...którzy powinni jeszcze żyć.
Ktoś powie że talibowie źli, zabijali amerykanów, ktoś inny powie że oni tylko bronili swojej ojczyzny. Wszystko to można sobie w d... wsadzić. Po co to wszystko?Jesteśmy ludźmi, wszyscy żyjemy na jednej planecie i nie potrafimy się dogadać. Wojny, zabójstwa, przestępstwa, kiedy to się skończy? Chyba dopiero wtedy, kiedy umrze ostatni człowiek.
Ja to co napisałeś nazywam "szlachetnym pitoleniem". Mówienie takich rzeczy jest ostatnio modne wśród hipsterów i nie znającej życia młodzieży licealnej.
Ale jak znowu napadną nasz kraj (jak to już wielokrotnie bywało), to co zrobisz?
Do hipstera mi daleko, do liceum jeszcze dalej...
Oczywiście masz rację, nazywając to "szlachetnym pitoleniem", bo jak ten świat jest skonstruowany to wszyscy wiemy i konflikty, wojny, będą zawsze towarzyszyły człowiekowi.
Co do pytania - szczerze - nie wiem. Nie wiem, czy przedłożę dobro kraju (który z każdym dniem pogrąża się w coraz większym bagnie, za sprawą ludzi i polityków), nad swoje życie... Zadaj mi to pytanie, kiedy już dojdzie do takiej sytuacji, a na dzień dzisiejszy opcje są dwie - walczyć, zabijać i prawdopodobnie zginąć, pewnie w obronie interesów innych ludzi, albo uciekać i ułożyć sobie życie w innym miejscu. A Ty co byś wybrał?
Ja kieruję się znaną maksymą Flawiusza Wegecjusza „Kochasz pokój? Bądź przygotowany do wojen”. Jak to rozumieć? Jeśli budujesz dom i chcesz aby twoja rodzina była w nim bezpieczna (vel. utrzymanie stanu pokoju w ojczyźnie), musisz umieć ten dom ochronić przed bandytami. Pacyfizm brzmi górnolotnie, ale to bardzo naiwna filozofia. Bo przecież ty nie musisz na nikogo napadać, ale ktoś może napaść na ciebie.
Aby cieszyć się wolnością, trzeba umieć tę wolność zabezpieczyć, aby w głupi sposób jej nie stracić, jak Ukraina. Chcieli wolności, przeprowadzili szybką rewolucję, obalili rząd, ale nie pomyśleli, co dalej? Nie mieli pomysłu co potem robić. I wróg to wykorzystał. Destabilizacja Ukrainy trwa już 6 lat. Tyle co II wojna Światowa. Kraj pełen bezbronnych pacyfistów skończyłby podobnie, albo i gorzej.
Zwróć uwagę na to, że broniąc ojczyzny, nie bronisz polityków. Niech sobie głupi tvn gada, że „patriota = chuligan”. To tylko medialna bzdura, rozpropagowana raptem przez jedną telewizję w Polsce. Broniąc ojczyzny bronisz swojego domu, własnej rodziny, rodzin swoich kumpli z którymi chodziłeś do szkoły/pracy, bronisz inwalidów żyjących na wózku w kawalerce w bloku, którzy bez ciebie podczas wojny sami sobie nie poradzą. I tak to się rozciąga na twoich bliskich, znajomych, sąsiadów i cały kraj. Wszyscy bronią wszystkich i to jest patriotyzm. Do tego dochodzi poszanowanie dokonań poprzednich pokoleń, z których my dziś korzystamy w życiu codziennym. Każdy robi coś dla innych.
Być może zapytasz, jak ja się niby przygotowuję i do czego?
Otóż umiem strzelać. Nie chcę musieć do kogokolwiek strzelać, ale w razie czego, umiem. Dodatkowo przygotowuję się na różne kryzysy. Mam w domu zapas gazu w butlach, zapas żywności w piwnicy, zapas baterii do latarek itd. Znasz na pewno słowo Prepering. Bywa, że ludzie nazywają to „paranoją”, bo przecież „żadnej wojny nie będzie”? Ale może być powódź, albo długotrwała awaria prądu itd. Choćby tylko dziś przeczytałem, że wczoraj, w wigilię, jedna dzielnica Wrocławia pogrążyła się w zimnie, bo jest awaria ogrzewania. W Boże Narodzenie. Jak podaje Interia, naprawa potrwa kilka dni. Są święta tysiące ludzi marzną i to w nowoczesnym mieście. A sklepy pozamykane, bo są święta, nie ma gdzie kupic kuchenki gazowej i kartusza, by zrobić ciepłej herbaty.
A ja jestem „preppersem”, mam zapasy na różne sytuacje i również na taka awarię jestem przygotowany. Moja rodzina w razie takiej awarii, marznąc nie będzie. Bo jestem przygotowany. Podobnie i kraj do wojny powinien być przygotowany. By móc spać spokojnie i cieszyć się wolnością i pokojem.