Przecież ta cała historia w filmie była do przewidzenia:
-mała grupka żołnierzy
-cała horda talibów
-brak komunikacji z bazą
-pastuszkowie z radiotelefonami znający położenie Amerykańców
Wiadomo było, że wypuszczone pastuchy pognają zaalarmować talibów i w przypadku braku
komunikacji skończy się to masakrą. Skoro tamten dowódca chciał mieć czyste sumienie
(przeciwko czemu nic nie mam) i nie chciał rozstrzelać tubylców, to dlaczego gdy już stwierdził
że z misji nici, nie zabrał ich po prostu ze sobą?! Mogli by ich powiązać, wziąć na sznurek, kazać
nieść sprzęt, cokolwiek i spieprzać stamtąd. Zanim talibowie zorientowaliby się że coś jest grane
tamci byliby już daleko.
nie, byla tylko opisana dyskusja, wrecz idealnei odwzorowana w filmie. W drugiej ksiazce, badz w tej, nie pamietam juz dokladnie Marcus pisal ze gdyby mogl cofnac czas, to podjalby inna decyzje
Gdyby przypomnieć wpadki oddziałów rozpoznawczych m.in. SAS Brawo 20 w Iraku, Zielone Berety w Iraku w 1992 i wpadkę operacji "Red Wings" to zawsze wyglądało tak samo. Dziecko pasło kozy i wpadło z żołnierzy. Zawsze podejmowali decyzję o nie zabijaniu dziecka i zawsze kończyło się to wpadką i śmiercią w przypadku SAS Brawo 20 i "Red Wings" wielu żołnierzy. Z drugiej strony zabicie z premedytacją dzieci i cywili skończyłoby się wyrzuceniem z wojska, utratą emerytury i odsiadką. Czy chcielibyście by polscy żołnierze zabijali dzieci w Afganistanie ? Pewnie jednak nie. Wina leżała w braku wsparcia lotniczego, zawodnej łączności i braku ewakuacji na czas, a nie w niezabijaniu cywili. Gdyby "powieszono" nad nimi drona do retranslacji sygnałów radiowych i wysłano śmigłowce do ewakuacji i wsparcie lotnicze na czas to nic nikomu by się nie stało.
Wina leży tylko i wyłącznie w kowbojskiej akcji na terytorium wroga. Terytorium do którego nie byli dostatecznie przystosowani i wroga, którego determinacji przewidzieć nie mogli. To byli naprawdę dzielni faceci, byli dobrymi ludźmi. Po prostu trafili w naprawdę złe miejsce w naprawdę złym czasie.
oczywiscie to tylko domysly ale decydowala spodziewana szybkosc ewakuacji. plan byl prosty: biegusiem na szczyt zeby zlapac zasieg, wezwanie smiglowcow, utrzymanie pozycji do czasu przylotu odkurzaczy, serdeczne pomachanie talibom z pokladu. w tym miejscu musze sie zgodzic z bartesem ze to byla kowbojska akcja bo zadna tego typu operacja nie opiera sie na jednej grupie. zawsze istnieje druga grupa dyzurna, niekoniecznie nastawiona akurat na to konkretne zadanie ale bedaca w pogotowiu. nawet spartanie pozostawiali polowe armii w kraju.
problem w tym, ze ktos by ich zaczal szukac. calkiem mozliwe, ze zwierzaki zeszlyby same do wioski... tak czy inaczej - sytuacja beznadziejna jesli nie masz lacznosci plus znajdujesz sie (w koncu) ponizej wrogich oddzialow. dodatkowo Marcus opisal ten teren jako mega niesprzyjajacy. stromy, kamienisty - to jest rosly facet, mial problemy z zachowaniem rownowagi podczas marszu, z czego reszta miala poczatkowo ubaw - nie jestem pewny czy byliby tak bardzo daleko poza zasiegiem talibow, ktorzy znali teren jak wlasna kieszen.
jednak z punktu widzenia dowódcy talibów jest różnica, gdy spóźnia się z powrotem grupka pastuchów-zwiadowców, o których na dobrą sprawę nie do końca wiadomo gdzie są, i których po pewnym czasie wypadałoby poszukać (zapewne nie wszystkimi siłami, a wręcz dzieląc je na małe oddziały w celu poszukiwań), a sytuacją gdy w krótkim czasie dowódca talibów wie gdzie i w jakiej liczbie znajduje się nieprzyjaciel mając praktycznie wszelkie dane by zaatakować całym swoim wojskiem.
nie wiem, nigdy nie byłem talibskim dowódcą. myślę że masz sporo racji, myślę też jednak, że po coś pasterze mieli ten telefon satelitarny. ktoś pewnie znał nawet jego numer, mógł nawet spróbować się z nimi skontaktować.. myślę też, że z kozami nie łazi się po górach, tylko idzie się w wyznaczone miejsce wypasu lub po określonych scieżkach, etc. oczywiście mogli pastuchów naćpać jakimiś prochami (skądinąd są jednostki, które tak robią z napotkanymi cywilami podczas operacji), zostawić i spierniczać. dywagujemy na tematy o których tak naprawdę nie mamy pojęcia, lub mamy nikłe.. teraz łatwo wymyślać scenariusze. wg mnie rozwiązanie (które zastosowali) było idealne dopóty, dopóki nie nawiązali jednak łączności na tzw. false summit. wtedy wszystko zaczęło się sypać.
Prawidlowo mieli wziazc zakladnikow a kozy zastrzelic i ukryc, mozliwe ze spanikowali wstep filmu pokazal ze nie bylo porzadku i dyscypliny w barakach (tzn paru biega na pokaz a reszta robi kabarety)
buahahahahahaha "dyscypliny" ?? ty chyba nie wiesz o czym piszesz i czym sa wojska specjalne
a w kwesti zabijania kóz ... cytuje "... W tym momecie stalo sie cos komicznego. Od strony drogi pojawilo sie stado moze stu koz ... " juz widze te masowe morderstwo na kozach, chłopie wez sie ogarnij :/
Nie wiem, wyjasnij czym sa wojska "specjalne" bo teraz mi to dziwnie dwuznacznie brzmi...
Hej w tym filmie jest cos ukrytego głębszego w symbolach, czago jak tu widze nikt nie zauwazlyl:
Zolnierze byli ze stanu Texas w Ameryce, bylo to wyraznie podkreslone w jednej scenie gdzie tlumaczyl co to za flaga na naszywce (Texas a pod tym flaga USA). Ok wiec teraz pytanie dlaczego zolnierz ten nie wpadl na to zeby kupic w prezencie Teksanskiego Mustanga a zamiast tego planowal zakup uwaga.. "ARABA" w dodatku bialego (bialy kon to symbol smierci) Przypomne ze Talib = Arab ...ok zilustruje to:
To tak jakbyscie mieszkali na podhalu i zamiast oscypka planowali zakup francuskiego parmezanu i pytalibyscie sie innych gorali ile to kosztuje a wszyscy by mowili ze drogo a ty bys sie glowil.. eh chciala ser to jej kupie chocbym wydal roczna pensje LOL
juz ci wyjasniam, Murphy byl z nowego yorku, to jego narzeczona chciala tego konia, poszedl do luttrell ktory byl z teksasu zapytac sie czy to drogi wydatek - end of story !
Ok pokrecily mi sie postacie, tak czy inaczej to wszystko jest troche za bardzo pokrecone zeby bylo przypadkowe i nieistotne. Mam nawet takie teorie:
1 Ze zdjecie arabskich koni moglo byc znakiem rozpoznawczym dla taliba szpiega z ktorym sie mieli skontaktowac, przy czym ten byl podwojnym agentem i ich zdradzil wystawil. Tzn oni nie zlapali ani nie wypuscili pasterzy ale spotkali sie z nimi w umowionym miejscu.
2 Ew. mieli umowione spotkanie z informatorem ale spotkali w tym samym miejscu i czasie jakichs przypadkowych pasterzy ktorych wzieli omylkowo za swoich dlatego ich wypuscili (lub wręcz nie starali sie ich schwytac i im pouciekali)
To jest zwykł troll tak samo jak te inne wpisy ludzi którzy krytykują film albo po prostu są zbyt egoistycznymi śmieciami na tej ziemii i ignorantami którzy wypisują swoje pierdołowate komenatrze nie czytając książki i nie mając pojęcia o jednostkach specjalnych.
Już widzę jak czterech chłopów grzebie sto kóz na kamienistym zboczu. Great plan Walter!
Już widzę, jak 4 doborowych komandosów SEALS panikuje bo nie wiedzą co zrobić z trzema pastuchami. Gdyby spanikowali to w momencie niestąpnięcie na nogę Luttrella z gości została by mokra plama.
Ja bym chciał wiedzieć czemu dopuścili się tak oczywistego niedopatrzenia i nieodebrani pastuszkom butów
Niby masz rację, a jednak "podobno" film jest oparty na faktach. Ciekawe co ty byś zrobił w takiej sytuacji?