Podobno to film na faktach ale zastanawia mnie czy w rzeczywistości ludzie z wioski pomogli głównemu bohaterowi ?
Co do samego filmu to całkiem niezły,dobry montaż i w miarę realistyczne ujęcia.
tak, pomogli, tu masz dokument na temat Gulaba, pasztuna ktory pomogl Marcusowi
http://www.cbsnews.com/news/how-an-afghan-and-a-navy-seal-became-brothers/
tak, choziaz bitwy nie bylo. afganczycy to swietni politycy. tamten rejon to bylo miejsce koncentracji dobrze wyszkolonych oddzialow partyzanckich i wiadomo bylo ze amerykanie tego tak nie zostawia. po bitwie na wzgorzu i tym nieszczesnym zestrzeleniu smiglowca wiadomo bylo ze odpowiedz bedzie szybka i miazdzaca i wioska zginie albo z rak talibow albo amerykanow. trzeba pamietac ze wiadomosci w afganistanie rozchodza sie lotem blyskawicy dzieki krotkofalowkom (w czeczenii bylo podobnie). starszyzna nakazala odszukac amerykanina zanim dopadna go talibowie i uzyc jako karty przetargowej w rozmowach z amerykanami. zkolei talibowie uslyszeli zapewne "czego wiecej chcecie ? prezeciez mieliscie juz swoje zwyciestwo?" w ten sposob i wilk bylby syty i owca cala ale dowodca talibow mial zylke hazardzisty i zginal. w efekcie wioska zyskala przychylnosc amerykanow a partyzanci sie wyniesli. podziwiam tych wiesniakow.
Zapewne prawda była z deka inna, co nie zmienia faktu, że należy oceniać film jako obraz twórczy a nie dokument. Dawno nie oglądałem takiego filmu gdzie fikcje i absurdy ograniczono do minimum. Zasłużona moja ocena. Drugi wymiar obrazu to film propagandowy i nasze MON musi się jeszcze dłuuugo uczyć od amerykanów. Jedność żołnierzy i poświęcenie aż biło z nadmiarem, nie to co nasza armia pilnowana przez agencje ochrony, płaczące wojsko, że musi jechać na misje z narażeniem życia.
nie czytaj tych bzdur co glandyth napisal, to zwykly troll internetowy ...
talibowie podchodzili pod wioske i zadali wydania amerykanina ... w miedzy czasie nad gorami latały a-10 i probowaly nawiazac łacznosc ze spartan01. Zadnego odbicia wioski nie bylo tak jak to bylo pokazane w filmie, nie pamietam teraz dokladnie, ale to chyba rangersi wraz z marines dotarli w nocy do wioski i zabrali Luttrella od psztunow. Wiedzili w ktorej wiosce jest, bo z wioski do najblizszej bazy afganczycy wyslali poslanca z wiadomoscia, ze przebywa u nich ranny amerykanin
Poczatek jest typowy: Skad jestem, jak sie dostalem do SEAL's, szkolenie. Troche juz tego czytalem i zawsze jest identyczny schemat :)
Może i pompatyczny ale to buduje klimat. Zaczynasz rozumieć tych ludzi i ich motywacje. Książkę polecam.
Zachodzę w głowę dlaczego nie związali pastuchów,jestem urodzonym pacyfistą ale do cholery związałbym ich,to nie jest to samo co zabicie,zresztą ktos by ich odnalazł oni znają kazdy zakamarek własnego terytorium.
juz gdzies pisalem, ksiazka 11 film 7 - dodatkowo pewna fakty w filmie sa niestety pozmieniane, zeby bylo bardziej cool.
aronn powiedzmy ze film w pewnym momencie jest krecony "dla pokrzepienia serc" ksiazka jest dosc wiarygodna. pokazuje charakter lutrella i to nie jest postac krysztalowa. stopniowo kiedy akcja sie rozwija widac jak zmienia sie jego podejscie do afganczykow, do talibow. zaczynasz czytac ta ksiazke i raczej typa nie lubisz a konczysz i myslisz sobie "rowny gosciu". osobiscie uwazam ze o ile sam luttrell by sobie z napisaniem ksiazki nie poradzil o tyle nie ma w niej nic czego on by nie chcial tam umiescic. moze sie gdzies myli, moze cos podbarwia, mozliwe ze chce na niej zarobic ale pisze to co mysli i ten jego wspolautor to musial z nim niezle boje toczyc. nie zaluje ze czytalem.