyznaczając kierunek własnego życia.
niech to co darowane w miłości wzrasta i umacnia Ciebie, z własnych porażek uczyń latarnię, która oświetla drogę innym, pamiętaj do puki żyjesz wygrywasz.
Bohaterowie naszych bajek nie istnieją, ulotne chwile szczęścia mijają, więc bądź bohaterem dla siebie, i jeszcze raz oświetlaj drogę takich jak my świat potrzebuje bardziej niż może nam się wydawać.
Proszę nie upadaj, wtedy i ja nie upadnę.
Mylisz się. Ja wtedy,gdy próbowałem się wielokrotnie zabić nie byłem silny,lecz słaby,oraz nie byłem odważny.lecz tchórzliwy. Byłem pieprzonym tchórzem,bo tylko pieprzony tchórz próbuje się zabić i odbiera sobie najcenniejszy dar jakim jest życie. Bóg nadał mi kierunek w moim życiu. Nawrócił mnie po około 15 latach,bo wcześniej to ostatni raz temu byłem w kościele na bierzmowaniu,nie licząc pogrzebów i ślubów na których musiałem być.
Możesz mi nie wierzyć,ale nie mogłem się zabić i nie mogłem popełnić samobójstwa,bo Bóg chciał,żebym żył. Bóg każdy o każdego człowieka,aż do jego śmierci. Ja miałem szczęście,że akurat Bóg nie chciał,żebym umarł.
Nadzieja istnieje zawsze,aż do ostatniego tchu,tylko trzeba po nią wyciągnąć rękę.