W filmie znajdziemy kilka wątków. Gdzieś w tle zaczepia o starą legendę i tradycje tajlandzkij miłości do słoni. Ukazuje barbażyństwo gangów już na współczesnej arenie, są momenty że czujemy sie uczestnikami wirtualnej gry komputerowej z wieloma poziomami do przejścia. Do żeczy jednak. Jest to historia mlodego taja wychowanego przez opiekuna słoni. Wzrasta wraz ze sloniem i na swój sposób nawiazuje sie między nimi nić przyjaźni. Pewnego dnia jednak Sloń zostaje brutalnie porwany wraz ze swoim młodym ginie słonica. Nasz bochater rusza do miasta aby slonia odbić. Tutaj dowiadujemy sie że jest wspaniałym wojownikiem walczącym chyba wieloma technikami walk wschodu co praktycznie awansuje go na niepokonanego mściciela. Myślę że sceny walki są w starciach pojedyńczych dość realistyczne ale wyobraźmy sobie walkę z piędziesięcioma wojownikami gdzie ranni ścielą się gęsto. Pojawiają się nawet siłacze potrafiący miotać młodym słoniem. No cóż jeśli lubimy trzask kości i podejdziemy do głównego wątku z pewną pobłażliwością to film jest całkiem sympatyczny