Nie będę analizował potencjalnych wad czy zalet tego filmu, już inni forumowicze to zrobili przede
mną, ale jedno sobie uświadomiłem po obejrzeniu tego filmu - w ogóle nie ruszyła mnie śmierć
głównych bohaterów. Nie wiem, czy to z powodu nadmiaru patosu, moich coraz wyżej wędrujących
brwi podczas gdy się turlali, obijali, krwawili i wpychali ziemię do ran, czy też z innego powodu. Już
bardziej było mi żal pilotów Chinooka, którzy zginęli próbując pomóc żołnierzom na dole za wszelką
cenę. Czy ktoś jeszcze ma takie odczucia jak ja?